Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

BDD#4 - Dzienniki

Siedzący na ziemi chłopiec kończył wertować wygniecioną książkę. Czytał na głos.

"w marcu, chyba szesnastego, nie, przyjmijmy że 16.03., wraz z trzema członkami ekspedycji: Ganger, Alfoyem i Wesleyem, oddzieliliśmy się od grupy i wyruszyliśmy na poszukiwanie szczytu zwanego przez miejscowych "Sord", co pi naszemu brzmi jak sword, miecz. Tak sobie nazywamy różne rzeczy między sobą, pamiętając wszakże i zwyczajowych nazwach miejscowych. Tyle na dziś. Idziemy i końca nie widać. Ganger żałuje, że nie wzięła jeepa. Ha-ha. "

- Babciu, co to jest jeep? - spytał kobiety siedzącej obok.

- Taki pojazd do poruszania się w trudnym terenie. Czytaj dalej.

"Dzień później, czyli prawdopodobnie 17 marca, Ganger puknęła się z miejscowym szamanem, choć ostrzegaliśmy, Alfoy i ja, że to może być średni pomysł. Wesley nagrywał dla potomności przez dziurę w szałasie. Dziś nie idziemy, bo Ganger ma nogi jak z waty i ona teraz chłonie krajobraz wioski, trzy chałupy na krzyż. Ale co tam.

Na obiad jemy ślimaki pieczone z jakimś prosem. Smakuje lepiej, gdy się myśli o baraninie. Ale to jak wszystko. Koniec na dziś."

Chłopiec przy ślimakach zrobił cichutkie "fuuj".

"dotarliśmy na szczyt góry. Jest chyba 21 marca, ale trudno powiedzieć, bo Wesleyowi wyzerował się zegarek w kamerze.

Ganger żałuje i narzeka, że lepiej jej było robić tricki wokół słupa i studiować, a nie wykorzystywać wiedzę pośrodku niczego, gdzie i nikt za majtki nie wkłada banknotów. Alfoy się poczuł i włożył jej pięć funtów szterlingów za pasek i dostał w mordę. Ha!"

Chłopiec popatrzył na babcię z dumą, że była w stanie kogoś uderzyć. Taka babcia!

"Z góry widać, że nic nie widać, bo z każdej strony dżungla. Mam wrażenie, że ktoś nas obserwuje."

"...te dziwne, aczkolwiek dobrze ułożone istoty z gwiazd zachowują się bardzo poprawnie, mają meloniki i surduty, ściskają dłonie, ruszają się żwawo. Śpią na stojąco. Alfoy zachwycony jednym z nich poszedł na ten ich aeroplanolot i odleciał. Teraz mają problem, bo nie wiedzą jak wrócić. Ganger chce wracać do domu. Oni też."

"Z przykrością stwierdzam, że kończy mi się długop"

- I co, i to tyle? - spytał babci chłopiec. Miał na imię Hackett.

- Tyle. Topper był gotowy na wszystko, ale nie na to, że zgubi wszystkie wkłady do długopisu. Resztę napisał dopiero potem.

- Aha. - powiedział malec, drapiąc się macką po brodzie.

- Babciu? - spytał znowu.

- Tak, wnusiu?

- Jakich lekcji udzielałaś dziadziusiowi?

Ganger zastanowiła się. Na ścianach w domu wszędzie wisiały plakaty z jej gościnnych występów na ziemi i okolicznych planetach. "Ganger na słupie!", nazwisko znanej na cały świat archeolożki, która uwiodła kosmitę, przyciągało tłumy.

- Yyy, no... Francuskiego. - zakłopotana odpowiedziała wnuczkowi Ganger, licząc, że mały jednak odpuści temat i zajmie się lekturą czegoś innego, niż w kółko Toppera i tego jego "Świadectwa pierwszego kontaktu".

Zresztą, - pomyślała - pierwsza część była spoko, podobnie druga i czwarta, ale dwunastki to już kompletnie się nie da czytać. Topper zwariował.

- Babciu, wyjaśnisz mi jedno zdanie jeszcze?

- Oczywiście, kochanie. Które? - spytała. Malec przekartkował dziennik.

"Do uczestnictwa w wyprawie poszukiwawczej zaprosiliśmy Ganger, bo Alfoy i Wesley słyszeli ponoć od jednego faceta, że jest z niej niezła lodziara".

Babcia spojrzała na wnuczka, na zegar na ścianie i wstała.

- O jejuniu, jak późno! Chodź ze mną, babcia zrobi budyniu. Zjesz budyniu, Hack? - spytała.

- Ale... - zaczął malec.

- Zjesz, chłopcze. Bez dyskusji.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (16)

  • Adam T 23.05.2017
    Ostatnio widziałem w necie ogłoszenie: Dwóch młodych chłopaków do lodów. Pilnie.
    Trochę błędów wyłapałem:
    "w marcu, chyba... (powinna być duża litera - W marcu)
    "przyjmijmy że 16.03., (gdzieś wyczytałem, że to, czy cyfry są pisane słownie, czy nie, powinno być ujednolicone w tekście, ale mamy do czynienia z cytatem, więc można przyjąć, że tak było w oryginale)
    "...wraz z trzema członkami ekspedycji... (jest wśród nich kobieta, "trzema" sugeruje samych facetów, więc może - wraz z trojgiem członków)
    "...co pi naszemu brzmi..." (literówka)
    "...pamiętając wszakże i zwyczajowy..." (literówka)

    Swoją drogą ciekawe, że chłopca nie zaiteresowało słowo "puknęła"? Widocznie pomyślał, że pewnie głowami się puknęli ;))
    Pomysł ciekawy, wybieg z mieczem też na plus, lodziarka też na miejscu. Czyta się, przynajmniej mnie, lekko.
    Zostawiam mocne 4
  • Okropny 23.05.2017
    Kilka z tych błędów to zabiegi celowe - jak dzienniki, mają prawo mieć zdania wyrwane z kontekstu, błędy w stylu właśnie trzema zamiast trojgiem - literówki... dzięki za wyłapanie, yo
  • Okropny 23.05.2017
    Zainteresowało "puknęła" ale byłoby 3949 znaków, Adamie, musiałem skądś ująć
  • Adam T 23.05.2017
    Okropny, widocznie zmyliła mnie wygnieciona książka, założyłem, że to dzienniki, które ukazały się drukiem, a więc pewnie powinna być jakaś korekta, czy coś:)
  • Adam T 23.05.2017
    Okropny, ciekawe, jak babcia wyjaśniła pukanie? ;))
  • Okropny 23.05.2017
    Adam T odpowiedź, być może, wkrótce, yo
  • Pan Buczybór 23.05.2017
    Sprytnie przemycone sci-fi. Szczątkowo, ale satysfakcjonująco. Ekspedycja szalona, pełna uniesień i zwrotów akcji. Szkoda tylko Hacka, bo jak tu z takimi mackami pisać albo tyłek podcierać. 5
  • Okropny 24.05.2017
    Dzięki, Pb. Akurat macek to ja zazdraszczam, przydalyby się dodatkowo oprocz ramion.
  • KarolaKorman 24.05.2017
    ,,- Aha. - powiedział malec, drapiąc się macką po brodzie.
    - Babciu? - spytał znowu.'' - to połącz, bo mówi jedna osoba, a tak wygląda jak dialog

    ,,Zresztą, - pomyślała - pierwsza część'' - tu napisałabym: Zresztą, pomyślała, pierwsza część

    ,,Miał na imię Hackett.'' - to wywaliłbym całkiem, a w dialogu po ,,Tyle'' napisałabym imię

    I jeszcze jedno. Już zauważyłam to w poprzedniej edycji. Nie musisz tak często powtarzać imion lub zaimków, kiedy rozmawiają tylko dwie osoby, bo i tak wiadomo, kto mówi.

    A teraz o treści :) Już kiedy podawałaś temat, pomyślałam: Okropny użyje słowa ,,lodziara'' właśnie w takim znaczeniu. Nie pomyliłam się, to takie Twoje :) Pomysł ciekawy. Roześmiałam się na koniec. Ty może nie pisz żadnych dzienników, bo jak przyjdzie Ci się tłumaczyć wnukom, to budyń nie wystarczy :)
  • Okropny 24.05.2017
    Dzięki, Karola, za cenne uwagi, yo
    Te zaimki to dlatego, że wiem, że nie każdy siedzi w mojej głowie ;)

    Moje dzienniki już są, w 10505 i Penny Pulp po trochu.
  • Ritha 24.05.2017
    Dziennik babci lodziary, czytany po latach przez wnuka, hehehe :) Pomysł z polotem, wykonanie również.
    "Ganger puknęła się z miejscowym szamanem, choć ostrzegaliśmy, Alfoy i ja, że to może być średni pomysł. Wesley nagrywał dla potomności przez dziurę w szałasie." xd
    "ona teraz chłonie krajobraz wioski, trzy chałupy na krzyż. Ale co tam." xd
    Reakcje chłopca wplecione pomiędzy czytane wspomnienia, gut, ale jeszcze bardziej gut, że chłopiec jest półkosmitą (!) Temat babć jest mi bliski, moje so inspirujące ;) Taka babcia! Nom, i sprytny pomysł z kończącym się długop
    Budyń jest dobry na wszystko, kisiel też. Z tartym jabłkiem. 5.
  • Okropny 24.05.2017
    To nie jej dziennik, ale tego Toppera całego, yo
  • Ritha 24.05.2017
    Kumam, źle się wyraziłam, yo
  • Karawan 24.05.2017
    - I co, i to tyle? - napisałbym; I co? Tylko tyle?
    Ten Francuski jakoś dziwnie przypomniał mi "Hydrozadkę" i powtarzane "zdejm kapelusz", ale sam sobie jesteś winien; wprowadzasz czytelnika do perwersu a on potem kojarzy wszystko jednokierunkowo.;)
  • Krismass 25.05.2017
    Pozwól autorze, że dorzucę swoje 3 grosze:

    ,,Dzień później, czyli prawdopodobnie 17 marca, Ganger puknęła się z miejscowym szamanem, choć ostrzegaliśmy, Alfoy i ja, że to może być średni pomysł." - uważam, że to zdanie lepiej brzmiałoby w szyku ,,choć Alfoy i ja ostrzegaliśmy'' to po pierwsze. Po drugie - średni pomysł, czyli właściwie jaki ? Pomysł może być dobry albo zły, ewentualnie nienajlepszy, ale nie średni!

    ,,Na obiad jemy ślimaki pieczone z jakimś prosem. Smakuje lepiej, gdy się myśli o baraninie. Ale to jak wszystko. " - To ostatnie zdanie, jak się domyślam, miało oznaczać, że wszystko smakuje lepiej, gdy się myśli o baraninie? Troszkę mi to zdanie "nie gra"

    ,,Z góry widać, że nic nie widać, bo z każdej strony dżungla. " - może i się czepiam, ale ta konstrukcja też mi trochę nie pasi

    ,,- I co, i to tyle? - spytał babci chłopiec. Miał na imię Hackett." - z tym imieniem chłopca w środku opowiadania, to wyskoczyłeś tak ni z gruchy ni z pietruchy. Ta informacja mogła się przewinąć gdzieś na początku, natomiast tutaj wydaję mi się zbędna/na siłę (niepotrzebne skreślić)

    ,,- Yyy, no... Francuskiego. - zakłopotana odpowiedziała wnuczkowi Ganger, licząc..." - tutaj zastosowałbym inny szyk - odpowiedziała wnuczkowi zakłopotana Genger - ale to takie moje odczucie

    Ogółem nie zakumałem wszystkiego za pierwszym razem, ale zrzucam to na karb kronikarskiego stylu, który jest czasem szarpany i brakuje mu płynności. Poza tym czytałem, szukałem, grzebałem a potem jeszcze raz szukałem i zabrakło mi trochę odniesienia do cytatu przewodniego BDD#4.

    Tyle mojego marudzenia, teraz przejdźmy do kwestii bardziej przyjemnych:
    Celowe literówki, czy inne drobne niuanse, jak np. ,,- Babciu, wyjaśnisz mi jedno zdanie jeszcze?" - tu raczej lepiej brzmiałoby - wyjaśnisz mi jeszcze jedno zdanie? - tylko że mówi to mały chłopiec i nie musi on władać językiem niczym prof. Miodek. Takie celowe "błędy" nadają tutaj naturalności. Lecimy dalej - to wtrącenie o jeepie i wyjaśnienie, również bardzo fajnie oddaje klimat opowieści, interakcji babci z wnuczkiem, bardzo naturalnie tutaj to wygląda. To samo jeśli chodzi o wniosek wnuczka o babci w trakcie opowieści - widać podziw wnuczka - znowu jest "jak w realu". Ta macka pod koniec utworu była bardzo pomysłowa, rzekłbym zaskakująca. A jak coś zaskakuje to gra gitara. Kolejny walor - budyń jako argument koronny - super pomysł i po raz kolejny napiszę, że bardzo realistycznie Ci to wyszło,co wyklucza przypadek, a świadczy o Twoim niezłym skillu, if you know what i mean :) Poza tym humor na poziomie - nagrywanie dla potomności i budyń robią tutaj dobrą robotę
    Ufff... dobrze, że nie wrzuciłeś limitu znaków do komentarzy, bo miałbym nie lada problem :)
    Daję 4, yo
  • Okropny 25.05.2017
    Odniosę się do tych kwestii, które potrzebują wyjaśnienia:
    "Jakich lekcji udzielałaś dziadziusiowi?" Tu masz, leciwe, aczkolwiek jakieś nawiązanie - od tego wyszedłem, a co z tego wyszło, to sam widzisz.
    Średni pomysł - to często występuje w mowie potocznej, na zasadzie "chujnia, dopóki nie udowodnisz, że jest inaczej", w tym wypadku mógł szaman jej np. napchać do dupy muszli i kamyków, była taka opcja brana pod uwagę (nawiasem)
    Ale to jak wszystko - odnosi się do wlasnych preferencji Toppera, który, jak zakladalem, odnosi sie do swoich jakichś tam własnych przemyslen.
    Z góry(...) dżungla - długo by mówić: Wyobraz sobie, że jesteś w gęstym lesie i chcesz zobaczyć horyzont - wdrapujesz się na najwyzsze drzewo i z gory tez widzisz tylko drzewa - upraszczam, ale czaisz?
    Z imieniem chłopca dałem ciała, ale poprawię to, tak jak z szykiem zakłopotanej Ganger.

    Za to i resztę, wielkie dzięki, Krismass :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania