Bez odpowiedzi - cz. I

Sohan wszedł ukradkiem do pokoju i zamknął po cichu drzwi. Krew pulsowała w nim jak nigdy dotąd. Czuł strach, ale za wszelką cenę musiał poznać prawdę. Wiedział, że jeśli zostanie przyłapany, może nie wyjść z tego żywy. Na dole trwał raut, słychać było przytłumione dźwięki muzyki i odgłosy rozmów. Wszystko wyglądało na pozór normalnie. Ale ci ludzie, z którymi przed chwilą pił szampana i prowadził lekką rozmowę, w jednej chwili mogli zamienić się w bezwzględne bestie, wyzbyte sumienia i skrupułów. Długo pracował na to, aby znaleźć się w tym miejscu i był, jak miał nadzieję, o krok od rozwiązania sprawy. W ciągu ostatnich kilku godzin nastąpił niespodziewany zwrot w biegu zdarzeń. Zdał sobie sprawę, że do tej pory szedł fałszywym tropem, pomijając fakty, które dopiero teraz, zebrane w całość zaczynały nabierać nowego sensu. Wszystko za sprawą kobiety, która chciała go uwieść w tym miejscu kilka godzin temu.

Zadzwoniła do jego pokoju kwadrans przed szesnastą. Oznajmiła, że jest w kiepskim stanie psychicznym i boi się, że nie poradzi sobie z przyjęciem tylu gości. Dzisiejszy raut był wstępem do mającej trwać trzy dni imprezy charytatywnej, a ona miała pełnić rolę gospodyni domu. Potrzebowała z kimś porozmawiać, wyrzucić z siebie wszystkie obawy – tak przynajmniej mówiła. Sohan rozumiał presję i odpowiedzialność, jaka na niej spoczywała. Nie mogła zawieźć męża, który pokładał wielkie nadzieje na rozwój swoich interesów za sprawą zaproszonych prominentów. Sohan wyczuwał jednak pewien rozdźwięk między tym, co mówiła, a uwodzicielskim tonem jej głosu. Miał wrażenie, że jest to dalszy ciąg gry, którą rozpoczęła z chwilą zatrudnienia go jako osobistego ochroniarza rodziny. Znał ten typ kobiet- żon bogatych biznesmenów, bawiących się każdym napotkanym facetem, o ile spełniał ich estetyczne wymagania. A on spełniał je niewątpliwie, a może nawet za nadto. Sportowa sylwetka i zawsze dobrze dobrane ubranie idealnie komponowały się z śniadą cerą, lekkim zarostem, czarnymi, średniej długości włosami i stylowymi okularami w czarnych, szerokich oprawkach. Jeśli dodać obycie towarzyskie, biegłą znajomość trzech języków obcych i egzotyczne imię, Sohan na salonach prezentował się bardziej jak światowiec, człowiek interesów, niż jako zarabiający na życie bodyguard.

Mimo podejrzeń, nie mógł odmówić. Poszedł.

W pokoju panował półmrok, a Rita leżała na kanapie w stroju wieczorowym i przeglądała coś w smartfonie. Obok niej leżały czarne buty na wysokich szpilkach. Gdy go zobaczyła uśmiechnęła się zalotnie, podkurczyła zgrabnie nogi i wykonała dłonią wskazujący gest, aby przy niej usiadł. Jednak Sohan nie miał zamiaru tego robić. W innych okolicznościach poszedłby zapewne na całość, lecz teraz miał za dużo do stracenia. Gdyby ktoś się o nich dowiedział, najpewniej straciłby życie, a prawda nigdy nie ujrzałaby światła dziennego.

Nie mógł zawieść tych wszystkich matek czekających na wiadomość o losie córek, jakakolwiek straszna by była. I nigdy by sobie nie wybaczył, że z powodu romansu zniweczył trwające blisko rok dochodzenie.

Postanowił zdecydowanie wyprzedzić zamiary Rity, która - widząc jego brak reakcji na gest zaproszenia - właśnie wstała z łóżka i szła w jego kierunku kołysząc erotycznie biodrami. Już miała go objąć za szyję, gdy Sohan przytrzymał jej ręce i lekko odepchnął.

W mgnieniu oka na jej twarzy pojawił się gniew.

- Co ty wyprawiasz ?! - syknęła ze złością. Spróbowała go objąć jeszcze raz, ale znów ją powstrzymał. Robił to najdelikatniej jak potrafił. Zdawał sobie sprawę, że Rita nie znosi sprzeciwu, a gdy go napotka, może stać się nieobliczalna. Przewidywał różne scenariusze. W najlepszym wypadku mogła wpłynąć na swojego męża i doprowadzić do zwolnienia Sohana. W najgorszym, była zdolna zaaranżować okoliczności mogące zakończyć się jego śmiercią. Dlatego kontynuował swoją taktykę utwierdzania jej w przekonaniu, że jest nią zainteresowany, lecz muszą zaczekać na odpowiedni moment.

- Posłuchaj…zanim tutaj wszedłem natknąłem się na twojego męża. Widział, że idę na górę. Jest za duże ryzyko…

Sohan był przekonany, że to kłamstwo się sprawdzi i będzie wystarczające, aby Rita się opanowała. Ona jednak zdawała się nie zwracać uwagi na niebezpieczeństwo. Z dzikim spojrzeniem rzuciła się na niego i zanim zdążył ją ponownie odepchnąć, zdążyła polizać jego twarz, zostawiając na niej smugę czerwonej szminki. Następnie, jakby zaspokojona, odwróciła się i wolnym krokiem podeszła do niedużego stolika, na którym stał niedokończony kieliszek czerwonego wina. Wzięła łyk i nagle, zupełnie niespodziewanie wykonała zamaszysty ruch ręką, wyrzucając resztki jego zawartości w stronę Sohana. Czerwony merlot spłynął po jego policzku i pobrudził kołnierzyk białej, świeżo prasowanej koszuli. Rita ubrała buty i wyszła bez słowa.

- Głupia suka – pomyślał. – Wariatka.

Było oczywiste, że nikt nie może go zobaczyć w takim stanie. Dlatego czym prędzej wszedł do przyległej do pokoju łazienki, chwycił ręcznik i zaczął ścierać szminkę. Miał mało czasu. Pierwsi goście mieli przybyć za niecałą godzinę, a on chciał wykonać jeszcze rutynowy obchód pałacowego parku. Przez kilka minut, bezskutecznie szukał sposobu na usunięcie lub choćby zamaskowanie śladów wina na koszuli. Szybko jednak odpuścił i postanowił udać się ukradkiem do swojego pokoju na parterze, by się przebrać. Już miał wychodzić, gdy nagle jego uwagę przykuła dziwnie odstająca, glazurowa płytka przy drzwiach łazienki...

 

C.D.N.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • refluks 11.10.2017
    Po pierwsze uwieść.
    Po drugie iść/podążać fałszywym tropem.
    Krótkie wprowadzenie, ale esencjonalne, lubię takie pisanie. Zachęciłeś mnie do czekania na ciąg dalszy.
    Pomijając te dwie wpadki oceniam twój styl pisania jako wysoce estetyczny. Widać, że przykładasz się do poprawnego pisania.
  • swen norwald 11.10.2017
    Dzięki :)
  • Pan Buczybór 11.10.2017
    No, poprawnie, ładnie, składnie...
    LECZ
    krótkie trochę i wyrwane z kontekstu jakby. Tytuł też trochę mętny; niezbyt zachęcający. Niby drobnostki, ale kują. Jak wrzucisz coś więcej na pewno zerknę. Trudno oceniać obrazek z jednego puzzla.
    Pozdro.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania