Pokaż listęUkryj listę

Opow *** Tajemnica  Lasu

Zainspirował mnie komentarz→Aisak.

–––––––––––––//––––––––––––––––

 

Biegnę przez ciemny las a w moim umyśle biega w kółko: lęk. Obija się o ściany psychiki, cały poraniony klaustrofobiczną krwią. Nie ma mowy, żeby się wydostał na zewnątrz. Nie w takiej sytuacji w jakiej się znalazłam. Tak naprawdę nie jest zupełne ciemno. Skrawek Księżyca oświetla prostą wąską ścieżkę. Faktycznie. Ma nie więcej niż metr szerokości. Czarne gałęzie co jakiś czas ranią ręce i głowę, gdy muszę omijać wystające korzenie. Mogłabym się przewrócić. Przestać biec. A tego nie chcę. Gorzej. Wiem, że nie podołam zaprzestania biegu. Coś mnie do tego zmusza. Słyszę zewsząd dziwne odgłosy. Jakby ciche szepty. Mam wrażenie, że przypominają całe moje życie. Zarówno te posrane jak i to w miarę normalne, gdy mogłam się uśmiechać. Kawałek po kawałku wtłaczają do umysłu.

 

Mimo wszystko pragnę zaprzestać biegu. Chociażby na chwilę. Po to, by ciało odpoczęło. Nic z tego. Po prostu nie mogę. Nogi biegną dalej, niosąc strach na sobie, czyli mnie. O zagubionej psychice w odmętach wszechobecnej bezsilności.

 

Nagle słyszę za sobą kroki. Boję się obejrzeć. To ponad moje siły. Odgłosów z tyłu jest coraz więcej. Na domiar złego jakiś czarny ptak, leci prosto na mnie. Uderza dziobem blisko oka. Mam szczęście. Po chwili znika w zaroślach wydając dziwny dźwięk. Potrącona gałązka, drga kilka sekund, by po chwili znieruchomieć. W przeciwieństwie do mnie. Biegnę nadal.

 

Czuję dłonie na plecach. Są lepiące i zimne. Pchają mnie. Zapewne chcą, żebym biegła szybciej. Oczywiście. Mają rację. Nie mogę się dziwić, że moja prędkość wzrasta, skoro jestem popychana szponami lęku. Las po obu stronach robi się tylko ciemną smugą. Jednocześnie natężenie różnych głosów wzrasta. Także z tyłu. Coś zbliża się do moich uszu. Trupie oddechy, wyrzucają z siebie cuchnące skrawki szeptów. Boję się podnieś rak, by je odgonić. Nie wiem na co trafię.

 

Wtem wszystko znika. Przede mną jasną postać na drodze. Za chwilę będę przy niej. Zakończę bieg i wszystko się wyjaśni. Jestem coraz bliżej. Widzę dokładnie w matowym świetle księżyca. To tylko mała dziewczynka w białej sukience. Podobna do mnie. Jakbym się zbliżała do samej siebie. Nie ucieka. Czeka na środku ścieżki, na tle tarczy księżyca. Nie powinnam tak dokładnie widzieć. A jednak. Czyżby jakaś siła, chciała mi pomóc? Trochę dziwna ta… pomoc.

 

Jestem już bardzo blisko białej postaci. Nagle jej oczy robią się czarne. Czarniejsze niż las i moje myśli. Pochłaniają całe ciało. Wychodzą poza jego granice. A ja nie mogę przestać biec, chociaż wiem, że biegnę w kierunku nieznanego. Oby tylko: nieznanego.

 

Nie ma już białej dziewczynki. Utonęła w mroku. Jest tylko ogromną czarną plamą, zagradzającą drogę. Wystaje poza wierzchołki drzew. Nachyla się w moim kierunku. Ostre gałęzie rozdzierają jej ciało. Słyszę przeraźliwe odgłosy rozrywanej powierzchni. Po chwili jestem w ciemności. Wewnątrz niej… lub wewnątrz siebie. Mrok wiruje wokół. Jak długo to jeszcze potrwa.

 

Nagle zupełnie niespodziewanie wybiegam na słoneczną łąkę. Pełna różnokolorowych kwiatów i zielonej trawy, dodaje nadzei. Moja prędkość radykalnie maleje, ale wciąż jestem w ruchu. Dziwi mnie to, że nie odczuwam zmęczenia. I jeszcze jedno. Nieboskłon stanowi czarne niebo. A jednak jest jasno. Czy mam uwierzyć, że słońce istnieje… mimo tego, że go nie widzę? Skoro tak, to niech mi wreszcie pomoże. A nie tylko sobie świeci.

 

Jak tylko tak pomyślałam, koszmar zaczyna wracać. Ze środka nieba, jak po wnętrzu klosza, spływają strumienie krwi. Płyną po łące w moim kierunku. Ze wszystkich możliwych stron. Po chwili biegnę w szkarłatnym jeziorze. Krew sięga mi do kolan. Nadal jest jasno. Mimo tego, że zwątpiłam w słońce. A może nie? Bo tak naprawdę nie miałam w co zwątpić.

 

Ponownie słyszę dźwięki za sobą. Tym razem nie szepty lub jakieś odgłosy kroków. Ktoś lub coś płynie za mną. Znowu nie spoglądam za siebie. Lęk w głowie też odwraca wzrok. Nie chce widzieć. Trudno mi biec. Ciecz jest trochę gęsta i lepka. Spoglądam w dół. Widzę odbicie małej dziewczynki. Powinna być czerwona. Jest biała. Dziwi mnie to, lecz nie odczuwam strachu z tego powodu.

 

Kątem oka dostrzegam, że łódka płynie obok. Mimo lęku, spoglądam na nią. Jest pusta. Jakby czekała. Wiem co mam zrobić. Wchodzę na nią. Dno jest dziurawe w kilku miejscach, lecz nie nabiera krwi. Nie mogę tego pojąć. Znowu myślę o słońcu. Skoro jest takie dobre i takie wielkie, z takimi możliwościami, to dlaczego nie mogę go dostrzec? A co najważniejsze: dlaczego na to wszystko pozwoliło. Żebym się bała. Żebym cierpiała.

 

Widzę przed sobą migotliwą ścianę. Krew robi się przezroczysta. Nie widzę dna, bo go nie ma. Łódka przepływa przez dziwne cząstki światła… i nagle jestem na brzegu morza. Wszystko wygląda normalnie. Słońca nadal nie widzę, lecz błękitne niebo: tak. Jedno mnie tylko dziwi. Fale płyną od lądu w głąb morza. Najpierw są z piasku a po chwili przeistaczają się w wodę.

 

Wychodzę z łódki. Już nie jest dziurawa. Też przemienia się w piasek a piasek w wodę, która miesza się z morzem.

 

~~~~~~~~~~~o~~~~~~~~~~~~

 

Na horyzoncie widzę jasny punkt.

Idzie w moim kierunku.

Wiem kto to jest?

Czy tylko mój umysł?

A może wiem za mało lub: nic?

 

Czekam samotna na pustej plaży.

Tylko czy na pewno?

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Anonim 21.07.2019
    Przykro mi, ale nie czuje tego klimatu. Wiesz, całe to czarne niebo, przy tym słońce i krew to zalatuje mi ciut jeleniem na rykowisku, przykro mi. Ale może czegoś nie wyłapuję, co jest możliwe.

    Pozdrawiam.
  • Dekaos Dondi 21.07.2019
    Antoni Grycuk→ Większość to metafory.
    Chciałem, żeby w początkowej fazie, tekst był; taki→ jako przeciwieństwo, do tego, co na końcu.
    Gdzie piasek zdaje się przemieniać w wodę itd... no ale wiesz, nie chce tłumaczyć.
    Tak czy siak. Dzięki:))
  • Aisak 22.07.2019
    Deduś nie kasuj tego. Ok?
    Skomentuję w weekend, bo to wymaga dużo czasu opracowanie.
    Ale będę.
  • Dekaos Dondi 22.07.2019
    Aisaczku. Nie skasuję:) Pozdrawiam:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania