Bracia 14
Odzyskałam przytomność, gdy znalazłam się tuż przed domem. Byłam prowadzona przez Chrisa, choć to tylko przypuszczenie, ponieważ widziałam rozmazane plamy. Kiedy objęło mnie światło, wiedziałam, że jestem w środku mieszkania. Z każdym krokiem chwiałam się, ale pomocna dłoń przywracała mnie do pionu. W pewnym momencie zatrzymaliśmy się, próbowałam sklecić jakiekolwiek zdanie, ale nie wychodziło to za dobrze. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, jedyne o czym marzyłam to o łóżku.
Usłyszałam przekleństwo, wypowiadane tuż przede mną. Niepewnie skierowałam głowę w tamtym kierunku, nagle poczułam uderzenie w twarz. Stałam nieruchomo, dopiero po chwili zgięłam się z bólu. Nie wiedziałam co się stało, to było tak gwałtowne, tak niespodziewane. W uszach usłyszałam pisk, a na twarzy pieczenie. Ponownie zaczęłam iść, kierowana przez drugą osobę. Pamiętam jak wchodziłam po stopniach, co mi szło z trudem, ale w końcu udało się dotrzeć do sypialni. Zwinęłam się w pół, ściskając przy tym kołdrę, po chwili zasnęłam.
Następnego dnia czułam się okropnie, opisałabym to uczucie do kaca o dziesięciokrotnie podwyższonej sile. Przyczynił się do tego napój, do którego dorzucony był silny narkotyk, a przynajmniej za silny jak na mnie. Kiedy przejechałam po twarzy, skrzywiłam się z bólu. Wyciągnęłam telefon i spojrzałam na odbicie w ekranie. Lewy policzek był lekko opuchnięty. Kiedy zaczęłam zastanawiać się co się wydarzyło, do pokoju wszedł Chris. W ręku trzymał lód w woreczku. Spojrzałam na niego pytająco, nie mogłam odczytać niczego z jego miny, znowu. Usiadł na łóżku i podał mi okład. Od razu przyłożyłam go do twarzy, przyjemny chłód ukoił ból, a także ogólny szok.
- Wszystko dobrze?- zapytał z troską, a ja lekko się wzdrygnęłam.
- Co się wczoraj stało?- Nie wiem czy to sobie wmówiłam, ale gdy zadałam to pytanie, ujrzałam w cień smutku w twarzy chłopaka. Wiedziałam, że zraniona dziewczyna może rozczulić każdego, ale poczułam, że kryje się w tym coś więcej. Upewniło mnie w tym to, że uśmiechnął się i zaczął przeskakiwać z tematu na temat.
- Jeśli chodzi o twoją twarz to zagapiłam się i przypadkiem uderzyłem cię łokciem, przepraszam. Też byłem wstawiony, sama rozumiesz.- Wiedziałam, że kłamie, dlatego zapytałam.
- Dlaczego kłamiesz? Wiem, że ktoś uderzył mnie z otwartej ręki- powiedziałam z pewnością. Starałam się opanować emocje, ponieważ po chwili głos zaczynał mi drżeć. Patrzyliśmy na siebie przez chwilę, w jednej sekundzie mogłam rozczytać jego burzliwe emocje. Widziałam przejęcie, niepewność i zakłopotanie.
- Join- zaczął i zamilkł na chwilę.
- Tak to moje imię, i co dalej?- zapytałam przekornie i zbliżyłam się jego kierunku.
- Przyjdź wieczorem do mojego pokoju, wtedy pogadamy- oznajmił, patrząc prosto w moje oczy.
- Dlaczego nie teraz?- zapytałam, ale nie otrzymałam odpowiedzi, bo szybko wyszedł.
Wstałam, ściągnęłam z siebie sukienkę i przebrałam się w koszulkę i dżinsy. Ruszyłam do łazienki, do której zabrałam kosmetyczkę. Musiałam zmniejszyć widoczność zaczerwienienia na twarzy, które jeszcze w ciągu tamtego dnia zaczynało przybierać żółtą barwę.
Kiedy wyszłam z toalety, spotkałam Marka. Myślałam, że coś powie, ale darował sobie. Uśmiechnął się tylko pod nosem i ominął mnie. Zeszłam na dół, chciałam coś zjeść. W kuchni była Nadine i Adam, przyglądali się mi. Nawet nie wiem jak opisać ich miny, była w nich obojętność, a także odrobina szyderstwa. Nigdy nie spotkałam się z czymś takim. Przywitałam ich i usiadłam przy stole.
- Widziałaś?- zapytała Nadine. Uniosłam głowę, nie miałam pojęcia o co chodzi, dopiero kiedy usłyszałam szczeknięcie z sąsiedniego pokoju, uświadomiłam sobie, że chodzi o zwierzę, dokładniej psa. Doskonale pamiętam moment, w którym go zobaczyłam. Husky leżący na kocu, skomlący i piszczący z bólu, z powodu złamanej łapy. Przyglądał się niepewnie. Kiedy zbliżyłam się, zaszczekał i uniósł na tyle ile był w stanie.
- Co ta za pies?- zapytałam osobę, która weszła za mną. Był to Adam.
- Nasz pies, ostatnio uciekł. Znaleźliśmy go w takim stanie- powiedział jednym tchem i usiadł na krześle, blisko huskiego. Pies pomerdał ogonem.
- Straszne.- Zwierzak patrzył na mnie niepewnie. Zanim się obejrzałam, do pokoju wszedł Mark. Pies zapiszczał i skulił się. Nie dziwiłam mu się, też miałam ochotę się skulić w kącie i nie patrzeć na młodszego brata.
Wieczorem, gdy wszyscy już spali, poszłam do pokoju Chrisa. Tamta noc zmieniła absolutnie wszystko. Uchyliłam drzwi i zerknęłam do środka. Brunet stał przy oknie, przyglądając się w nie. Dopiero kiedy odezwałam się szeptem, raczył odwrócić się do mnie.
Komentarze (5)
ale tak serio to świetnie się czyta twoją historie tylko trochę szkoda że tak rzadko :( ale nic jak to się mówi im się dłużej na coś czeka tym jak to dostaniemy to bardziej się to ceni
ale z tym czekaniem to zbytnio nie przesadzaj :) oczywiście 5 i czekam, czekam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania