Poprzednie częściBracia

Bracia 26

Myślałam, że poczuje się lepiej, gdy dojedziemy do domu, niestety nerwy wróciły. Otworzyłam drzwi samochodu i ruszyłam za Adamem, chciałam porozmawiać i uzgodnić co trzeba. Niestety zbył mnie, mówiąc że musi wszystko przemyśleć. Czyżby zmienił zdanie? Pomyślałam wtedy, nasilając przy tym swój nieustępujący niepokój. Chris zauważył to, podszedł do mnie i położył rękę na ramieniu. Wzdrygnęłam się.

- Spokojnie.- Zarechotał, lecz po chwili spoważniał- Musisz zachowywać się normalnie, inaczej zaczną coś podejrzewać- powiedział cicho. Skierował się do drzwi, a ja z nim. Próbowałam uspokoić się, nie myśleć. Musiałam odegrać rolę siebie sprzed kilkunastu dni, czyli beztroską i nieświadomą niczego dziewuchę z miasta. Nie wydawało się to niczym wielkim, przecież wciąż miałam to być ja. Pytanie tylko czy wciąż umiałam być osobą sprzed przyjazdu? Znowu myślałam, znowu gubiłam się w tym wszystkim.

Weszłam do kuchni. Nadine gotowała makaron, w tamtym momencie zaburczało mi w brzuchu.

- Jesteście w samą porę- oznajmiła, uśmiechając się do mnie. Poczułam odrazę, odrazę którą udało mi się ukryć, a przynajmniej tak mi się wydawało. Najważniejsze było dla mnie nie przesadzić z mimiką, nienaturalne ruchy obrazują kłamcę, ale tylko kiepskiego.

- Mogę w czymś pomóc?- zapytałam z czystej grzeczności. Kąciki ust Nadine uniosły się. Nie tylko ja odgrywałam teatrzyk, fałsz formował się na lekko pomarszczonej już twarzy kobiety. Wtedy całkowicie straciła w moich oczach.

- Możesz przyszykować talerze i sztućce- wydukała i zwróciła się do garnka z sosem pomidorowym. Jego zapach wypełnił moje nozdrza i nasilił głód. Ubolewałam nad faktem, że będę musiała najeść się jedzeniem przyszykowanym przez nią. Podeszłam to półki, wyjęłam to o co prosiła, po czym opuściłam kuchnie. Dopiero na korytarzu zauważyłam, że spociłam się jak mysz. Już wtedy panikowałam, dlatego potajemny wyjazd wydawał się być coraz bardziej trudny do zrealizowania.

Weszłam do salonu. Przy stole siedział Mark, zerknął na mnie, po czym skierował wzrok na ścianę przed sobą. Usiadłam obok. Nawet nie pomyślałam, by zająć miejsce naprzeciw, byłoby to zdecydowanie najbardziej niekomfortowe posunięcie. Dzieliło nas krzesło, chciałam, aby zajął je jeden z braci.

- Podobają ci się wakacje?- wycedził brunet. Z nerwów wbiłam paznokcie w swój nadgarstek. Bardziej przejęłam się tym, że odezwał się, a nie tym o co zapytał. W końcu było to normalne pytanie, prawda?

- Nie będę narzekać, w końcu ani przez chwilę się nie nudziłam.- Nastąpiła cisza. Zaczęłam drapać się wzdłuż ręki, nie wiedziałam co ze sobą zrobić, dlatego skupiałam się na tak idiotycznej czynności. Mark zauważył to.

- Spokojnie, jeszcze zrobisz sobie krzywdę- stwierdził, patrząc pod blat stołu. Przestałam się ruszać.

- Nic mi się będzie- wycedziłam przez zaciśnięte gardło.

- Jeśli lubisz ból to z przyjemnością pomogę ci go poczuć.- Ani nie drgnęłam. Kiedy to powiedział, strach tak bardzo sparaliżował mnie, że bałam się opuścić powieki- Pamiętaj tylko, że prawdziwa przyjemność jest nie do zniesienia- dodał, wtedy wstałam. Chłopak chwycił mnie za ramię i z powrotem usadowił na krześle.

- Zostaw mnie- wyszeptałam.

- Nieładnie tak odchodzić od stołu, kiedy podają jedzenie.- Rozejrzałam się za siebie. Wszyscy zaczęli schodzić się do pokoju. Na czele była Nadine, położyła talerz przed moim nosem. Zabawne, ale całkowicie straciłam apetyt. Chris usiadł na przeciw, od razu zauważył, że coś jest nie tak. Wiedziałam, że muszę wziąć się w garść i zacząć udawać, że wszystko jest w porządku. Kobieta usiadła obok mnie, mało brakowało, a zakrztusiłabym się z wrażenia makaronem, który wbiłam do buzi. Przynajmniej oddzieliła mnie od niedoszłego brata. Szkoda, że ta myśl ani trochę nie poprawiła mi humoru. Przełknęłam jedzenie. Próbowałam delektować się smakiem, trudno jednak czerpać jakąkolwiek przyjemność, kiedy czujesz, że twoja głowa zaraz eksploduje.

- Join podobają ci się wakacje?- powiedziała Nadine. Skierowałam wzrok w jej kierunku. Kiedy ktoś powie ci, że przypadki się zdarzają to nie wierz w to, nie ma przypadków. Niepewnie kiwnęłam głową do kobiety, odtwarzając w tym czasie pytanie Marka - Jeśli tak to dlaczego chcesz wyjechać, nawet mi o tym nie mówiąc?

 

Sorki, że takie krótkie, brak weny robi swoje. Postaram się bardziej przy następnym ;)

Następne częściBracia 27 Bracia 28 Bracia 29

Średnia ocena: 3.3  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (9)

  • Szalokapel 13.07.2016
    na przeciw - lacznie, naprzeciw
    Rozdział boski. Naprawdę cudownie się go czytało. Szkoda, że krótko, ale czasem każdy ma "art bloki" Ode mnie Leci oczywiście 5.
  • persse 13.07.2016
    To się cieszę ^ ^
  • Kajamoko 14.07.2016
    Jak ona się o tym dowiedziała?! Super rozdział. Oby wena powróciła i to ze zdwojoną siłą ;) Dałabym 5.
  • persse 14.07.2016
    Też mam taką nadzieje ;) thx
  • Szalokapel 14.07.2016
    Martwi mnie ta średnia, te trolle są niemożliwe!
  • persse 14.07.2016
    Nie przejmuje sie w sumie, póki sie innym podoba to pisze dalej ;)
  • Szalokapel 14.07.2016
    persse, tak trzymaj! Średnia się nie liczy :) Głównie chodzi o komentarze.
  • little girl 14.07.2016
    Ciekawe jak się dowiedziała? Czyżby przez Marka, ale w takim razie skąd on wiedział? Relacje rodzinne wydają się być już nakreslone w głowie Join, ale to nie znaczy że tak naprawdę sprawy się mają. No cóż, czekam na kolejny i 5 :)
  • levi 14.07.2016
    biedna musiała siedzieć obok tej baby, miałam nadzieje że nadine zaksztusi się tym obiadem, wyobrażam sobie jak musiała być napięta i zdenerwowana nasza bohaterka, czekam jak to wszystko się dalej potoczy zostawiam oczywiście 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania