...

.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 13

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (28)

  • Keraj 31.08.2018
    Czy to z miłości, czy z konieczności kobiety tracąc dziecko w jakikolwiek sposób, zawsze mocno to przeżywają 5
  • Justyska 31.08.2018
    Tak Keraj, dziękuję za ekspresowy odzew:)
  • Mysteriouswoman 31.08.2018
    Ciekawie napisane, naprawdę miło się czytało, dziękuję ???? Odemnie oczywiście 5!
  • Justyska 31.08.2018
    Dziękuję bardzo mi miło.:)
    Pozdrawiam
  • Bożena Joanna 31.08.2018
    Ten tekst bardzo wciąga czytelnika. Piękna polszczyzna i nietuzinkowe opisy i porównania. Piąteczka!
  • Justyska 31.08.2018
    "Piękna polszczyzna" to cudowny komplement. Dziękuję Bozeno Joanno!
  • Canulas 01.09.2018
    "Babcia Franciszka! Nagle rozbłysła w niej myśl niczym supernowa, rozjaśniając lęki. Ruszyła energicznie, pchana myślą o ciepłym kakao" - 2x myśl/myślą, zwraca na siebie uwagę.


    "Kiedyś łączyła je miłość do tego samego mężczyzny, teraz zbierają okruchy z dawnego uczucia, próbując zmiażdżyć je w bezsilnych dłoniach. Spoglądały na siebie, a ich rozmowa wydawała się unosić bezdźwięcznie w powietrzu." - tutaj zastanowiłbym się nad "zbierały", zamiast "zbierają". Wszystko masz w kontekście retrospekculyjnym, w czasie przeszłym, a w środku teraźniejszy.

    "Przesypywała się niczym piasek w uszkodzonej klepsydrze; przelewała przez palce, rozlewając się po podłodze, wciekała w każdy zakamarek malutkiego mieszkania." - a to piękne.


    Cześć jakby mniej tajemnicza, taka wyjaśniająca. Układając klocki. Jest bardzo dobrze, jak zwykle, ale to nie jest moją ulubiona cześć w tej serii. No ale zmiana scenerii nastąpić musiała, chociażby dla poukładania wszystkiego.

    Pozdrówki
  • Justyska 01.09.2018
    Tak ta część była potrzebna, choć nie będę ukrywać, ze wolę pisac w pierwszej osobie. Dziękuję za wyłapanie wpadek i komentarz. Już poprawione.
    Pozdrawiam :)
  • Dekaos Dondi 01.09.2018
    Justysko. Bardzo. Trochę wybrałem, ale jest więcej. Pozdrawiam→5
    ''To trochę tak, jakby podlewała jabłoń z robaczywymi owocami, stojąc do niej tyłem''!
    ...nawet wśród ścian korytarza,na których namalowane kwiaty, wydawały się wychylać ku niej!
    Od: Szloch wypełnił pokój...do końca zdania.!!
  • Justyska 01.09.2018
    Dzięki piękne Dekaosie! Miło mi, ze cos wybrałeś.:)
  • Ciężko jest zdominowanej w związku osobie wybić się na samodzielność, a zwłaszcza jeśli kartą przetargową ma być, jest dziecko.
    To taki moja główna myśl po przeczytaniu tego odcinka.
    Jak zwykle u ciebie, pięknie napisane :)
  • Justyska 04.09.2018
    Dobra Twoje myśl, dziękuję, że czytasz:)
  • Pasja 13.09.2018
    Witam
    Bardzo rzadko słyszy się o dobrej relacji pomiędzy teściową, a synową. Tutaj widzimy ogromną więź i dzielenie się cierpieniem zadanym przez jednego mężczyznę. Syn, mąż i ojciec. Zawsze powtarzam, że kobieta powinna pracować i być niezależną od swojego mężczyzny. Inaczej pozostanie jak bohaterka tego opowiadania... dobry zawód architekt. Myślę, że te dwie kobiety są silne i pozbierają się. Najważniejsze w tej chwili jest dziecko. Tym bardziej, że Ola wnosi wiele słońca w życie obydwu kobiet.

    Miłego dnia
  • Justyska 13.09.2018
    Wiatm Pasjo i tu. Kobiety w tej mini serii zdecydowanie odnajdują wspólny język. Dziękuję, że czytasz:)
  • Jest i wspomniana jabłoń, tak jak w moich ''Trucicielkach'' również robaczywa.

    Tutaj znów przechodzimy w perspektywę mamy, Basi. Umiejętnie zmieniasz te narracje, podoba mi się ta przeplatanka.

    ''zadawała pytania jak z karabinu, mimo że jeszcze skrzypienie otwieranych drzwi nie zdążyło ucichnąć.'' - *mimo że skrzypienie otwieranych drzwi nie zdążyło jeszcze ucichnąć - tak byłoby zgrabniej pod względem szyku i brzmienia.

    ''W końcu Basia zaczęła przeobrażać myśli w słowa, owijając ciszę swoim miękkim głosem'' - jak przepięknie ujęte, z naciskiem na to, że często słowa nie odpowiadają jota w jotę naszym myślom, coś w nich zniekształcają, że to taki nieidealny sposób komunikacji. Już w poprzedniej cześci była przemycona taka refleksja, tutaj to zdanie jest po prostu cudne.

    ''stawiając pod ścianą miłość i mierząc do niej gniewem.'' - mistrzowsko ujęte.
  • Justyska 14.09.2018
    Tak u mnie zawsze muszą być jakieś drzewa:)
    Właśnie zastanawiałam się czy zbytnio nie zamieszam z tymi narracjami, ale jak mówisz, że "umiejętnie" to się cieszę:)
  • KarolaKorman 15.09.2018
    Odnoszę wrażenie, że obie kobiety, choć wiedzą czego by chciały, nie mają siły przebicia. Ciężko im jest mówić o tym, co je boli. Jednak sytuacja potrafi zmusić człowieka do wielu rzeczy i mam nadzieję, że poradzą sobie z zaistniałym problemem.
    5 wstawiłam :)
    Lecę do kolejnej części :)
  • Justyska 15.09.2018
    Tu kobiety łączy wyjątkową więź. Dziękuję za spostrzeżenia i komentarz!
  • kalaallisut 18.09.2018
    Mamy szalik!
  • kalaallisut 18.09.2018
    ''W końcu Basia zaczęła przeobrażać myśli w słowa, owijając ciszę swoim miękkim głosem" - cudne
  • Justyska 18.09.2018
    Tak, tu sprawa ręcznie robionych swetrów się wyjaśnia:)
  • Blanka 27.09.2018
    Wszystko, każde zło ma gdzieś swój początek. Ta Część sporo wyjaśnia. Strasznie wciągające opowiadanie.
  • Justyska 28.09.2018
    "Strasznie wciągające opowiadanie." - piękny komplement, nie wiem czy zasłużyłam. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie!
  • Adam T 04.10.2018
    Hej. Nie wiem, czy to nie jest jeden z najlepszych fragmentów. Jest tu tyle niesamowitych zdań, np.:
    "[...]kryjąc twarz w dłoniach, wywołując współczucie nawet wśród ścian korytarza, na których namalowane kwiaty wydawały się wychylać ku niej."

    albo
    "Po chwili siedziały już razem na rozkładanej wersalce w salonie. Obce, pozornie przeciwne sobie, a jednak związane siostrzanym zrozumieniem. Kiedyś łączyła je miłość do tego samego mężczyzny, a w tamtym momencie zbierały już tylko okruchy z dawnego uczucia, próbując zmiażdżyć je w bezsilnych dłoniach. Spoglądały na siebie, a ich rozmowa wydawała się unosić bezdźwięcznie w powietrzu. Odbijała się od ścian, od kurzu na telewizorze, od ubrań przewieszonych przez oparcie krzesła, od brudnego kubka po kawie i obrazków namalowanych przez Olę, szukając drogi ujścia. W końcu Basia zaczęła przeobrażać myśli w słowa, owijając ciszę swoim miękkim głosem:",

    albo:
    "[...]znów zapadła cisza. Przesypywała się niczym piasek w uszkodzonej klepsydrze; przelewała przez palce, rozlewając się po podłodze, wciekała w każdy zakamarek malutkiego mieszkania. Gdyby była widzialna to można by ją jeść łyżkami, oblizując się ze smakiem, gdyż dawała tak silne poczucie zrozumienia."

    Trochę niepokoi mnie (a może nawet drażni) użycie słówka "gdyż". Trochę to takie staroświeckie i wprowadza sztuczność, albo raczej: powagę na siłę. A tu nie potrzeba niczego na siłę, sam tekst jest wystarczająco poważny. I bardzo piękny, Ta rozmowa i to, co się dzieje "wokół" niej, te wszystkie drobiazgi, te które przytoczyłem i te, które nie przytoczyłem, żeby nie wydłużać komentarza, one tworzą niesamowity klimat. Nada podtrzymuje tezę z maila.
    Pozdrawiaki ;)
  • Justyska 04.10.2018
    aa.. no jakby to powiedzieć. Fajnie:) Skrzydła są.
  • Justyska 04.10.2018
    A to "gdyż " jutro obadam, gdyż to chuba jakiś nieświadomy wybor
  • Ritha 16.10.2018
    „– Basia? Sama? A gdzie Oleńka? – babcia Franciszka zadawała pytania z szybkością karabinu, chociaż skrzypienie otwieranych drzwi nie zdążyło jeszcze ucichnąć.
    – Odeszłam. Nie dał mi Oli. Niech mi mama wybaczy… – ostanie słowa wypowiedziała łamiącym się głosem. Ukryła twarz w dłoniach, wywołując współczucie nawet wśród ścian korytarza, na których namalowane kwiaty wydawały się wychylać ku niej” – ładne wtrącenia podialogowe, a i sam dialog git, naturalny. Narracje prowadzisz spokojnie, ale nie rozwlekle, w punkt.

    „Kiedyś łączyła je miłość do tego samego mężczyzny, a teraz zbierały już tylko okruchy z dawnego uczucia, próbując zmiażdżyć je w bezsilnych dłoniach” – to ładne, sugestywne

    „Spoglądały na siebie, a ich rozmowa wydawała się bezdźwięcznie unosić. Szukając drogi ujścia, odbijała się od ścian, od kurzu na telewizorze, od ubrań przewieszonych przez oparcie krzesła, od brudnego kubka po kawie i obrazków namalowanych przez Olę. W końcu Basia zaczęła przeobrażać myśli w słowa, owijając ciszę swoim miękkim głosem” – no przecudne

    „Po czym znów zapadła cisza. Przesypywała się niczym piasek w uszkodzonej klepsydrze; przelewała przez palce, rozlewała się po podłodze; wnikała w każdy zakamarek malutkiego mieszkania” – ja pierniczę, jestem pełna podziwu dla sposobu, w jaki piszesz, naprawdę

    Ogolił i wypchał kota? Ahahaha :D Tzn. jest to przerażające, ale ja akurat kotów nie lubię, to mam troszku uśmiechu w tym, bądź co bądź smutnym, opku.

    Kolejna świetna, emocjonalna część.
  • Justyska 16.10.2018
    Witaj Ritho, fajnie, że przypadkiem i uśmiech się pojawił. Dziękuję Ci pięknie:)
    Pozdrówka!

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania