Poprzednie częściBiałe, ckliwe

Białe, ckliwe

Wschód słońca trzyma nas przy sobie,

z oddali karmi sztukami rodzynek

i wszystko prostą przybiera pozę,

a słowa - jeszcze białe i ckliwe.

 

Gdy wieczór jest już pomny żalów,

przykryje nieba skrzydlatą rozpiętość,

spod własnych powiek wyjdziemy cali.

W słowa wlejemy zachodu tętno.

Średnia ocena: 1.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania