Poprzednie częściBestia cz.1

Bestia cz.4 KONIEC

9:00 – Dwa dni później. Schron Sołtysa

Przyszli wszyscy, i dziś gdy walka była blisko wszyscy zachowywali powagę.

- Plan jest prosty kobiety, dzieci oraz kilku chłopa zostają we wsi, reszta idzie ze mną. Żadnego bohaterstwa, niech każdy pilnuje swojej dupy, bo mu ją to bydle odgryzie. Poszukiwania rozpoczniemy w miejscu, w którym znaleziono tych dwóch nieszczęśników. Zostaje dwudziestu pięciu chłopa i obstawia pięć wież strażniczych. Jak zobaczycie coś wielkiego na czterech łapach chcącego was zabić, wystrzeliwujecie race, a potem strzelacie celnie, tylko nie nawalajcie cały czas serią, bo amunicji mamy mało, a ma na starczyć do wiosny. Zadania przydzielone, kto gdzie idzie mówi Piotr przy wyjściu – zakończył Sołtys.

Instrukcje wydane, broń sprawdzona, już tylko ludzi podzielić i można kończyć te zabawę pomyślał Piotr i zaczął rozdzielać ludzi. Ten do wież, ten w las, podzielenie zajęło mu trochę czasu, przecież musiał to zrobić logicznie, w końcu szpicą uderzenia byli ludzie z poszukiwań leśnych, ale jednocześnie w wiosce musieli być ci, co celnie strzelają żeby utrzymali bestię na dystans do czasu przybycia posiłków. Po półgodzinie ludzie byli podzieleni, amunicja została wydana.

- Kto ma strój maskujący? – Spytał Piotr grupy ,,leśnej”.

Dwie osoby podniosły ręce, byli to bracia Tomasz i Jan. Mieli na sobie stroje maskujące leśne, jeden miał M-14 owiniętą białymi szmatami, drugi natomiast Kałasza z lunetą w maskującej siatce.

- Wy idziecie ze mną, będziemy wysuniętym zwiadem, trzymajcie – powiedział Piotr dając im krótkofalówki z mikrofonem oraz słuchawką – mają zasięg kilometra będziemy w ciągłym kontakcie.

- Wszyscy znają swoje zadania? – Spytał Sołtys. Zgromadzeni przytaknęli. – Więc w drogę!

Ruszyli, Piotr, Tomasz i Jan na szpicy wyprzedzali grupę o pięćset metrów, i szli powoli próbując wtopić się w otoczenie obserwowali teren wokoło starając wychwycić najmniejszy ruch. Szli tak godzinę. Potem rozdzielili się na trzy grupy, na każdą przypadał jeden zwiadowca. Minęła kolejna godzina Nagle odezwało się radio.

- Tu Jan jestem w kwadracie D3, chyba tu jest, powtarzam chyba go mam. – Na chwilę radio umilkło. – Jest tu, jest! – Znowu przerwa. – Nie damy rady! Powtarzam nie damy rady! – Padły strzały.

- Jan! Jan! Odbiór! – Krzyczał Piotr do radia. – Do wszystkich, grupa beta rozbita, powtarzam grupa beta rozbita! Kierunek kwadrat D3, powtarzam kierunek D3!

Po nadaniu komunikatu Piotr wraz grupa Alfa oraz Tomasz z grupą Charlie ruszyli do kwadratu D3, wzywając jednocześnie ludzi z posterunków. Biegli przez las, Piotr zdjął tłumik z broni, teraz wchodzimy na głośno. Dwadzieścia minut później byli na miejscu. To, co zobaczyli przerosło część z nich. Na środku polany na tylnych łapach siedziało coś wyglądającego jak zmutowany wilk, w pewnym momencie Bestia schyliła się podniosła ciało jednego z zabitych złapała go za nogi i rozerwała ciało na pół. Część ludzi z grupy nie wytrzymała i zaczęła uciekać, na to czekała Bestia. Odwróciła się i z niebywałą jak na swoją wielkość szybkością rzucił się na uciekających. Piotr otrząsnął się i zaczął strzelać, po chwili strzelał cały oddział strzelał w kierunku Bestii, która biegnąc po linii trójkąta unikała części kul, dopadła jednego strzelca i w sekundę odgryzła mu głowę. Piotr zaczął nadawać.

- Tu grupa alfa, tu grupa alfa, nie wytrzymamy długo powtarzam nie wytrzymamy długo! – Krzyczał Piotr jednocześnie strzelając.

Nagle w górze zobaczyli race wznoszącą się ku górze, odwróciła się nawet Bestia. Nagle z lasu wy-padł oddział trzydziestu osób strzelających ogniem zaporowym w Bestię ta wskoczyła do wgłębienia w ziemi i nie wychylała się. Sołtys, który dowodził grupą Charlie wraz z Łowcą, Tomaszem oraz Jurijem podbiegli do Piotra, w tym czasie reszta oddziału alfa wraz z oddziałem Charlie celowali w dziurę w której schroniła się Bestia.

- Jakie straty? – Spytał Sołtys Piotra.

- Przeżyło sześciu ludzi, nie licząc mnie – odpowiedział Piotr.

- Kurwa – zaklął zdezorientowany Sołtys. – Co z grupą Beta?

Piotr tylko pokręcił głową. W tym samym momencie Bestia wyskoczyła ze swojej kryjówki i nim Piotr zdążył zareagować wylądowała na nim i wbiła mu pazury w ramię. Piotr krzyknął. Wtem Jurij wystrzelił ze swojej strzelby i ranił Bestię. Łowca rzucił Piotrowi trzy związane ze sobą granaty. Piotr wiedział co ma zrobić, reszta zepchnęła Bestię nad pięciometrową dziurę w której wcześniej się ukrywała, zdrową ręką wyszarpnął nóż z pochwy i rzucił się na Bestię wbijając jej nóż w klatkę piersiową. Potwór ryknął i przechylił się w stronę jamy, Piotr przekręcił nóż i jednym pociągnięciem wyciągnął zawleczki z granatów. Potem zobaczył Jana oraz resztę ich towarzyszy i razem poszli w stronę światła.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Stern 26.02.2017
    Drogi Wiktrorze... zwróć uwagę na powtórzenia i interpunkcję. I proszę cię, jak już mówiłem amerykańska i brytyjska broń nie ma racji bytu w Polsce gdzie kaliber liczymy w milimetrach, a nie setnych cali. Powodzenia w pisaniu ;)
  • Wiktor2002 27.02.2017
    Dziękuję. Poprawię tekst jak tylko będę miał chwilę.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania