Poprzednie częściBracia

Bracia 19

Zamknęłam się w pokoju i przykryłam kołdrą, chciałam jak najbardziej odciąć się od wszystkiego. Do głowy przyszedł mi pomysł, aby uciec. Niestety byłam w kompletnie nieznanym miejscu, więc nie wchodziło to w grę. Pomyślałam też o policji, ale co miałam im powiedzieć? Moja rodzina jest popierdolona? Z resztą jaka rodzina, gdyby nie wyskoki ojca to nie miałabym z nimi nic wspólnego. Rozmyślałam tak długo, aż zrozumiałam, że znalazłam się w sytuacji bez wyjścia. Najgorsze było to, że osoba której zaufałam, przeraziła mnie bardziej niż ktokolwiek inny. Długo siedziałam pod kołdrą, w końcu wstałam i podeszłam do okna. Otworzyłam je na oścież, nachylając się. Sama nie wiem dlaczego, ale chciałam przez moment wyskoczyć i zakończyć ten koszmar, który dopiero się zaczynał. Nagle usłyszałam pukanie, wzdrygnęłam się przez co straciłam równowagę. Kurczowo chwyciłam się parapetu, po czym odskoczyłam od niego jak poparzona. Odwróciłam się w stronę drzwi, stał w nich Adam.

- Wszystko w dobrze?

- Tak, wietrze pokój- powiedziałam, uśmiechając się, by pokazać, że wszystko jest w porządku, choć oczywiście tak nie było.

- Tylko nie skacz, dość mamy poszkodowanych jak na jeden dzień.- Wszedł do pomieszczenia i usiadł na fotelu. Przymknęłam okno i podeszłam do niego. W końcu mogliśmy porozmawiać normalnie. Musiałam dowiedzieć się czegoś więcej o sytuacji młodszego rodzeństwa.

- Czemu się pobili?- Spuściłam oczy w dół. Ciężko było mi o to pytać, zwłaszcza, że mogli być blisko.

- Nienawidzą się, a odkąd tu przyjechałaś sprawy jeszcze bardziej się pokomplikowały- wstał, wzdychając przy tym ciężko- Każdy chcę przeciągnąć cię na swoją stronę.

- Chwila, czyli jestem dla nich tylko powodem to rywalizacji?- powiedziałam, po czym zaśmiałam się pod nosem. Nie mogłam uwierzyć, że traktują mnie tak przedmiotowo. Przestałam kiedy przypomniałam sobie, że chcieli mnie wypędzić z domu dla mojego dobra. To też była forma rywalizacji? Miałam dość tych pytań i braku odpowiedzi. Spojrzałam poważnie na Adama- Dlaczego tu jestem, skoro stwarza to same problemy? Czego chcę ode mnie Nadine?

- Szczerze powiedziawszy nie mieszam się w sprawy rodzinne, z matką rzadko rozmawiam. Wiedz tylko jedno, ona nienawidzi, gdy ktoś odbiera jej to co należy do niej- powiedział i ruszył do drzwi. Zagotowało się we mnie, nie chciałam kolejnych zagadek, nieścisłości, które prowadziły donikąd. Podbiegłam do niego i chwyciłam za ramię. Brunet odwrócił się, kiedy to zrobił, przypomniałam sobie twarz ojca. Mieli podobne rysy.

- Moja mama odebrała jej naszego tatę, temu ją nienawidzi. Przez co mnie też. Chciała się zemścić, ostatecznie uderzyło mnie tylko w twarz. Na pewno coś jeszcze szykuje.- Kiedy tak mówiłam, zacisnął usta, po czym je przygryzł. Najwyraźniej zaczął się nad czymś zastanawiać.

- Jak już mówiłem, nie mieszam się w to, dlatego nie wiem. Ty też nie musisz wiedzieć, odwiozę cię jutro z samego rana do matki- powiedział stanowczo. Radość i niedowierzanie wstąpiły we mnie jak grom z jasnego nieba.

- Naprawdę?- zapytałam spokojnie, choć w duchu krzyczałam i śmiałam się.

- Tak. Musisz spakować się dyskretnie, najlepiej weź tylko niezbędne rzeczy, by nie wzbudzić podejrzeń. Reszcie na pewno się nie spodoba, że chcę cię wywieźć.

- Dobrze, zrobię wszystko co chcesz- powiedziałam, po czym rozejrzałam się po pokoju za torbą. Po chwili już go nie było. Kiedy pakowałam najcenniejsze drobiazgi, moje logiczne myślenie włączyło się. Nie mogłam przecież ufać osobie, która z dnia na dzień stała się dla mnie miła. Odłożyłam rzeczy i skierowałam się na korytarz, po czym skręciłam do pokoju Christophera. Przełknęłam ślinę i dyskretnie zerknęłam do środka. Zobaczyłam jak chłopak siedzi z głową skierowaną do okna.

- Chris?- zapytałam niepewnie. Kiedy zareagował, okazało się, że to nie był on, tylko Mark. Byli tacy podobni. Bardzo. W środku zaś kompletnie inni.

- Nie ma go, wyszedł- wydukał. Jedyne co teraz widziałam to spuchniętą wargę i przekrwione oko.

- Czemu siedzisz w jego pokoju?- zapytałam niepewnie, podchodząc powoli. Kiedy znalazłam się blisko, zobaczyłam zachodzące słońce. Kolejny dzień kończył się, a ja wciąż byłam bezradna jak na początku. Pomarańczowa poświata odbijała się o drzewa, poruszane przez wiatr. Po chwili zniknęła, a cały pokój objął mrok. Jedynym źródłem światła była teraz lampka nocna, stojąca przy bracie.

- Sam nie wiem, może uznałem że to najlepsze miejsce na spotkanie go, gdy wróci- powiedział jakby nigdy nic.

- Po co masz go spotkać?

- Musimy dokończyć rozmowę- powiedział, szczerząc się. Poczułam dreszcze, kiedy spostrzegłam krwawe plamy na zębach.

- Czemu Nadine nie zadzwoniła do szpitala, przecież jesteś cały poturbowany.

- Daj spokój, ledwo mnie drasnął, ale nie daruje mu uderzenia w jaja.- Ledwo, nie wierzyłam, że to powiedział. Przerażała mnie jego postawa i obecny stan. Cofnęłam się, wtedy wstał i spojrzał mi w oczy. Nie spuszczał wzroku, co mnie speszyło, dlatego odwróciłam głowę.

- Polubiłem cię wiesz, choć wkurza mnie, że ciągle się czaisz. Chcesz dowiedzieć się prawdy o rodzinie, o twoim ojcu, ale nie pytasz wprost- powiedział ciągiem, a ja skierowałam twarz z powrotem na niego. Było w nim coś przerażającego, ale także pociągającego. Wiedziałam, że wszystko co mówi jest prawdą, ale nie docierało to do mnie. Czułam dreszcze, zwłaszcza gdy co chwilę się zbliżał.

- Odejdź- wydukałam, gdy dzieliły nas centymetry. Wyciągnęłam ręce i odepchnęłam go.

- Co zrobisz, gdy zostaniesz sama? Ponoć twoja mama jeszcze się nie wybudziła- wyszeptał ostatnie zdanie, a mimo to było bardzo wyraźne.

- Zamknij się!- krzyknęłam i ponownie odepchnęłam od siebie, tym razem mocniej. Mark zaśmiał się i chwycił za nadgarstki, po czym przykuł do ściany. Kiedy krzyknęłam, przyłożył dłoń do twarzy. Była zimna, wręcz lodowata. Łzy napłynęły mi do oczu i spłynęły po policzkach, docierając do jego palców.

- Nie płacz, nic ci nie zrobię. Chcę tylko byś posłuchała mnie teraz- powiedział spokojnie- Warto jest mieć mnie po swojej stronie- dodał, rozluźniając uścisk na nadgarstku i twarzy. Wykorzystałam to i z całej siły uderzyłam go, w już poranioną twarz. Nie obchodziło mnie, że bije pobitego, nienawidziłam go za to, że chciał mną manipulować. Pędem zbiegłam na dół, po czym skierowałam się do drzwi wyjściowych.

- A ty dokąd?- zapytała Nadine

- Idę zapalić.- Nie paliłam, nie miałam papierosów, a mimo to nie obchodziło mnie, że może mnie przeszukać i upewnić się, że ściemniam. Popatrzyła na mnie wrogo.

- Nigdzie nie idziesz, jest za późno.

- Nie jesteś moją matką!- krzyknęłam. Wtedy podeszła w moim kierunku i chwyciła za ramię.

- Może i nie, ale teraz to ja jestem za ciebie odpowiedzialna, więc oczekuje od ciebie odrobiny szacunku i pokory.

- Szacunku? Pokory?- zaczęłam- Od osoby, która zdzieliła mnie w twarz? Osoby która zabrała mnie od matki tylko dlatego, że jest cholernie zazdrosna o mężczyznę, którego i tak z nami nie ma?- Morze pytań wypłynęło z moich ust. Nieoczekiwanie kobieta spojrzała z troską.

- Join, co ty wygadujesz, kto ci naopowiadał ci takie bzdury?- powiedziała. Myślałam, że oszaleje. Ponownie wszystko traciło sens.

- Bzdur? Przecież to prawda, to wyjaśnia wszystko.

- Czy tak zachowywałaby się czterdziestoletnia kobieta z trójką, prawie już dorosłych dzieci? Twoja mama zaufała mi i powierzyła we własne ręce. To chyba wystarczający argument, który wyklucza twoje teorie- oznajmiła. Patrzyłam na nią niepewnie, zastanawiałam się czy uciec, czy zostać z nią. Decyzje podjęła za mnie, bo zamknęła drzwi, proponując pójście do kuchni. Usiadłam przy stole, totalnie skołowana. Kto naopowiadał mi takich bzdur?

- Gdzie jest Chris?

- Uciekł, pewnie wróci rano- powiedziała i nalała mi wody. Idiota z niego. Komu mam teraz ufać?- pomyślałam, waląc się pięścią w kolano.

Następne częściBracia 20 Bracia 21 Bracia 22

Średnia ocena: 4.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • levi 25.06.2016
    po prostu uduszę cię persse i napiszę o tym opowiadanie i wrzuce na opowi:P
    Świetnie prowadzisz te historie robi się co raz bardziej tajemniczo i strasznie :D super daje wielkie 5
  • persse 25.06.2016
    To byłby bestseller XD
  • Grubas 25.06.2016
    Inaczej tego nie określę.... Zajebiste!
  • persse 25.06.2016
    Skoro tak twierdzisz :)
  • ωαrιατκα 25.06.2016
    Zgadzam się z poprzednikami. Super opowiadanie. Z niewiadomych powodów nie mogę oceniać na tym telefonie, ale dałabym ci 5.
    Czekam na kolejne części.
  • persse 25.06.2016
    Grunt, że dałaś znać w komentarzu :)
  • Szalokapel 29.06.2016
    Super. Mrocznie jest! Coraz bardziej ciekawa jestem. 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania