Bo tak giną
Kiedyś byłam na dnie, nie miałam siły by odbić się.
I tak spadałam lat pięć, duszy już nie miałam został ze mnie wrak.
Na ziemi zamazał się mój ślad.
A pętla wokół szyi, co raz mocniej zaciskała się.
By woda jak muszelkę wyrzuciła mnie, na morski brzeg.
Bo tak giną serca, nie kochane.
Miłością wzajemną przez świat.
Dzień się staje nocą, dniem rok.
Świt mą północą, tracę wzork.
Jeszcze kiedyś wrócę, by zdobyć coś.
Kiedyś moja rana, już zabliźnić chciała się.
Lecz zbyt blisko była słońca, wypaliła znowu się.
Wiatr przywiał, wspomnień moc.
A kamień co raz mocniej, ciągnie mnie na dno.
By jak butelkę co list w sobie ma, na brzeg wyrzucić.
Bo tak giną serca, nie kochane.
Miłością wzajemną przez świat.
Dzień się staje nocą, dniem rok.
Świt mą północą, tracę wzrok.
Jeszcze kiedyś wrócę, by zdobyć coś.
Komentarze (5)
,,By woda jak skałe wyrzuciła mnie, na morski brzeg.'' - skałę, ale tu skała kojarzy mi się z czymś stałym, nie do ruszenia i to słowo mi nie gra
,,Świt mom północą,'' - mą
Interpunkcja też trochę kulawo, ale całość optymistyczna, 4 :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania