Boję się,
Boję się, że zbłądzę.
Zgubię się i już nie odnajdę drogi do siebie.
Boję się marzyć, w obawie przed własną śmiałością.
Stoję. Zrobienie kroku nigdy nie było tak ciężkie.
Boję się zamknąć oczy.
Tak trudno jest być sama ze sobą,
A noc czasami przynosi myśli.
Boję się, że nie znajdę drzwi wyjściowych
Z moich czterech ścian samotności.
Boję się, że zbyt dużo spraw odłożyłam na potem,
W nadziei, że jutro nadejdzie.
Boję się być sobą, bo na to stać niewielu.
A ja nie jestem wyjątkowa,
Świat nie dał mi taryfy ulgowej.
Nie wierzę zbyt często.
Zbyt boli rozczarowanie,
A naiwność nie jest dziś w cenie.
Boję się, że zatracę swoje człowieczeństwo,
Lecz przecież bać się, to takie ludzkie.
Komentarze (11)
,,Zgubię się i już nie odnajdę drogi do siebie". Moim skromnym zdaniem ,,do siebie" działa na niekorzyść. Dobrze by było wstawić tutaj jakaś metaforę bądź uciąć.
Przecinek w tytułe - zbędny.
Sam wiersz (utwór około-wierszowy) jest dość dosadny, przez co trudno tutaj mówić o jakiejś interpretacyjnej swobodnie. Oczywiście można znaleźć coś - jakiś fragmentaryczny wyimek - i go do siebie odnieść. No, można.
I ja właśnie, będąc troszkę nieobiektywny (ale ta nieobiektywność jest w zasadzie subiektywna, wiec nieważne) uznaję ten tekst za wartościowy. Jest w pewnym sensie łopatką, może grabiami, odkopującym/odrzebującym jakiś tam zamierzchły model i zapatrywanie na świat, któremu przez ułamek czasu hołdowałem.
Stąd właśnie nieobiektywność. Tekst do mnie trafia, nie za sprawą jakości jako takiej, co po prostu, trafia w mój zapomniany ją nieco i przysypany gust.
Oczywiście niecałościowo, oczywiście nie na tyle mocno, żeby mnie tu wyszarpało z bluzy - jednak na tyle również konkretnie, że pozwalam sobie na ten właśnie, dość przydługi i enigmatyczny, wywód.
Jakoś tam mnie retrospekcyjnie ugryzło. Nie wiem, którym słowem czy jaką częścia zapisu. Prawdopodobnie całościowo, poprzez równomiernie rozłożenie przedstawionych obaw.
Gdybym napisał to sam, to, poza jakimiś zmianami, na pewno bym amputował ostatni wers. Jest nazbyt "kawowo na ławowy". Cały tekst raczej przesłania nie stara się ukryć, ale końcówka (tylko moje, pamiętaj, zdanie) już tak roztłumacza i nadpełnia, że zupełnie wydaje mi się zbędna.
Obawy, problemy, przemyślenia - odkrywcze nie są, ale podane strawnie, przez co dosć naturalnie.
Gdzieś tam się pod czymś podpisuję, gdzieś, coś uważam, za zbędne. - nie ma co atomizować, słowo po słowie.
Tak więc puentując:
Jest w miarę git.
Mnie gdzieś tam (co prawda, w stonowany sposób, ale jednak) porysowało. Ale "porysowanie" ma wydźwięk powstały głównie z "trafienia". Tak więc na pewno Twojego ewentualnego "kręcenia nosem" nie poddam vetu ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania