Błękitne oczy

Słońce zaczęło wpełzać przez niedomknięte rolety do mieszkania. Świat powoli budził się do życia. Większość ludzi miała jeszcze na powiekach resztki snu, pozostałości po swoich pragnieniach, zamkniętych pod kłódką rzeczywistości. Pomieszczenia było niewielkie. W lewym rogu stała jasnoszara narożna kanapa, a naprzeciw niej, ciemnobrązowa komoda, nad którą zawieszony był duży plazmowy telewizor. Kilka centymetrów dalej widniało podwójne okno, przy którym stał niewielki stolik. Po prawej stronie można było zauważyć ciemny skórzany fotel, za którym rozciągała się reszta podstawowych mebli. Pierwszy poranny łyk przygotowanej wcześniej kawy, jednak nie ukoił jego zmęczenia, gdyż przez całą noc nie zmrużył nawet oka. Czas powoli płynął, a zegar, którego ruch wskazówek odbijał się echem od ścian pokoju, uderzał w jego drażliwe uszy. Odstawiwszy kubek z gorącym napojem, wykonał telefon i w końcu usłyszał jej zaspany głos. Ona także nie mogła zmrużyć oka, ta sprawa również ją wymęczyła, jednak to już nie było ważne. Po krótkiej rozmowie podniósł naczynie z gorącym napojem i dopił wszystko jednym hlustem. Z dużej ciemnobrązowej szafy wyciągnął swoją niebieską, niczym jej oczy kurtkę i ruszył w kierunku wyjścia, gdzie założył swoje stare czarne buty i wyszedł z przemieszczenia na zewnątrz.

*

 

Powietrze było zimne i czuć było zapach mokrej ziemi. Niebo przykrywały puchate, śnieżno białe chmury. Ulice były oszronione, a ludzie przemierzali je pośpiesznie w różnych kierunkach.

Był już na miejscu, kiedy długi masywny autobus podjechał w jego kierunku. Kilka osób wysiadało, żegnając się z kierowcą.

Jednak jego uwagę przyciągnęła jedna dobrze mu znana czapka, mocno przypominająca watę cukrową.

Owe nakrycie głowy, idealnie skrywało część jej charakterystycznych długich kasztanowych loków, które w spokoju opadały na dekolt, niczym morskie fale.

Fale te były nieodłącznym elementem morza, które ukazywało błękit jej hipnotyzujących oczu. Jasną, delikatną skórę na policzkach, przykrywały lekko różowe rumieńce. Była przepiękna. Nie potrafił oderwać od niej wzroku, gdy szła w jego stronę. Mimo tego, że reszta wychodzących pasażerów obijała się o niego, nie potrafił wyjść z transu. Serce waliło coraz mocniej z każdym jej krokiem. Gdy w końcu była już obok niego, nie wytrzymała i rzuciła się w jego objęcia. Mimo że miłosny uścisk trwał tylko krótką chwilę, to dla niego czas stanął miejscu. Patrzył w jej oczy, a gdy go pocałowała, na dobre odleciał smutek i tęsknota jak zimowe ptaki. Tego mu brakowało, był szczęśliwy.

Szybkim ruchem złapał ją za rękę, jeszcze raz czule pocałował i wyruszyli w kierunku jego domu.

 

*

 

Na niewielkim ciemnobrązowym stole stały dwa talerze. Zapach sosu pomidorowego unosił się po pokoju. Oprócz spaghetti na blacie stały jeszcze dwa kieliszki, do połowy wypełnione jasnoróżowym napojem.

Nawijając makaron na widelce, próbowali mimo pośpiechu konsumować resztki obiadu, delektując się jego smakiem. W tle leciał, cichy kawałek amerykańskiego zespołu Skillet. Piosenka „American Noise” dodawała przyjemnej atmosfery w pomieszczeniu. Posiłek zjedli bardzo szybko, ponieważ zostało im niewiele czasu do jej odjazdu. Od stołu odeszli trzymając w rękach kieliszki z truskawkowym, słodkim winem Carlo Rossi i położyli się na łóżku. Zegar pędził jak szalony, pochłaniając kolejne chwile. Oboje leżeli na jasnoszarych poduszkach, ciesząc się wspólnymi minutami razem. Jego wczorajszy nocny trening i brak snu, dawało się we znaki, powoli zasypiał jej na brzuchu. Próbował stawiać jakikolwiek opór, jednak nie przynosiło to żadnego rezultatu. Był zbyt wycieńczony. Powieki miał coraz cięższe i nawet nie zauważył, kiedy po kilku sekundach zasnął przytulny do niej.

 

*

 

Pokój był słabo oświetlony, jedynie jedna mała lampka dawała odrobinę światła. Kiedy obudził się z krótkiego snu, pierwszą rzeczą, jaką zobaczył po otworzeniu oczu, była ona. Patrzyła wprost na niego. Wygląda inaczej niż zwykle. Włosy do niedawna ułożone, teraz były w całkowitym nieładzie, a twarz, która była pełna energii, wydawała się wycieńczona po całym dniu. Jednak jej oczy błyszczały jak najjaśniejszej gwiazdy. Przez chwilę przyglądali się sobie w milczeniu, po czym pocałowała go w policzek. Na zegarze była siedemnasta trzydzieści, zostało niecałe pół godziny do przyjazdu jej busa. Mimo, że chcieli przeciągnąć tę chwilę najdłużej jak się tylko dało, to musieli już wstawać. Podnieśli się niezdarnie z łóżka, od razu kierując się w stronę dużej, ciemnej szafy, z której wyciągnęli swoje kurtki. W drugiej kolejności w korytarzu włożyli buty i szybkim krokiem wyszli na przystanek.

 

*

 

Zajezdnia autobusowa była praktycznie pusta, kiedy dotarli na miejsce. Droga zajęła im niecałe dwadzieścia pięć minut.

Przystanek mieścił się pomiędzy dwoma dużymi budynkami na końcu ulicy Sienkiewicza. Wokół pełno było sklepów spożywczych, kosmetyczno-przemysłowych, a także jedna kwiaciarnia.

Na dworze szalał zimny wiatr, który obijał się o ich zamarznięte policzki, powodując na całym ciele gęsią skórkę. To był mroźny wieczór. Stali oparci o ścianę supermarketu i przytulali się do siebie, gdy za budynków wyłonił się długi pojazd jadący w ich stronę. Po krótkiej chwili był już obok nich i zatrzymał się w wyznaczonym miejscu, czekając na pierwszych pasażerów. Odjazd będzie za dwie minuty, więc zostało im niewiele czasu. Spojrzała mu w oczy, zawieszając na chwilę wzrok, po czym objęła go mocno i pocałowała na pożegnanie. Smutek ogarnął jego serce. Był świadomy, że dzisiaj nie ukradnie już więcej czasu. Jedynie mógł patrzeć, jak po chwili ruszyła w stronę pojazdu i znika w środku. Już tęsknił i nie mógł się doczekać, kiedy znów się zobaczą. Oprowadził przybitym wzrokiem ruszający autobus, który znikał powoli z pola widzenia. A gdy nie było już go widać, zaczął wracać do swojego domu.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Ritha 04.03.2019
    Bardzo fajne, ładnie napisane, emocjonalne.

    Gdybym się miała czego przyczepić:
    "Patrzył w jej oczy, a gdy go pocałowała, na dobre odleciał smutek i tęsknota jak zimowe ptaki. Tego mu brakowało, był szczęśliwy.
    Szybkim ruchem złapał ją za rękę, jeszcze raz czule pocałował i wyruszyli w kierunku jego domu." - powtórzenie pocałowała/pocałował

    Poza tym nic mi się w oczy nie rzuciło. Narracja przyjemna. Gwiazdy kliknęłam.
    Pozdrawiam :)
  • Dark Hands 04.03.2019
    Miło słyszeć I dziękuję
  • Wrotycz 04.03.2019
    Dopił jednym haustem (bo chlustem ciężko:)
    I literówka w przedostatnim zdaniu - o(+d)prowadził.
    Nie do wiary, że poprzedni tekst wyszedł spod tych samych mrocznych rąk:)
    O niebo lepiej.
  • Dark Hands 04.03.2019
    Dziękuję :) widoczniej opowiadanie lepiej mi idzie niż proza
  • Dark Hands 04.03.2019
    Aczkolwiek nie zamierzam rezygnować z tamtej formy
  • Canulas 05.03.2019
    "Z dużej ciemnobrązowej szafy wyciągnął swoją niebieską, niczym jej oczy kurtkę i ruszył w kierunku wyjścia, gdzie założył swoje stare czarne buty i wyszedł z przemieszczenia na zewnątrz."

    "Podnieśli się niezdarnie z łóżka, od razu kierując się w stronę dużej, ciemnej szafy, z której wyciągnęli swoje kurtki."

    "A gdy nie było już go widać, zaczął wracać do swojego domu."

    Trzy przykłady na szybko, dobrze oddającobprzekrojowo tekst.

    - swoje czarne buty
    - swoje kurki
    - swojego domu.

    Widzisz teraz?

    Tak samo z dookreślaniami personalnymi. Również mnóstwo.


    To tak na szybko. Natomiast biorąc pod uwagę poprzednie teksty, tak, widać progres.
    Działaj, powinno być git.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania