Poprzednie częściBiała róża
Pokaż listęUkryj listę

Biała róża - końcówka

- Ja… ja nie wiem, czemu się tak dzieje. Po prostu… za bardzo za wami tęsknię i to wszystko jest dla mnie zbyt nierealne, by mogło dziać się naprawdę – wyjąkała i poczuła, że po policzkach spłynęły jej kolejne łzy.

- Czasami wiara przychodzi sama, ale są momenty, w których trzeba się nauczyć jej używać – odparła spokojnym głosem matka i pogłaskała córkę po głowie.

Dziewczynka odczuła jednak tylko muśnięcie powietrza, poprzednie ciepło znikło niemalże całkowicie.

- Zobaczymy się za rok, myszko – odezwał się ojciec i wystawił ramiona, klękając przed córką. Szybko w nie wpadła, ale nie napotkała chudej sylwetki taty, a znów jedynie chłodne powietrze. Wyobraziła sobie, że naprawdę ją obejmuje i trochę pomogło. Poczuła kolejne muśnięcie i uświadomiła sobie, że pewnie dołączyła do nich matka. Spojrzała ukradkiem w bok i zobaczyła, że z oczu kobiety również płynęły łzy. Cała jej sylwetka znikła niemalże całkowicie, ale łzy zdawały się świecić jak diamenty – nie dało się ich przeoczyć.

Odsunęli się od siebie i dziewczynka uświadomiła sobie, że płacze każde z nich. Nigdy nie widziała swojego taty w chwili słabości, więc było to dla niej tym bardziej szokujące.

- Dziękujemy za twoje dobre dary. Masz wielkie serduszko, wiesz o tym? – zagaiła mama, ocierając łzę z oka i siląc się na ciepły uśmiech. Ciężko było jej zachować spokój ducha, mając świadomość, że za chwilę znów mieli się rozstać na cały kolejny rok.

- Niewystarczająco, by móc was tam dzisiaj zmieścić – odparła cicho dziewczynka i pociągnęła nosem. – Mam nadzieję, że chociaż one będą wam o mnie przypominać – dodała, wskazując na róże, które trzymali w ledwo widocznych dłoniach.

- Nie zamierzamy nigdy o tobie zapomnieć – powiedział łagodnie tato. – Skąd w ogóle taki pomysł, córciu?

- Ja… nie wiem. – Pokręciła głową. – Po prostu żałuję, że nie jestem taka dobra jak wy.

- Jesteś, ale na swój sposób – odparła szybko matka i odgarnęła jej włosy z czoła, a przynajmniej próbowała, ponieważ nie mogła już dotknąć córki. Wyraźnie posmutniała i zabrała dłoń.

- Przepraszam, że was zawiodłam. – Dziewczynka klęknęła przed rodzicami i schowała twarz w dłoniach.

Oni wymienili przygnębione, ale jednocześnie współczujące spojrzenia, po czym schylili się i po kolei ucałowali córkę w czubek głowy.

- No już, mała, spójrz na nas – polecił ojciec spokojnym tonem i dziewczynka szybko otarła łzy, po czym wstała i wpatrzyła się w ich niemalże przezroczyste sylwetki.

- Niestety musimy już iść, słonko – oznajmiła mama. – Chcemy, żebyś wiedziała, że nic, co się dzisiaj wydarzyło, nie jest w najmniejszej kwestii twoją winą. Kochamy cię i zawsze będziemy o tobie pamiętać. Co roku będziemy tu przychodzić, by móc się spotkać. Mamy nadzieję, że ty również.

- Oczywiście, że tak. – Dziewczynka szybko pokiwała głową. – Kocham was.

Podeszła do przodu i wszyscy szybko się objęli. Nie każdy odczuł to tak jak powinien, ale wyobraźnia często potrafiła zdziałać cuda. Na niej w większej mierze opierało się dzisiejsze spotkanie.

- Dziękujemy za skromne dary. Cieszymy się, że o nich pamiętasz i widzimy, że stosujesz się do wszystkiego, czego cię nauczyliśmy. Jesteśmy z ciebie bardzo dumni – oznajmił ojciec, a dziewczynka pokiwała głową.

Szybko jednak w jej oczach na powrót zebrały się łzy. Zobaczyła, że im również.

- Do zobaczenia, córeczko – pożegnała się kobieta i zdobyła na ciepły uśmiech.

- Do zobaczenia, mamo. - Spojrzała na rodzicielkę, po czym przeniosła wzrok na ojca. – Do zobaczenia, tato.

- Żegnaj, skarbie. Pamiętaj, że zawsze mocno będziemy cię kochać – odpowiedział mężczyzna i uśmiechnął się do niej delikatnie.

Dziewczynka poczuła w sercu żal, a po jej ciele rozeszła się fala chłodu.

- Kocham was – oznajmiła i obydwoje powoli zaczęli znikać.

Jej uwadze nie umknęły jednak dwie jasne łzy, które zdążyły skapnąć z ich policzków, zanim całkowicie rozmyli się w powietrzu. Spojrzała na ziemię i zobaczyła, że w miejscach, których dotknęły, pojawiły się dwie małe kałuże błyszczące jak diamenty.

Dziewczynka kucnęła i zaczęła wpatrywać się w migoczącą powierzchnię, gdy wtem spod ziemi zaczęło coś wyrastać. Po kilku chwilach ujrzała przed sobą dwie białe róże świecące niemalże oślepiającym blaskiem. Każda znajdowała się naprzeciw jednego grobu, jak gdyby symbolizując miejsce spoczynku każdego z rodziców. Dziewczynka przetarła oczy i szybko zamrugała. Pociągnęła nosem i zobaczyła, że z dłoni skapnęła pojedyncza łza – jej własna. Po chwili pomiędzy dwoma błyszczącymi różami pojawiła się kolejna, jednak mniejsza i wyraźnie bledsza.

Dziewczynka ledwo widocznie uśmiechnęła się pod nosem i wstała. Po raz ostatni przyjrzała się ich wspólnemu dziełu, a następnie odwróciła się i poszła w stronę domu, który był jedną z najtrwalszych pamiątek po jej rodzicach.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania