Pokaż listęUkryj listę

Bitwy Literackie - Upadli Bohaterowie Jacek24 2kowa3lski

Robię wdech,

i upadam

Czuję, że mój czas się kończy.

Ogień w moim sercu wypali mnie do ziemi.

Zrobiłem swoją część, dałem z siebie wszystko,

Wszystko co chcę ochronić walcząc

zawsze ostatecznie rozsypuje się na kawałki.

 

Trzeba się podnieś. Za każdym razem musisz się podnieść. Nie przegrywasz, kiedy upadasz, a wtedy kiedy się nie podnosisz. Ci, co nie maszerują umierają. Właśnie tak. Nieważne jak boli, nieważne jak bardzo chcesz odpocząć. Dalej musisz wstać.

Powoli się podnosisz. Czujesz krew z ustach a cała lewa strona ciała boli cię niemiłosiernie. Pada deszcz, teren jest błotnisty. Słyszysz krzyki, jęki, płacz. Udaje ci się podnieść. Piorun uderza kilka metrów przed tobą. Znowu upadasz, ale potem znowu się podnosisz. Ciało twoje krzyczy byś nie wstawał, ale ty musisz. Ludzkie głosy są coraz bliżej. Gdzie są twoi przyjaciele? Gdzie twój miecz? Rozglądasz się. Masa ciał. W niektórych rozpoznajesz swoich przyjaciół. Nie masz sił płakać. Tętent kopyt. Niema gdzie się skryć. Czekasz aż nastanie ostatnie.

 

 

Ale ostatnie nie nadchodzi. Budzisz się zlany potem we własnym pokoju. Czujesz w głowie pulsujący ból będący wynikiem nadmiernego spożycia wczoraj alkoholu. Puste butelki pałętają się po podłodze sypialni. Szukasz szmat, które nazywasz ubraniami. Poplamiona i dziurawa płócienna koszula i spodnie z łatami na kolanach. Wślizgujesz się w te stare szmaty. W brzuchu zaczyna ci burczeć. Idziesz do przedpokoju i podchodzisz do szkatułki stojącej między pustymi butelkami wina na biurku. Wyciągasz z niej mieszek pełen złotych monet. Wyruszasz w miasto w stronę najbliższego baru. Ludzie cię mijają szeroki łukiem. Może to wynik twojego wyglądu a może tego, że nie kąpałeś się tak od tak dawna, że sam nie pamiętasz. Wchodzisz do środka. Barman na twój widok spod blaty wyjmuję wiklinowy kosz pełen butelek wina, kilku pszennych bułeczek, pajdy sera i kilku plastrów wędliny. Rzucasz barmanowi mieszek mając gdzieś czy cię oszuka, czy nie. Oddaje ci bez słowa prawie pusty mieszek, zabierasz koszyk i wracasz do swojej jaskini osamotnienia. Minutę po opuszczeniu baru już wiesz, że jesteś śledzony i to dość nieudolnie. Nie musisz patrzeć, by wiedzieć, że jest ich sześciu. Zatrzymujesz się i odwracasz w ich stronę. Tak jak sądziłeś.

Szóstka szumowin uzbrojona w pały i noże. Obleśne mordy i kaprawe oczka. Kładziesz koszyk na ziemi. Na ulicy nie było nikogo. Rzucają się na ciebie. To amatorzy wiesz to w chwili kiedy powalasz na ziemi dwójkę z nich bez żadnego problemu. Zabierasz jednemu pałkę a drugiemu stary nóż. Nożem blokujesz ataki a pałką niemiłosiernie rozdajesz razy. Bardzo szybko dochodzi do nich, że jednak napad na ciebie był złym pomysłem. Uciekają.

Nie opuszczasz gardy. Spoglądasz na mężczyznę, który cały czas stał na uboczu i się przyglądał. Sam jego wygląd i ubiór mówił ci, że nie należał do tamtej zbieraniny. Był to przystojny blond młodzieniec a pięknej cerze. Ubrany był w stylowe błękitne szaty z czerwonymi akcentami. O lewe udo obijał mu się rapier w bogato zdobionej pochwie i rękojeść wykonanej chyba ze słoniowej kości.

– Zgrabna robótka – mężczyzna zrobił krok do przodu a ty jednocześnie krok w tył. – Jaka nieufność! – mężczyzna pozwolił sobie na serdeczny śmiech.

– Przed chwilą zostałem napadnięty to oczywiste, że będę zachowywał ostrożność. – Dla twojej wiedzy z tym napadem nic nie miałem wspólnego. To barman zaciekawiony faktem, że zawsze masz pieniądze nasłał na ciebie grupę rabusiów. Ja tylko patrzyłem i podziwiałem robotę fachowca.

– Skoro tak to może zrobisz w tył zwrot i sobie pójdziesz? – Przykro mi, ale mam do ciebie pewną sprawę.

– Jaką? Piękniś poruszał się bardzo szybko, ale ty mimo hektolitrom alkoholu i roku bezczynności nie do końca straciłeś swoja własną. Półobrót w miejscu i pałka w ruch. Rozmyta postać zanurkowała pod pałką i objęła cię w tali. Szybka reakcja, kolano w brzuch, łokieć między łopatki. Przeciwnik się wycofuję, a ty przejmujesz inicjatywę. Rzucasz pałką w przeciwnika, ale on bez trudu robi unik. Doskakujesz do niego, szybkie pionowe cięcie starego noża, którego ostrze pęka na żelaznej rękawicy przeciwnika. Kiedy on ją założył – zastanawiasz się przed ułamek sekundy. Szybki ruch po nuż skryty z tyłu za paskiem spodni.

Była to piękna broń. Jedyna rzecz, jakiej się nie pozbyłeś i jaka cię łączyła z przeszłością. Ostrze wykonane z Metivackiej stali błyszczało przepięknie w świetle słońca. Prosta rękojeść wykonana z kości Cieniostwora. To broń zawodowców. Jedyna rzecz dowodząca, że kiedyś byłeś kim byłeś.

Ostrze błysnęła kierując się w stronę głowy przeciwnika, ale na drodze staje znowu żelazna rękawica. Tym razem ostrze nie pęka. Wszystko się zatrzymuję. Klatka piersiowa podnosi się i opada z niebywałą szybkością. W żyłach tętni krew wymieszana z adrenaliną a całe twoje ciało zaczyna się zauważalnie trząść. Tak dawno tego nie czułeś. Ciało zapomniało co to jest uczucie ferworu walki. Tak długo w bezczynności.

Piękniś odskakuję. Jego czoło zroszone było kroplami potu, elegancko ułożone włosy były w nieładzie.

– Przyznam się, że nie spodziewałem się czegoś takiego po zapijaczonym byłym poszukiwaczu przygód, ale jak widać ciało dalej pamięta jak się tańczy. Tego chyba można się było spodziewać po ostatnim żyjącym cierniu.

Powoli zaczyna do ciebie docierać, że cię właśnie testował. Chowasz nóż niezgrabnie do pochwy podchodzisz do koszyka, odwracasz się i idziesz przed siebie. Serce dalej wali ci jak młot a ręce telepią. Musisz się napić.

– Proszę poczekać! – woła piękniś podążając za tobą. – Bardzo przepraszam za tak nagły atak, ale jest mi pan potrzebny.

Przyśpieszasz. Straże na pewno zaraz zainteresuje tan bezruch na ulicy a ty nie życzysz sobie zwracać czyjejkolwiek uwagi. Piękniś idzie za tobą cały czas mówiąc coś do ciebie, ale ty go nie słuchasz a może raczej nie chcesz go słuchać. Przyśpieszasz kroku. Twój dom jest niedaleko. Piętrowy budynek wciśnięty między dwie kamienice z pozabijanymi oknami i ciężkim żelaznymi drzwiami. Cały budynek strzegła masa zaklęć obronnych, na które wydałeś fortunę.

Zatrzymujesz się nagle i odwracasz w stronę natręta. W twojej dłoni nie wiadomo kiedy pojawia się nóż.

– Zabieraj dupę w troki i spadaj albo sprzedam ci kosę między żebra. Piękniś wzdycha kładąc dłoń na rękojeści rapiera.

– Nie mogę odejść, dopóki mnie pan nie wysłucha – w jego głosie brzmiała determinacja, która nawet na tobie zrobiła wrażenie.

– Mów więc i zejdź mi z oczu.

Natręt rozejrzał się dookoła. Ulica była pełna ludzi, ale dziwnym sposobem nikt nie zwracał na nich uwagi.

– Tak na ulicy? Prychasz pogardliwie.

– Do domu cię nie wpuszczę. Gadaj co masz do powiedzenie i znikaj mi z oczu. Wyczytujesz z jego twarzy wahanie, które szybko znika. Widocznie sprawa, z jaką przyszedł musi być naprawdę ważna.

– Na imię mi Benedict Loch i jestem posłem z Albionu. Moją krainę gnębi od pewnego czasu plaga potworów, które pojawiły się znikąd. Król Albionu Artur Pendragon widząc, że toczymy przegraną walkę i że potrzebujemy pomocy rozesłał nasz swoich posłów do innych w celu znalezienia śmiałków, którzy zechcą nasz wesprzeć w walce. Oczywiście jest też przewidziane wynagrodzenie dla…

– Nie interesuje mnie to – przerywasz mu. – Możesz odejść.

Poseł przełyka ślinę.

– Proszę mnie wysłuchać do…

– Nie – odpowiadasz stanowczo. – Żaden zemnie awanturnik ani poszukiwacz przygód. Jestem zwykłym pijakiem.

– To nieprawda! Jest pan ostatnim żyjącym członkiem Korony Cierniowej.

– Mylisz się a teraz… – zaczynasz, ale tym raz to młodzieniec ci przerywa.

– Twój nóż mówi kim jesteś. To Szpon jeden z sześciu które Gilgamesz wręczył członkom Korony Cierniowej za zabicie demona Loki' ego.

– Zejdź mi z oczu chłopcze – wymawiasz te słowa powoli i wyraźnie a twoje spojrzenie jest tak zimne i ostre, że chłopak robi krok do tyłu.

– Jeżeli by pan zmienił zdanie wyruszam jutro po południu do Karnes a stamtąd statkiem do Albionu. Zakwaterowałem się w Dzikiej Świnie pokój drugi.

Chłopak się odwrócił zostawiając cię samego z myślami.

 

Kolejna butelka. Kolejny strumień taniego czerwonego wina. Kolejny raz masz ochotę schować się pod ziemią ze wstydu. Wstajesz z podłogi. Chwiejesz się, ale utrzymujesz równowagę.

Robisz krok do przodu.

Upadasz.

Podnosisz się, by potem znowu upaść i tak w nieskończoność. Czy to ma jakiś sens? Może lepiej już się nie podnosić? Bo po co skoro zaraz znowu upadniesz. To tylko niepotrzebne ryzyko i strata energii. A pijaństwo nie jest tym samym? Wydajesz pieniądze codziennie na kolejne butelki, a potem je wypijasz. Popadasz w chwilą ekstazę i zapomnienie, by zaraz się obudzić i pamiętać. Zaczynasz czuć stopniowo coraz większą odrazę do samego siebie. Czemu więc nie zrobić użytku z tego noża i tego nie skończyć. Bo to tchórzostwo! A czy pijaństwo nie jest tym samym?

Coraz bardziej popadasz w apatię, która stopniowo cię pochłania. Sekundy zamieniają się w minuty a one natomiast w godziny i tak dalej i tak dalej. Czy jest wyjście z tego chorego młyna ?

Jest.

 

 

Benedict się ciebie spodziewał. Czekał na parterze karczmy przy samym jego wejściu. Nie musiałeś się odzywać, bo on już wiedział co masz do powiedzenia.

 

 

To wszystko dla poległych

Przeznaczenie wzywa

To wszystko dla tych, Którzy mieli duszę do walki

I stracili w niej wszystko.

 

To wszystko jest w pamięci

O wiele więcej niż zemsta

To odbieranie korony

Więc nie zapomną nas.

 

 

Rejs przez ocean nie był przyjemny. Statek był jedną wielką pomyłką razem z tą całą załogą i kapitanem na czele, ale czego mogłeś się spodziewać po statku noszącym tak wspaniałą nazwę, jak Piracka Kurwa. A zresztą było ci wszystko jedno czy tak łajba dopłynie do portu, czy zatonie gdzieś na środku oceanu. Pierwsze dni na łajbie były dla ciebie piekłem. Ciągle rzygałeś, a i kompania nie była pierwszej klasy. Poza tobą Benedict zwerbował tak jeszcze dziesiątkę innych awanturników, z czego jedna to była zwykła ośmioosobowa grupa siepaczy nazywająca siebie Skalna Obroża. Do tego jeden krasnolud i Elfka. Cała ta zbieranina żarła się ze sobą jak stare dobre nienawidzące się małżeństwo i kilka razy niewiele brakowałoby doszło do rozlewu krwi. Benedict starał się ciągle łagodzić konflikty a tobie wszystko było jedno.

Była siódma noc waszej podroży wszyscy siedzieliście pod pokładem na własnych posłaniach. Członkowie Skalnej Obroży usiedli daleko od innych i dochodził cię tylko szmer ich rozmów. Elfka i krasnolud tak samo utrzymywali między sobą duży dystans co jakiś czas rzucając sobie wrogie spojrzenia. Ty natomiast korzystając z okazji, że twoje nudności osłabły przeglądałeś ekwipunek, który kupiłeś niedługo przed wypłynięciem. Był to pierwszej klasy łuk refleksyjny wykonany z jasnego drewna, a także kołczan i dwie wiązki strzał po pięćdziesiąt każda. Kolejne była dwa bliźniacze miecze, których ostrza miały 75cm długości a rękojeści 20. Były bardzo ostre, cienkie, a zarazem lekkie co czyniło je najlepszym przyjacielem łowcy. Do tego nowe ubranie, płaszcz maskujący i kilka shurikenów. Nagle wyczuwasz, że ktoś się zbliża a twoja dłoń automatycznie ląduję na rękojeści Kła.

Byli to członkowie Obroży. Kiedy tylko zauważyli twoją rękę na rękojeści noża zatrzymali się.

– Spokojnie człowieku – mówi ich przywódca przyjemnie brzmiącym barytonem.

Dokonujesz szybkiej oceny. Wyglądają na wprawionych w boju doświadczonych wojowników, którzy nie raz byli w sytuacji beznadziejnej. Najniższy z nich jest wyższy od ciebie o głowę i chyba dwakroć szerszy w barach. Udało, by ci się w razie czego zabić najwyżej dwóch potem musiałbyś ratować się ucieczką.

– My nie z tych, co w grupie na jednego ani z tych, co zwady szukają bez potrzeby. Ciekawi nas po prostu twój nóż. Nasz kolega Olaf rozparzał w nim Szpon, a i ja jestem skłonny się z nim zgodzić. Wiem też, że takimi nożami posługiwali się członkowie Korony Cierniowej, której członkowie zginęli podczas wojny o Niderlandce. Zamykasz oczy. Wiesz, że elfka i krasnolud nasłuchują rozmowy z wielkim zainteresowaniem, którego wolałeś uniknąć. Może było, by lepiej schować ten nóż?

– Chodzą też różne plotki, że jednemu udało się przeżyć więc widząc ten nóż u twego boku naturalnym jest wniosek, że mowa o tobie.

– Mylisz się – odpowiadasz. – Znalazłem go podczas mojej podróży po Niderlandach.

Spojrzenie mężczyzny mówi ci, że nie wierzy w twoje żałosne kłamstwo, ale na szczęście nie ma zamiaru naciskać.

 

 

Dopływacie do Albionu. Wasz statek dokuje w Camelocie gdzie wita wasz straż miasta. Potem jesteście zaprowadzeni do siedziby generała Galahada. Miasto jest pełne żołnierzy patrolujących ulice poza tym miasto żyje dalej swoim życiem. Okazuje się, że przybyliście jako ustani i że wszyscy inni posłowie wrócili ze swojego zadania. Skalna Obraża dostaje zadanie wsparcia wojsk chroniących szlak główny natomiast ciebie, elfkę i krasnoluda połączono w grupę i zrobione drużynę zwiadowczą. Nie narzekać.

 

 

Mija dokładnie rok odkąd przybyłeś do Albionu. Wojna trwa nadal i nie widać jej końca. Podczas tego roku widziałeś prawdziwych bohaterów którzy umarli nieznani nikomu, a także tchórzy, którzy w obliczu zagrożenia zyskiwali odwagę. Wiele cię spotkało i nie jedną bitwę stoczyłeś myśląc, że ten dzień będzie twoim ostatnim. Nawiązałeś wiele znajomości w szczególności z samym Arturem, który okazał się kobietą udającą mężczyznę. Odkryłeś to podczas polowania, kiedy to razem z resztą swojej drużyny robiłeś za członków osobistej ochrony władcy Albionu. Kiedy polowaliście na dziwka napadła was chmara goblinów z odziałem orków. Król dostał strzałę w ramie a jego koń się spłoszył więc pognałeś za nim. Goniłeś go po lesie przez kilka godzin, kiedy w końcu król spadł z konia wpadając do wielkiej dziury w ziemi. Spuściłeś się do niej po linie na dół a tam znalazłeś rannego króla. Kiedy zdjąłeś jej zbroje, by opatrzyć ranę, odkryłeś, że król jest tak naprawdę kobietą. Zażądała oczywiście byś przysiągł, że tą wiedzę zabierzesz ze sobą do grobu co oczywiście zrobiłeś.

Wydostanie się z jaskini zajęło wan dwa dni, podczas których nawiązała się między wami pewna wież, która skończyła się seksem. Po wyjściu z jaskini i wróceniu do Camelotu pokazała ci ukryte ścieżki w pałacu, które mogły cię doprowadzić do jej sypialni.

– Będzie nasz łączył tylko seks i nic więcej – ostrzegła cię pierwszej nocy, kiedy wkradłeś się do pałacu. – Na nic więcej nie licz. Jeżeli ci to nie odpowiada wyjdź i nie wracaj.

Taki typ związku ci odpowiadał w zupełności. Nie potrzebowałeś miłości a tylko osoby, która, uczyni samotne noce w łóżku bardziej znośne. To ci wystarczyło w całej rozciągłości, ale skończyło się to w nocy przed tym, jak miałeś ze swoją drużyną udać się na teren wroga w celu zlikwidowaniu potężnego nekromanty.

Ty i królowa byliście już po dosyć namiętnym stosunku. Ona siedziała na łóżku naga okryta tylko pobieżnie białym prześcieradłem a ty zaczynałeś się ubierać, by jak najszybciej wyśliznąć się z zamku.

– Powiedz co cię trapi – odzywasz się zapinając jednocześnie klamrę spodni.

– Jutro wyruszasz zabić nekromantę prawda?

– Takie dostałem rozkazy.

Królowa się przez chwilę zastanawia i widzisz malującą się na jej twarzy zażartą walkę.

- Wiem, bo sama je podpisywałam, ale… Mam coraz większe wątpliwości czy dobrze zrobiłam. Ubierasz się szybciej.

Chcesz uciec, zanim zostaną powiedziane słowa, które nie powinny paść. To nie tak miało być.

– To przestań mieć wątpliwości. To zadanie takie jak poprzednie a wcześniej nie miałaś wątpliwości.

– To było, zanim… – nagle urywa jakby bała się wymówić te słowa.

Nakładasz swoją kurtkę i jesteś gotów do wyjścia. Podchodzisz do regału z książkami, sięgasz po czwartą od lewej na trzeciej półce i ją odrobinę wysuwasz.

Regał się odsuwa odsłaniając wąskie przejście, w którym mogła się zmieścić tylko jedna osoba. Spoglądasz na królową a ona na ciebie. W jej spojrzeniu widzisz nadzieje i pragnienie, które niestety musisz zawieść.

– To był ostatni raz, kiedy cię odwiedziłem – oznajmiasz i znikasz w mrokach przejściach. Słyszysz tylko szloch za sobą oraz bolesne bicie swego serca.

 

 

Umierasz miesiąc później od zatrutej strzały, którą ugodził cię pewien łucznik orków. Ludzie mówili później, że umierałeś z uśmiechem na ustach i imieniem króla Albionu.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (17)

  • Ktoś mi wytłumaczy czemu to tak wygląda?
  • Piotr 08.04.2015
    Witaj, wysłałem Ci wiadomość na Twój adres e-mail.
  • Kononowycz 05.05.2018
    Gościu, zatwierdź moje opowiadania.
  • Amy 09.04.2015
    W kilku miejscach brakuje przecinków, jest trochę literówek i pomieszałeś czasy, ale nie mnie wytykać ci błędy. Fabuła bardzo mi się podobała i szkoda, że takie krótkie. Chętnie przeczytałabym jeszcze coś w tym stylu. :)
  • Amy 09.04.2015
    Teraz musimy tylko poczekać na oceny Daniela. ;)
  • Tekst musiałem naprawdę mocno okroić bo oryginał sięgał dziesięć stron.
  • Amy 09.04.2015
    Znam ten ból. Ja też ledwo zmieściłam się w limicie znaków. :)
  • Gdzie jest nasza loża szyderców do jasnej ch***ry!? Niech ktoś oceni aktualne teksty z bitwy!
  • Daniel 15.04.2015
    Podoba mi się taka narracja. Można się nieźle wczuć w bohatera. :D
    Kilku przecinków zabrakło i nóż napisany przez "u" kuł w oczy swym zardzewiałym ostrzem. :P
    Pomysł: 8/10
    Błędy: 5/10
    Całokształt: 9/10 Za tę narracją. ;) Świetna jest w moim mniemaniu przynajmniej. :D

    Podsumowanie: 22/30

    Gdyby nie te błędy to miałbyś prawie maks punktów. Poświęcaj więcej czasu redakcji, ze słownikiem i taki tam, a niedługo wydasz książkę. :P
    Jednego wiernego czytelnika już masz.
    PS. Wybacz za opóźnienie.

    ZAPRASZAM INNYCH DO OCENIANIA TEKSTÓW BITEWNYCH!
    PRZEŁAMAŁEM LODY BĘDZIE ŁATWIEJ TERAZ.
  • Chyba nikt nie jest zainteresowany
  • Jolly Joke 16.04.2015
    Sporo błędów pojawiło się w Twoim tekście, zaczynając od problemów z interpunkcją i literówek wynikających z niedbałości i niesprawdzenia opowiadania przed ostateczną publikacją (trzeba dobrej woli, żeby "ustani" przeczytać jako "ostatni"). Poza tym pojawiło się wiele powtórzeń, co działa na niekorzyść stylu i odbiera walory estetyczne. Tak jak wspomniała Amy, pomieszałeś czasy. Zastosowałeś też dziwny szyk w niektórych zdaniach, np. "Królowa się przez chwilę zastanawia". Błędem jest również brak przerwy między dialogiem a dalszym opisem, kolejne zdania po zakończonej wypowiedzi piszesz, jakby były jej częścią. Wszystko to wpływa niekorzystnie na styl i wymiar artystyczny tekstu i choć zawierasz w nim refleksje czy emocje, czegoś mi zabrakło. Opowieść wywołuje we mnie wrażenie sprawozdania czy gry w stylu visual novel, a nie poruszającej opowieści.
    Trudno odnieść mi się do samego pomysłu jako takiego. Jeśli chodzi o umiejscowienie akcji i odniesienia do legend o królu Arturze, to nie wywarło to na mnie ani negatywnego, ani pozytywnego wrażenia. Nie są to moje klimaty, aczkolwiek nie mogę ocenić tej historii pod wpływem własnego gustu. Jeśli chodzi natomiast o samą realizację tematu - jeśli dobrze zrozumiałam, miał być to romans psychologiczny - to uważam, że za mało tu romansu w romansie. Czytając Twoje opowiadanie, myślałam, że zmierzasz do czegoś zupełnie innego, byłam więc nieźle zaskończona nagłym dla mnie zwrotem akcji... Rozumiem, że musiałeś skracać tekst, jak się dało, ale może warto było kosztem pominięcia innych fragmentów bardziej rozwinąć ten wątek.

    Pomysł: 5/10
    Błędy: 3/10
    Całokształt: 4/10

    Ogółem: 12/30
  • Amy 16.04.2015
    Temat bitwy to - jak tytuł opowiadania Jacka wskazuje - upadli bohaterowie.
  • A styl narracji wzorowałem na grze rpg z mistrzem gry i uczucie uczestnictwa w takowej sesji było moim celem a chaos był momentami zamierzony w celu ukazania tego co się dzieje w głowie głównego bohatera.
  • Jolly Joke 16.04.2015
    Aj, przepraszam, próbowałam znaleźć temat w wątku na forum i ostatnie, co się pojawiło, to ten nieszczęsny romans. Wobec tego muszę nieco zmienić moją ocenę. Sytuacja się odwraca i wynika stąd, że skupiłeś się na tym, na czym powinieneś był. Myślę, że dość dobrze ukazałeś przegląd życia codziennego upadłego bohatera, choć sama otoczka i motyw np. ostatniego, który przetrwał, są dość oklepane. Upadek jest jednak jak najbardziej wyraźnie zaznaczony. Zrobienie opowiadania w stylu RPG może być fajnym pomysłem, ale chyba nie na tego typu opowieść, od której oczekuje się pewnej dawki psychologicznych przemyśleń. Taka forma moim zdaniem nie służy temu najlepiej.

    Pomysł: 7/10
    Błędy: 3/10
    Całokształt: 5/10

    Ogółem: 15/10

    Jeszcze raz przepraszam za zamieszanie.
  • Amy 16.04.2015
    15/30 :)
  • Jolly Joke 16.04.2015
    Dobra, ja już się nie odzywam X'D
  • Linka 16.04.2015
    Z racji tego że narazie nikt więcej nie ocenia a ja mam czas to chęnie to zrobię. Przyzjanaję od razu, że temat nie w moim guście ale będę obiektywna. Muszę przyznać, że narracja jest faktycznie ciekawa i sama bym na to nie wpadła. błędów jest trochę, brakuje przecinków i po dialogach brakowało pauz co, jeśli o mnie idzie, bardzo mnie denerwowało. Nie gubiłam się w całej historii choć obejmuje dość duży okres. Artur kobietą??? Ciekawy pomysł :-)

    Pomysł: 7/10
    Błędy: 5/10
    Całokształt: 7/10

    Ogółem: 19/30

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania