Poprzednie częściBracia

Bracia 21

Patrzyłam na niego jak przez mgłę. Czy to naprawdę się stało? Posunął się do czegoś tak odrażającego? Ponownie stos pytań posypał się, robiąc uszkodzenia w moim zszarganym już umyśle. Wstałam, oddalając się od bruneta jak najdalej, usłyszałam jak zwracała się do mnie, ale do uszu dostał się tylko bełkot.

- Mam pytanie- powiedziałam z pewnością w głosie. Przetarłam przy tym usta i wspomnienie tego co wydarzyło się chwilę temu.

- Dajesz- odpowiedział, tym razem usłyszałam go wyraźnie.

- Co się stało z moim ojcem?- W końcu nabrałam odwagi. Przy poprzedniej rozmowie poruszył temat naszego taty, dlatego postanowiłam pociągnąć go za język, który przed chwilą ugryzłam.

- Zaskakujesz mnie Join- powiedział, drapiąc się po gęstych włosach. Wolałam na niego nie patrzeć, ale musiałam rozszyfrować, czy będzie ze mną szczery, czy opowie bajeczkę jak reszta- Czemu myślisz, że coś się z nim stało?- dodał.

- Coś musiało, chyba nie wyparował. Twoja mama powiedziała, że pozwoliła mu odejść- oznajmiłam, zastanawiając się przez cały czas jak rozegrać rozmowę, by wyciągnąć z niego całą prawdę.

- Powiedziała tak? Cóż za ładny dobór słów- stwierdził, chowając twarz w dłoni. Zaśmiał się i ponownie spojrzał na mnie- Tak pozwoliła mu odejść, już do nas nie wróci- wydukał.

Ciarki przeszły po każdej części ciała, mimo to musiałam pociągnąć temat.

- Gdzie jest teraz?- zapytałam, patrząc na niego bezradnie. Uznałam, że jak pokaże bezsilność to ulegnie i w końcu powie wszystko co wie.

- Gdybym ja to wiedział- uśmiechnął się półgębkiem i zbliżył. Od razu cofnęłam się, musiałam zachować odpowiedni dystans, by móc uniknąć powtórki z rozrywki.

- A skąd pewność, że nie wróci?- zapytałam, tym razem natarczywie. Starałam się nie stracić kontroli, ale stąpałam po cienkim lodzie.

- Bo to fizycznie niemożliwe- wydukał, patrząc na mnie z góry.

- Co to w ogóle znaczy?!- krzyknęłam. Miałam dość rozmowy, która prowadziła donikąd. Marka to nie obchodziło, uwielbiał mnie drażnić i doprowadzać do skrajności emocjonalnych.

- Mam wyjaśniać ci prawa fizyki?- dopytał, uśmiechając się prowokacyjnie. Nie widząc dalszego sensu konwersacji, ruszyłam do wyjścia. Brunet chwycił mnie za ramię, odwróciłam twarz w jego stronę. Byłam zła, nie, wściekła- Posłuchaj uważnie. Juan nie wróci, ponieważ nie żyje- powiedział cicho. Gniew zniknął w jednej sekundzie, zastąpiła ją ogromna pustka. Stanęłam jak wryta. Nie żyje- powtórzyłam w duchu, choć wciąż nie docierało to do mnie. Starałam się wziąć głęboki oddech, ale czułam, że już nie potrafię. Zamiast tego zaczęłam ciężko dyszeć.

- Spokojnie, chyba nie chcesz znowu leżeć?- powiedział, nachylając się ku mnie. Musiał to zrobić, bo byłam już zgięta w pół.

- Kłamiesz!- krzyknęłam, wydając gardłowy dźwięk. Po chwili upadłam na kolana. Mark przytrzymał mnie, bym nie wylądowała na plecach.

- Niestety nie kłamie, ktoś musiał ci powiedzieć- wyszeptał, obejmując mnie. W innych okolicznościach nie pozwoliłabym mu na to, ale potrzebowałam wsparcia emocjonalnego.

- Dziękuje- szepnęłam po czym zasnęłam w jego objęciach.

 

Obudziłam się w swoim łóżku. Promienie słoneczne rozświetliły każdą część pokoju. Niestety nie mogłam cieszyć się tym widokiem, nie kiedy poznałam prawdę. Juana nie ma, już nigdy nie będzie. A co się z nim stało? Nieodkryta karta napawała mnie przerażeniem, ale mimo to chciałam zrobić wszystko, by ją odkryć. Wiedziałam jednak, że to nie będzie łatwe i będzie wiązało ze sobą wiele nieprzyjemności.

Ruszyłam do łazienki, by wziąć zimny prysznic. Udało mi się uniknąć spotkania z domownikami, co bardzo mnie ucieszyło. Musiałam porządnie zastanowić się co robić dalej. Zdjęłam brudne ubrania i weszłam do kabiny, odkręcając przy tym wodę. Ciecz wprowadziła mnie w drżenie, a także ukojenie na zmęczonym ciele. Zaczęłam nucić pod nosem i układać myśli. Mark potraktował mnie jak zabawkę, przez droczenie się i całowanie, a raczej wbijanie swojej twarzy w moją. Jednak powiedział prawdę, a nie owijał w bawełnę jak chociażby Christopher. Pomyślałam wtedy o jego pustym spojrzeniu. Naćpany, bezsilny, został uderzony i wyniesiony jak bezwładna kukła. Zaczęłam przemywać twarz, była już zagojona. Jeden uraz zniknął, ale co z tego, skoro pojawił się kolejny, dużo gorszy. Rana na psychice jest trudniejsza do wyleczenia, o ile w ogóle jest. Kolejną osobą, która weszła mi do głowy była Nadine. Pomogła mu w odejściu- szepnęłam, a lejąca woda dostała się do moich ust. Wyplułam ją i uderzyłam pięścią w ścianę. W tamtym momencie zdałam sobie sprawę, że to ona musiała przyczynić się do śmierci Juana.

Następne częściBracia 22 Bracia 23 Bracia 24

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (14)

  • ωαrιατκα 29.06.2016
    Ten ją pocałował, a potem ją przytuli i wszystko cacy? Chore xD
    Dałabym 5.
  • persse 29.06.2016
    Ciut XD
  • persse 29.06.2016
    Dodam jeszcze, że była pijana :p
  • ωαrιατκα 29.06.2016
    Pijana czy nie, to nie jest normalne xD Kiedy następne?
  • persse 29.06.2016
    ωαrιατκα Prawdopodobnie w piątek.
  • Szalokapel 29.06.2016
    Hehee tak, dla mnie też było to dziwne :D kurde teraz sama nie wiem który brat jest spoko :D 5
  • persse 29.06.2016
    Może wszyscy, może żaden ;)
  • Była rockmana 29.06.2016
    Dobry tekst, pokazuje emocje poprzez zachowania bohaterów!: ;) Choć nie znam wszystkich części, czyt się miło, bo tekst bardzo plastycznie napisany, choć chyba obyczajowy. :)
    Pozdrawiam!
  • persse 29.06.2016
    Dzięki
  • Grubas 29.06.2016
    Ta rodzina jest serio walnięta xd Chyba nie muszę pisać, co dostałaś?
  • persse 29.06.2016
    Co dostałam?
  • persse 30.06.2016
    Chodzi o ocene, sory nie załapałam za pierwszym razem XD Po średniej wnioskuje, że 5 ;)
  • Teska 29.06.2016
    Płakałam na tych opowiadaniach. Super piszesz. Ciekawie.
  • persse 30.06.2016
    Naprawdę? Jeśli tak to przepraszam, że przeze mnie płaczesz :p A tak na serio to dzięki za miłe słowa ;)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania