Białe plytki

Rok 1945. Śląsk.

Wstaję wczesnym rankiem. Błędnymi oczami szukam promyku pieca, na którego gorącym do czerwoności blacie kipi woda na coś co niektorzy nazywają kawą. Biorę rdzawo biały kubek napełniony wrzątkiem i zalewam coś co przypomina mieszaninę cykorii i innych zbórz. Siadam na czerwonym krześle z dość wygodnymi podłokietnikami. Sacze to coś co przypomina kawę, przyglądając się w zamglone okna mojego gabinetu.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Aisak 23.09.2018
    zbórz?
    to jakieś niepolskie zboża musiały być, skoro zbórz.
    czy tekst był kiedykolwiek dłuższy?

    62.
    coś pomiędzy dribble, a drabble.
    hołd dla niepolskiech zbórz, i cykorii.

    można ewentualnie
    edytować, coś zmontować, dorysować, słowem pięknym poczęstować

    można również nie robić nic.
  • Zaciekawiony 23.09.2018
    Wstaję o porze, która przypomina ranek. Oczami, które niektórzy nazywają błędnymi, szukam czegoś przypominającego promyczek z tak zwanego pieca. Na którym, na czymś przypominającym rozgrzany do powiedzmy czerwoności blat, wrze coś przypominającego czajnik z przypuszczalnie wodą. Niechybnie jest to woda służąca do czegoś, co bywa nazywane kawą, i nawet przypomina kawę, ale prawdopodobnie jest robiona z czegoś przypominającego cykorię i zwęglone gumiaki. Siadam na czymś przypominającym krzesło, prawdopodobnie czerwone, wspierając zapewne łokcie na czymś co nazywam podłokietnikiem, i o tej zapewne bardzo wczesnej porze, wpatruję się w coś przypominającego zborze.
  • pocztapolska 23.09.2018
    Ale... W sensie, że co?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania