Bez tytułu 1
Kiedy w mrok popadam i już z duchami rozmawiam,
swe życie na ołtarze składam i ostatnie pacierze zmawiam.
Wstając co ranek, spoglądam na marne swe istnienie,
patrząc z utęsknieniem na śmierci głowy skinienie.
Uciekając w krainę zagłady, nie widząc już niczego,
coś w oczy razi, świeci... To miłość serca twego.
Tylko ta miłość chroni mnie przed końcem.
Spokojem ostatecznym. Będąc nadziei gońcem.
Następne części: Bez tytułu 2 Bez tytułu 3
Komentarze (34)
A tak poważniej - zacząłbym od głośnego przeczytania i policzenia sylab w poszczególnych wersach. Potem zaś spojrzałbym w lustro i uczciwie stwierdził, że gdyby Śmierć tylko jako zwłoki kogoś bliskiego pojawiła się w pobliżu - przestałbym pieprzyc głupoty o tęsknocie za nią oraz pełne patosu pierdoły. 1!
Nerd, popraw sie!:)
Kiedy z duchami w mroku rozmawiam
I pacierze ostatni na ołtarze składam
Spoglądam co rano na swe istnienie
Patrzę z utęsknieniem na śmierci skinienie
W krainie zagłady nie widzę niczego
Chroni mnie tylko serca ciepło Twego
I to, co chroni mnie wciąż przed końcem
To nadzieja Ciebie. Jesteś moim Słońcem
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania