Bitwa o wspomnienia cz.1

18 czerwca

Mawiają że wiosna tak samo jak i lato są pięknymi porami roku. Wszystko budzi się do życia, rośliny nabierają soczystej zieleni, ludzie budzą się powoli z zimowego mentalnego letargu… A skoro nadchodzą ciepłe dni, pora się pozbyć zbędnych kilogramów! Wygrzebałam z piwnicy swój rower, porządnie wyczyściłam, zmieniłam dętkę i w drogę! Jak dobrze znów poczuć świeży powiew wiatru na twarzy i we włosach… Zamknęłam dosłownie na sekundę oczy, droga i tak była prosta, nawet nie było na niej ludzi. Gdy je otworzyłam, byłam zupełnie w innym miejscu. Zamiast na siodełku od roweru, siedziałam w siodle jakiegoś gniadego rumaka. Przede mną widziałam wysoki i barczysty cień, mógł to być mężczyzna, jednak ręki sobie nie dam uciąć. Postać była zakapturzona. Podążaliśmy szybkim tempem skalistym tunelem, najwidoczniej musieliśmy się spieszyć. Po dość krótkiej chwili ujrzeliśmy wszyscy światełko w tunelu i usłyszeliśmy jakby gwizd wiatru. Nie było mi dane dowiedzieć się co krył koniec tunelu, ponieważ cała sceneria która mnie otaczała zaczęła tracić ostrość, oczy moje zaszły mgłą, po czym wszystko zaczęło wirować… I znalazłam się z powrotem na swoim miejskim góralu. W mieście, które zamieszkiwałam od urodzenia. Znowu mijały mnie z głośnym piskiem samochody, na powrót usłyszałam ludzki gwar. Potrząsnęłam delikatnie głową, rozejrzałam się wokół. Aby potwierdzić czy nie śnię, uszczypnęłam się mocno. „Auć!” krzyknęłam w myślach. „Jednak boli. Czyli jestem na jawie, a nie we śnie. A szkoda, bo zapowiadało się ciekawie…”. Ruszyłam na dalsze zwiedzanie po mieście wciąż mając w głowie obraz który ujawnił mi się na chwilę. Wróciłam dopiero wieczorem, zupełnie przypadkowo spotkałam swoją stałą ekipę. Przyznać muszę że w głębi duszy wciąż czuję się odludkiem. Lubię się alienować, zamykać w swoich czterech ścianach, lecz widok tych uśmiechniętych twarzy, ta radość w oczach była czymś, co zmotywowało mnie żeby poświęcać im więcej czasu.

Siedząc i rozmawiając z grupą o wszystkim i o niczym sprawiło, że ponownie otworzyłam się. A gdy ostatnie promienie zachodzącego słońca dotknęły mojej twarzy, zamknęłam oczy. Poczułam ciepło na sercu. Poczułam się doceniona. Teraz wiem, że mam dla kogo żyć.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania