Bohaterem być

Nigdy nie sądziłem, że będę oglądać własny pogrzeb. Przynajmniej przykryli moją trumnę flagą, a moja klasa przyszła w mundurach, czyli poniekąd spełniło się moje marzenie. Chodzą głosy, że jestem bohaterem, ale nie wiem ile w tym prawdy gdyż sam za wiele nie pamiętam z mojego końca. W takim razie może opowiem wam to co zapamiętałem?

Jeżeli się nie mylę to mam na imię Dawid i chyba 18 lat, lecz nie jestem tego pewien. Musicie mi to wybaczyć, ale po tej stronie jest trochę inaczej. Jestem uczniem liceum mundurowego, a dokładniej to druga klasa. Raczej nie byłem zbyt dobrym uczniem, powiedziałbym, że przeciętnym. Wątpię abym się czym wyróżniał, ale ciężko jest mi ocenić samego siebie. Zapewne ciekawi was jak wyglądam, zatem zaspokoję ten pierwszy krok do piekła. Na oko mam z sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, czyli nie byłem wysoki niestety. Miałem lekką nadwagę, lecz ćwiczyłem i podobno nie było tego po mnie widzieć, a wręcz mogę powiedzieć, że miałem postawę osoby umięśnionej. Może to dlatego, że kiedyś się garbiłem, a potem zacząłem chodzić wyprostowany. Oczy to raczej miałem zielone, chociaż nikt nie był pewny co do nich, gdyż kiedyś były brązowe. Jak ja je kochałem, lecz straciłem. Jaką szopę noszę na głowię? Nie jestem dobry w opisywaniu, wiec wybaczcie mi, że nie jest to tak dokładny opis. Boki miałem wygolone, a na górze trochę dłuższe włosy uczesane na lewą stronę. To chyba już wszystko jeżeli chodzi o wygląd. Jaki jestem z charakteru? Chętnie bym odpowiedział na to pytanie, lecz nie byłaby to obiektywna ocena. Wydaje mi się, że lubię pomagać ludziom i nie potrafię przejść obojętnie kogoś kto potrzebuje pomocy. Pewnie przez to jestem teraz po tej stronie.

To może teraz opowiem wam o mojej szkole? Nie wiem od czego zacząć. Jest to prawie jak zwykłe liceum, ale to prawie robi różnicę. Trzy dni w tygodniu nosimy mundury i musimy wtedy na każdej lekcji składać raport. Nie jest to zbyt trudne, ale są osoby, które się tego boją. Nasze lekcje wychowania fizycznego nie wyglądają jakoś specjalnie, tak mi się wydaje. Często gramy w różne gry zespołowe, a najczęściej koszykówkę i siatkówkę, przez co trochę polubiłem tą ostatnią grę. Na koniec każdej lekcji robimy osiemdziesiąt pompek, tyle samo przysiadów oraz sto brzuszków. W pierwszej oraz drugiej klasie mamy obozy, które chyba są najciekawszą atrakcją w tej szkole. Niestety nie zdążyłem udać się na drugi, ale pierwszy był czymś cudownym. Chętnie bym wam opowiedział co na nim było, lecz to nie jest odpowiednie miejsce.

Może podam przyczyny mojego pobytu po tej stronie? Jak wcześniej mówiłem to nie potrafię przejść obojętnie osoby, która potrzebuje pomocy. Udało mi się pomóc tylko trzy razy nie licząc tego ostatniego. Pierwszy był bardzo zwyczajny bo po prostu podniosłem dziewczynę, która zemdlała. Drugi przypadek to już inna sprawa, ponieważ nie jestem pewien czy na pewno dobrze zrobiłem. Wydawało mi się, że dwóch chłopaków dręczy jednego to po prostu zareagowałem i obezwładniłem najbardziej agresywnego. Będąc tutaj zastanawiam się czy oni na pewno go dręczyli, ale to już tylko takie moje luźne myśli. Trzeci raz był chyba tym, który dodał mi chęci do życia. Wracając z szkoły spotkałem osobę, która jest oparta o murek sklepu, więc podszedłem. Okazało się, że chorował na cukrzycę i pewnie mu bardzo pomogłem. Raczej to wystarczy abyście zrozumieli moją historię.

Zatem przejdę do mojego prawie ostatniego dnia. Postaram się go opisać tak dokładnie jak potrafię, lecz nie jestem w tym najlepszy. Jeżeli dobrze pamiętam był to już chyba czerwiec, więc było ciepło. Jak codziennie szedłem do szkoły tą samą drogą. Nie pamiętam, która była godzina, ale raczej przed ósmą, więc ulice były prawie puste. Jakieś sto lub dwieście metrów przed przystankiem muszę przejść przez tory, ale tym razem to one były końcem mojej drogi. Jak zawsze miałem założone słuchawki i nie wiele dźwięków otoczenia do mnie do docierało, ale dzięki soczewką widziałem bardzo dobrze. Jakieś pięćdziesiąt kroków przede mną szła kobieta, a za nią mężczyzna w kapturze, było to trochę dziwne gdyż rano termometr wskazywał dosyć wysoką temperaturę jak na ten miesiąc. Nie zapowiadało się na nic ciekawego, lecz to tylko pozory, które lubią mylić. W pewnym momencie zakapturzona postać wyciągnęła coś z kieszeni i rzuciła się na kobietę. Szybko wyjąłem słuchawki i zacząłem biec w ich stronę, aby jej pomóc i wtedy spostrzegłem, że był to nóż. Napastnik zdążył już parę razy zranić ofiarę, która upadła na ziemię. Gdy podbiegłem mężczyzna klęczał nad nią i ciągle ją dźgał. Bez wahania się na niego rzuciłem i powaliłem. Zaczęliśmy się szarpać i udało mu się mnie zrzucić z siebie. Stanęliśmy na nogi, a on trzymając nóż w dłoni ruszył w moją stronę. Niestety trafił mnie i zranił mnie w brzuch. Chyba wtedy byłem pod wpływem adrenaliny gdyż nic nie poczułem. Zmniejszył odległość i dźgnął moje ciało jeszcze parę razy. Nie wiem jak mi się to udało, ale wyprowadziłem cios przez, który napastnik stracił równowagę i uderzył w murek przez co stracił przytomność. W ułamku sekundy wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem pod numer alarmowy. Przynajmniej tak mi się wydaje, że to tylko trwało. Zbliżyłem się do ofiary i zacząłem uciskać jej rany, ale wtedy chyba adrenalina przestała działaś i poczułem ogromny ból. Spojrzałem na swój brzuch i dostrzegłem strumień krwi jednak nie przerwałem uciskać jej ran. Chyba po dwudziestu sekundach zrobiło m się ciemno przed oczami i upadłem prosto na ofiarę. Jak się później okazało ciężar mojego ciała zatamował krwawienie przez co udało się ją uratować. Można powiedzieć, że obudziłem się w karetce, lecz tylko na chwilę. Ostatni widok jaki ujrzałem to sufit chyba szpitala oraz lekarza, który stał nade mną. Miał minę jakby działo się coś złego. Jeszcze słyszałem drażniący pisk, a potem nastała ciemność i tak oto jestem tutaj.

Od tamtego momentu jest inaczej. Chciałbym móc opisać to co widzę, lecz nie jest to takie proste. Miałem po tym wydarzeniu pewne przebłyski, w których widziałem swoją szkołę. Wszyscy byli zebrani na boisku, a flaga była opuszczona do połowy. Niektórzy płakali, a inni stali na baczność. Widziałem w ich oczach coś czego nie potrafię opisać. Odwiedziłem również swój dom, lecz tam ujrzałem tylko łzy i usłyszałem krzyk chyba matki. Dochodziły do moich uszu głosy, które mówiły coś o jakimś bohaterze, który uratował jakąś kobietę. Kolejnym widokiem jest po prostu mój pogrzeb. Cała moja klasa, nauczycielki i rodzina. Chowają mnie w mundurze co bardzo mnie uszczęśliwiło. Na trumnie była flaga, a ktoś chyba dał moim rodzicom medal, lecz nie wiem czy dobrze widziałem.

To jest już cała historia o tym jak się tutaj znalazłem. Chciałem być tylko bohaterem...

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania