Bezpłodni poeci
.
Czas nierzeczywisty dzisiaj się wydaje.
Mrok przysiadł na oknie w skrzynce z pelargonią.
Pod starym platanem przygarbiony grajek,
cygańskim romansom wtóruje harmonią.
Miraże przeszłości przemykają wartko,
przez kolejne wino dla rozgrzania myśli.
Pióro tkwi bezradnie nad stęsknioną kartką,
oczekując cudu, co zechce się ziścić.
Bezpłodni poeci wiodą byt żebraczy,
wyciągając rękę po krople natchnienia.
Głodne rymów dusze z cichej drżą rozpaczy
karmiąc się nadzieją, że powróci wena.
A ta, zadrwi znowu, mamiąc słabym błyskiem,
ulotną mgłą skrzydeł eterycznej ważki.
Noc minie jak mgnienie, spopielając iskrę.
Pozostawi gorycz kolejnej porażki.
Poskreślane strofy, rozsypane wersy,
i nim brzask się wedrze w nocny świat zaklęty,
w wiklinowym koszu legnie kilka wierszy,
śniąc ciężko koszmary nieudolnej puenty.
Komentarze (5)
Pozdrawiam.bett
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania