Poprzednie częściBracia

Bracia 18

Wróciliśmy do domu. Kiedy weszłam do kuchni, zobaczyłam Nadine. Miałam zamiar stamtąd wyjść, ale niestety zauważyła mnie. Nie chciałam pokazywać, że mam świadomość krzywdy jaką mi wyrządziła. Podeszłam niepewnie do stołu i nalałam soku. Kobieta zbliżyła się i ku mojemu zdziwieniu, rozłożyła ręce, po czym objęła mnie. Jedyne co byłam w stanie wtedy zrobić to odłożyć szklankę, by jej nie stłuc, tak jak to zrobiłam z inną zeszłej nocy.

Kochana jak się czujesz? Dzwonili do mnie i powiedzieli, że Angela miała wypadek- powiedziała z troską w głosie, choć nie wątpiłam, że fałsz który wyczułam był prawdziwy. Odeszłam od niej, wtedy zakręciło mi się w głowie. Chwyciłam się za skronie i odetchnęłam głęboko. Niestety to nie pomogło, a nawet pogorszyło mój stan, bo wyczułam zapach mięsa, które właśnie gotowało się w garze. Nadine stała i przyglądała się mi uważnie. Czarne jak węgiel oczy wywiercały mnie na wylot.

- Może się położysz?- zapytała po chwili, uśmiechając się.

- Świetny pomysł- odpowiedziałam i ruszyłam w stronę salonu. W innych okolicznościach pewnie poszłabym do swojego pokoju, ale wycieńczenie fizyczne i psychiczne nie pozwoliło mi na nic więcej, niż kilkanaście kroków. Podeszłam do kanapy, nagle usłyszałam szczęknięcie. Odwróciłam się do czworonoga, o którym kompletnie zapomniałam. Merdał ogonem i oblizywał pysk. Usiadłam nie odrywając od niego wzroku. Był bardzo duży, gdyby stanął na tylnych łapach, przerósłby mnie.

Na co się gapisz?- zapytałam, a husky uniósł się i zapiszczał. Zraniona łapa wciąż uniemożliwiała mu poruszanie się. Zbliżyłam się do niego, wtedy zawarczał. Nie zniechęciło mnie to jednak. Przykucnęłam obok i pogłaskałam go, patrząc na zranienie. Dostrzegłam szramy na skórze, a na futrze krew. Pies zaczął merdać ogonem, choć wciąż przyglądał mi się niepewnie.

- Chyba cię polubił- powiedział Adam, który właśnie wszedł do pokoju.

- Szkoda, że tylko on- odpowiedziałam, patrząc mu prosto w oczy. Może byłam zbyt pewna siebie, ale było mi wszystko jedno, w końcu gdy tracimy wszystko możemy robić wszystko, bo przestaje nam zależeć.

- Myślę, że mógłbym cię polubić- powiedział jakby nigdy nic, a ja aż wstałam z wrażenia. Wtedy on przykucnął i pogłaskał psa. Wróciłam do poprzedniej pozycji, aby spojrzeć mu w twarz.

- Skąd ta zmiana? Żartujesz tak?- zapytałam, a on ani drgnął, patrzył w skupieniu na zwierzaka, dokładniej jego łapę.

- Zostaniesz z nami na długo. Jeśli będziemy żyć w zgodzie to ułatwi sprawy, czyż nie?- rzucił, a ja uśmiechnęłam się głupio. Nie wierzyłam, że Adam zmienił stosunek do mnie z dnia na dzień. Czyżby Nadine kazała mu być milsza przez tragedię, która mnie spotkała? Miałam to w głowie, ale i tak ucieszyłam się niezmiernie.

- Jak się wabi?- zapytałam, gdy zdałam sobie sprawę, że nie znam imienia huski'ego.

- Ares- wydukał, głaszcząc psa. Po chwili wstał. Ruszył w stronę drzwi, dodając- Unikaj Chrisa i Marka, zwłaszcza gdy są razem. Mają mały konflikt.

Oczywiście, że chciałam coś dodać, ale nie miałam okazji, bo już go nie było. Poczułam jak powieki robią się ciężkie. Tyle rzeczy wydarzyło się w tak krótkim czasie, że mój mózg nie był w stanie tego przyswoić. Położyłam się na kanapie i wpadłam objęcia morfeusza.

 

Dlaczego mam ich unikać?- pytałam siebie od momentu, w którym wstałam. A zwłaszcza czemu mam unikać Chrisa? Tego na pewno nie miałam zamiaru robić, choć Adam namieszał mi w głowie. Nie chciałam jednak ulegać temu co powiedział, bo to on ostatni wyciągnął do mnie rękę. Wyszłam na dwór, aby odetchnąć świeżym powietrzem. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień- pomyślałam. Szkoda, że czekało mnie jeszcze jedno, największe.

Kiedy poszłam za dom, zobaczyłam jak Mark i Chris wyzywają się nawzajem od najgorszych. W pewnym momencie jeden z nich uderzył drugiego w twarz z pięści. Wzdrygnęłam się. Po chwil padł kolejny cios, aż w końcu leżeli na ziemi. Mark siedział na starszym bracie zadając mu coraz to więcej uderzeń w twarz. Po chwili Chris zrzucił go z siebie i walnął kolanem w brzuch, chłopak zwinął się z bólu i upadł na ziemię. Christopher wykorzystał jego bezsilność i z całej siły kopnął go w przyrodzenie. Usłyszałam tylko jęk.

Przestań!- krzyknęłam w końcu. Cała się trzęsłam, miałam dość, totalnie dość. Chris od razu uspokoił się i skierował w moją stronę. Spojrzałam na niego z obrzydzeniem, nie rozumiałam jak rodzeństwo może być dla siebie tak bezlitosne. Zerknęłam na najmłodszego brata, powoli wstał, krew pociekła mu z ust. Nie wiedziałam co robić, w końcu uciekłam stamtąd i powiedziałam wszystko Adamowi. Uznałam, że będzie to najlepsze rozwiązanie. Brunet ruszył w stronę drzwi, oni stali już przed nimi. Byli cali brudni od krwi i gliny. Patrzyłam z bezpiecznej odległości, kiedy Chris skierował wzrok na mnie, cofnęłam się w tył.

Następne częściBracia 19 Bracia 20 Bracia 21

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Soreen14 23.06.2016
    Zacny rozdział m'lady :D
    Piszesz coraz lepiej ;w;
  • persse 23.06.2016
    No ja myślę ;)
  • levi 23.06.2016
    Tak szybko :D mam to odbierać jako prezent na zakończenie roku szkolnego XD
    tak serio to tyle tajemnic jest w tej rodzinie, cały czas wprowadzasz coś nowego i to jest świetne, oczywiście 5
  • persse 23.06.2016
    Staram się już dobrnąć do akcji ale tak fajnie buduje mi się to napięcie no XD
  • Grubas 23.06.2016
    ;_; Dlaczego to znowu koniec? To jest tak ciekawe, że już dzisiaj mogę czytać kolejny rozdział ^^
  • persse 23.06.2016
    Miło ^ ^ Gdyby nie inne obowiązki to pewnie wpadałoby coś codziennie, ale co poradzić :P
  • Szalokapel 29.06.2016
    Dobry rozdział, jak wszystkie inne. 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania