Bitwa literacka - Miłe złego początki, lecz koniec żałosny - Chantal
Temat główny: Miłe złego początki, lecz koniec żałosny - do interpretacji absolutnie dowolnej: a więc można to potraktować śmiertelnie poważnie i dosłownie, ale nie obraziłabym się też za bardziej przewrotną, humorystyczną interpretację (dla lekkiego przełamania schematu ;)).
Temat dodatkowy: Kto w błoto wpadnie, ten suchy nie wstanie - również można traktować dowolnie (dosłowne bądź metaforycznie) - oczywiście nieobowiązkowy, także zróbcie sobie z nim, co tam chcecie.
Kupiłam stary dom. Nic szczególnego. Kilka pokoi, kuchnia z jadalnią, oszklona z trzech stron oranżeria, jasna łazienka z dużym oknem, pomieszczenia gospodarcze, piwnica i strych.
Na ten ostatni prowadziły stare, drewniane, skrzypiące schody, ale pomimo tego trzymały się całkiem solidnie. Drzwi zdobił lekko zardzewiały zamek, a klucz z niego wystający miał tak wielkie ucho, że mogłam w niego wsunąć wszystkie cztery palce. Przekręciłam zgodnie ze wskazówkami zegara, a kiedy usłyszałam charakterystyczne klik, pchnęłam lekko drewnianą zaporę. Puściły bez problemu, ukazując ogromną powierzchnię oświetloną dwoma oknami umieszczonymi w jaskółkach.
A co bohaterka znalazła na strychu, możesz przeczytać w Zeszycie pierwszym mojej książki: Opowiadania z zakładką :)
Komentarze (25)
To link do zdjęć szafy grającej na moim blogu - gdyby ktoś chciał zobaczyć, ale jakość nienajlepsza :( Zapraszam :)
Tak, czy inaczej, zasłużona 5.
Pięknie dziękuję, że przeczytałaś i skomentowałaś :)
"Widziałam go w kole ułożonym z domino. On był jednym z nich. Popchnął pierwszy klocek przed sobą, nie wiedząc, że ostatni znajduje się tuż za jego plecami."
– oto całe zwieńczenie programu audiowizualnego na strychu. Bardzo ciekawe porównanie, błyskotliwe!
Tek, chłopiec, być jeszcze nie mężczyzną, ale już nie chłopcem. Dojrzewanie chłopaka jest inne, a przynajmniej z biologicznego punktu widzenia, powinno być inne, aniżeli dojrzewanie dziewczyny – dziewczyny okupione rysami na psychice, chłopaka – na psychice i na ciele dosłownie. Co zrobić, aby wydostać się z klatki dziecka, chłopca i stać się mężczyzną? Szczególnie jak to uczynić w warunkach niesprzyjających, gdy otoczenie drwi, gdy czuje się chłopak "inny", wrażliwszy? Delikatniejszy? Dziewczęcy?
Trzeba zrobić coś nieszablonowego, coś jeszcze bardziej "męskiego", dojść do granicy, oszaleć! Ile jest przypadków prób wydostania się z więzienia własnych ograniczeń, które źle pojmujemy, bo są zaletami, ile zatem tych prób walki z naszymi niby ograniczeniami, poprzez BRUTALNOŚĆ? Paradoksem jest, że wrażliwość prowokuje w nas brutalność. Świat nie akceptuje wyjątków (dobrze, niedobrze? – jestem konserwatystą, dla mnie chłop to ma być chłop, ale tutaj nie ja oceniam) i takie odstępstwa uzbraja z broń, po prostu.
Później tylko żal. Czy żal do siebie, czy do świata?
Twoje opowiadanie dzieliło się dla mnie na dwie części – wstęp (świat bohaterki) - piosenka (świat piosenki Ouenn oczami i uszami bohaterki - i powrót do rzeczywistości. Tak jak dwie części realne bardzo mi się podobały, tak środkowa część jest inna, nie gorsza, ale inna, i tutaj może każdy się wypowiadać, bo wszystko zależy od gustów. Jedni odnajdują się w klimacie Bohemian Rhapsody, inni zatykają uszy. Ja należę do tych, co słuchają :)
Bardzo ładnie, 5 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania