Poprzednie częściBracia

Bracia 36

Chłopak bezwładnie leżał na ziemi. Wziął głęboki oddech, aby przestało kręcić mu się w głowie. Pożałował tego niestety, bo poczuł ostry ból w klatce piersiowej. Cholera- szepnął. Przed oczami widział różnokolorowe plamy, a w uszach słyszał pisk, który doprowadzał go do szału. Cholera!- wrzasnął tym razem. Napiął mięśnie i uniósł się powoli, niestety już po chwili runął z powrotem do pozycji leżącej. Żałował, że bardziej nie pobił brata, nawet pomyślał o zabiciu go. Wbił palce w podłożę. Bał się swoich myśli, tak cholernie się ich bał. W głowie pojawiły się obrazy wydarzeń z przeszłości, od której starał się uciekać jak najdalej. Niestety pożałował tej ucieczki, ponieważ właśnie się potknął i upadł. Teraz nie miał już siły, by wstać. Zamknął oczy. Zrobił to, aby zmierzyć się z wydarzeniami z dawnych lat, które wpłynęły na teraźniejszość.

Pewnego dnia Christopher wrócił ze szkoły, Nadine poprosiła go, aby wyszedł na dwór pobawić się z Markiem. Miał wtedy kilkanaście lat. Zgodził się od razu, bo robił to zazwyczaj. Nie czuł wtedy nienawiści, darzył Marka sympatią, z biegiem lat niestety to się zmieniło.

Bracia grali w piłkę. Podrzucali ją, wykonując kapki. Kiedy Chris odbił dziesięć razy pod rząd, Mark wiedział, że już z nim nie wygra, dlatego zakończył grę, pójściem do domu. Frajer- zawołał niezobowiązująco starszy brat. Postanowił nie przejmować się brakiem rywala i doskonalić umiejętność w samotności. Powoli zaczynało robić się późno. Brunet stwierdził, że pora wracać do domu. Nagle okno od piwnicy zostało otwarte na oścież. Po chwili wypchnięta została przez nie obszerna torba. Zdziwiony chłopak zbliżył się do przedmiotu. Przykucnął, przyglądając się uważnie. Chciał dowiedzieć się co jest w środku, więc bez zastanowienia rozpiął zamek, znajdujący się na górze. Kiedy torba była już w połowie otwarta, Christopher odskoczył w tył, wydając dźwięk odrazy. Poczuł ostry zapach zgnilizny. Kto tam jest!?- krzyknęła Nadine. Chłopak wystraszył się, już dawno powinien być w domu. Skierował się do drzwi, a potem do pokoju, mając nadzieję, że matka nie zobaczyła go.

Następnego dnia Chris wstał z łóżka i przeciągnął się kilka razy. Wydarzenia z nocy wyleciały mu z głowy, pewnie zapomniał by o nich na dobre, gdyby nie poranna kłótnia.

- Gdzie byłeś wieczorem?!- krzyknęła matka na Marka. Stali na środku korytarza.

- W pokoju, mówiłem już- odpowiedział, całkowicie zdezorientowany chłopiec.

- Tylko dlaczego widziałam cię na dworze?

Po ostatnim pytaniu, Christophera przeszły ciarki. Przyglądał się matce i bratu, zza uchylonych drzwi.

- To pewnie był Chris- odpowiedział niepewnie.

- Nie kłam!- wrzasnęła i szarpnęła go za ramię, po czym skierowała w stronę schodów. Starszy brat zamknął drzwi, siedział oparty o nie, cały czas nasłuchując. Dźwięk uderzania o stopnie i ciche jęki rozeszły się wzdłuż całego korytarza. Wstawaj, zaraz będzie obiad- powiedziała Nadine.

Po obiedzie Christopher stwierdził, że przejdzie się po okolicy, myślał o pograniu w piłkę, ale odpuścił sobie ten pomysł. Najważniejsze było dla niego teraz, by oddalić się od rodziny, której nie znosił.

- Dokąd idziesz, braciszku?-zapytał Mark, stojący kilka metrów za nim.

- Nigdzie- rzucił, nawet się nie odwracając. Wtedy brunet dogonił go.

- A gdzie jest nigdzie?- zapytał, uśmiechając się przy tym półgębkiem.

- Nigdzie- odpowiedział Christopher, wciąż nie patrząc się na Marka. Zrobił to dopiero, kiedy brat się zaśmiał.

- To idę z tobą.

Bruneci przeszli kilkadziesiąt metrów w ciszy. Na dworze panował ogromny skwar, który coraz bardziej dawał się im we znaki. Dźwięki różnorakiego robactwa wypełniały pusty krajobraz, składający się z asfaltowej drogi, pól i lasu.

Dlaczego?- powiedział nagle Mark. Chris nie zwrócił na to uwagi, patrzył w przestrzeń, która zdawała się nie mieć końca.

Cholernie gorąco- wydukał po dłuższej chwili. Pot zalewał rodzeństwo coraz bardziej, ale mimo to szli dalej, nie zwalniając kroku.

- Dlaczego nie powiedziałeś, że to ty byłeś na dworze w nocy?

- Nie wiem o czym mówisz- wydukał.

- Dobrze wiesz- rzucił, tym razem bardziej natarczywie. Ponownie zapanowała cisza. Rodzeństwo szło łeb w łeb. W tamtym okresie byli niemal tego samego wzrostu. Mark przejechał placami wzdłuż szyi. Christopher spojrzał na niego kątem oka, zawiesił wzrok na siniaku.

- I tak nie uwierzyłaby- rzekł spokojnym tonem.

- Wiem, ale mogłeś się przyznać- Stanął w miejscu, zostając w tyle. Starszy brat szedł dalej, był wyraźnie zamyślony. Nagle poczuł uderzenie głowę. Niewielki kamień padł na asfalt, tuż przed oczyma chłopaka. Odwrócił się za siebie, chwytając w miejsce uderzenia. Mark biegł w przeciwnym kierunku.

Następne częściBracia 37 Bracia 38 Bracia 39

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Grubas 29.08.2016
    Kiedy kolejna część?
  • persse 30.08.2016
    Nie wiem, pisze i nie wychodzi. Postaram się dziś albo na środę.
  • Szalokapel 02.09.2016
    Ciekawy rozdział. Nie za bardzo mam się po co rozpisywać. Czekam na kontynuację, 5.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania