Biografia…

…pozwala zrozumieć dzieło autora: trzeba mieć rozeznanie w przyczynach istotnych zjawisk.

 

Nowatorski zapis Pendereckiego nie był awangardowym epatowaniem tradycjonalistów, ale został wymuszony powierzchnią stołu w kawiarni, "niebieski" okres Picassa nie – wyrazem plastycznej intuicji, ale tym, że było go stać na najtańszą farbę, a ona właśnie była niebieska, Mrożek i jego cienka kreska tym, że miał wadę wzroku, Gielniak i jego linoryty tym, że pracował w łóżku i nie mógł być Matejką, żółcienie Van Gogha zależały nie od jego estetycznych fanaberii, ale od tego, jakie brał leki.

*

Artysta nie żyje za szkłem i nie można patrzeć na niego li tylko poprzez dzieła, które stworzył, ale należy widzieć go i oceniać na tle czasów, w których żył. Wiedzieć, co go cieszyło, bulwersowało, podnosiło na samopoczuciu i jakich miał wrogów.

 

Kiedy się o tym nie wie, książki, obrazy, muzyka, zostaną zaledwie książkami, obrazami, muzyką, czymś odrealnionym, wyrwanym z rzeczywistości, martwym i ułomnym, bo niedokończonym, bo fragmentarycznym i uproszczonym jak szkice, skróty, obrysy, projekty, które niczego nie wyjaśniają, które za to uruchomiają nasze przypuszczenia, komentarze i rozbrykane spekulacje.

 

Kiedy się o tym nie wie, nie rozumie się powodu pisania, malowania, komponowania, musu wyrażania się na piśmie, na płótnie, w nutach uporządkowanych w melodię.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Canulas 05.07.2019
    Znów w punkt. Początek zaciekawiła, dalsza część tekstu zaciekawienie podtrzymuje. Przez pryzmat takich spostrzeżeń faktycznie inaczej można spojrzeć na dzieła. Chociażby horror. Dziś użycie w powieści grozy słów typu: diabeł albo czart często powoduje półgębowy uśmiech. Jednak jeśli spróbujemy obtoczyć się realiami, w których dany tekst powstawał, to... No właśnie.
    Bardzo dobry tekst również pod kątem poszerzających wiedzę ciekawostek.
  • nerwinka 05.07.2019
    Dziękuję.
    Będą następne w tym temacie.
    Pozdrawiam
    Marek Jastrząb
  • yanko wojownik 05.07.2019
    Ale bywają dzieła, sławniejsze od swych twórców, które legendą obrosły i nie wymagają podbudowy do rozumienia. Fakt, że mogą być błędnie odbierane, interpretowane. Wiedza na temat dobrze jeśli jest, ale jeśli najpierw ma się pogląd na temat, bez szczegółów i to już obłożyło się pięknem, to poznanie szczegółów, może spowodować rozczarowanie i magia zniknie.
  • jesień2018 05.07.2019
    Z tym zupełnie i absolutnie się nie zgodzę.
    Ja właśnie nic nie chcę wiedzieć o twórcach (pisarzach i muzykach, malarze tak bardzo nie wpływają na moje życie, więc o nich chętnie się dowiaduję, choć też przy okazji), nic mnie nie obchodzi ich życie, nie czytam biografii, nie oglądam filmów biograficznych, niechętnie słucham, kiedy ktoś opowiada.
    Jeśli ich dzieła mnie poruszają, dotykają, zostawiają we mnie ślad, to te dzieła są dla mnie czymś właśnie skończonym, doskonałym, istniejącym niezależnie, czymś w pewnym sensie już moim, zawłaszczonym przeze mnie. Myśl, że napisał je ktoś niedoskonały, uwarunkowany niedoskonałościami życia, jest czymś, co mnie odrzuca.
    Dla mnie dzieło jest czymś absolutnym i skończonym, istniejącym niezależnie od twórcy, oddanym na łaskę odbiorcy.
  • JamCi 05.07.2019
    Czasem bez rozumienia kontekstu ( psychologicznego, kulturowego, historycznego,) nie ma nic. Ważne.
  • jesień2018 05.07.2019
    Kontekst kulturowy - pełna zgoda. Fakt, że artysta miał wadę wzroku, albo mało pieniędzy - nie interesuje mnie.
  • Bożena Joanna 05.07.2019
    Czy sugerujesz, że aby zrozumieć dzieło artysty trzeba się najpierw zanurzyć w kontekst epoki i poznać życiorys? W pewnym sensie, zgadzam się z Tobą, ale jeszcze jest zawsze coś niewypowiedzianego, co trudno znaleźć w biografii trendach panujących wówczas na świecie i danym środowisku. Pozdrowienia!
  • Anonim 05.07.2019
    A ja powiem, że miewam tak, iż czasem chcę poznawać losy autory, a czasem zupełnie nie. To zależy od treści tekstu. Jedną z moich ukochanych książek traktuję ot po prostu jako wymysł i tylko, ale np. twórczość E. Bartosiewicz lubię konsumować przez pryzmat jej życia. Większość rzeczy, które mi się podobają czy to w literaturze, czy muzyce to raczej dzieła całkowicie lub prawie całkowicie fikcyjne. Niektórzy specjalnie odcinają się zupełnie w swojej twórczości od własnych korzeni, a inni odwrotnie, wręcz dają stałego bohatera o swoim imieniu.
    I dzięki Bogu każdy z nas inaczej to widzi. Tak samo, jak każdemu podoba się nieco co innego.

    Pozdrawiam.
  • Wrotycz 05.07.2019
    Jak stwierdziła Susan Sontag każda interpretacja to zemsta intelektu na sztuce, więc biografizm też podcina korzenie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania