Brak słów

Czasem zastanawiam się jak tacy ludzie potrafią skrzywdzić. Obdarzają byle kogo tym marnym słowem. Nie obchodzi ich to co czujemy. Jedyne co się dla nich liczy to zaliczenie. Ile razy zaufało się nie właściwej osobie. Jak dużo osób zraniło cię tak mocno.....

Wstałam rano z lekkim uśmiechem. Może nie cieszył mnie fakt, że za godzinę idę do tej szkoły, ale jak pomyślałam, że za nie całe szejść godzin spotkam się z najważniejszą osobą od razu polepszył mi się humor. Wzięłam się w garść i zaczęłam składać łóżko. Po walce z sprzątaniem tego bałaganu podeszłam do szafki. Rozejrzałam się po niej i stwierdziłam, że ubiorę zwykłe czarne spodnie i szarą bluzę. Nie za bardzo zależało mi na tym jak wyglądam w szkole. Pomyślałam, że przebiorę się jak wrócę. Po ubraniu się zeszłam na dół do kuchni. Wzięłam do ręki bułkę i wyszłam z domu. Zawsze jadłam po drodze śniadanie, aby nie marnować czasu. To zapewniało mi większą dawkę snu. Po woli szłam w stronę tej znienawidzonej szkoły. Wchodząc do szkoły myślałam tylko o nim. Nie mogłam się doczekać spędzenia kolejnego dnia z Bartkiem. Zapomniałam dodać, że Bartek to mój najukochańszy chłopak. Z moich myśli o nim wyrwał mnie dzwonek na lekcje. Po lekcjach wybiegłam jak najszybciej z szkoły. Gdy dobiegłam do domu ubrałam się w biało czarny sweterek i szare spodnie. Usiadłam przy biurku i zaczęłam poprawiać makijaż. Zakręciłam lekko włosy i położyłam się na łóżku. Czekałam, aż przyjdzie Bartek. Usłyszałam po chwili pukanie do drzwi. Wzięłam do ręki torebkę i zeszłam na dół. Otworzyłam drzwi, a w nich znajdował się Bartuś. Przywitałam go z wielkim uśmiechem na twrzy. Postanowiliśmy iść do pobiliskiego parku. Tam usiedliśmy na ławce. Nasza rozmowa zaczęła się jakoś nie ciekawie.

- Olga mam takie dziwne pytanie. No, bo dręczy mnie ciągle jedna myśl....

- No słucham jaka?

- Co by było z nami po zerwaniu? Chodzi bardziej o to czy chciała byś utrzymać kontakt?

- Eeee. Przecież ja nie zamierzam z tobą zerwać i chyba ty ze mną też.

- No tak, ale chciał bym wiedzieć.

- Nie wiem, chyba tak.

Po tym zdaniu nie rozmawialiśmy już przez jakiś czas. Siedziałam tak koło niego. Czułam się jakoś dziwnie, bo zawsze mnie przytulał, a dzisiaj nic. Jeszcze te jego pytanie ciągle chodziło mi po głowie. Nie rozumiałam po co mu to wiedzieć. Niby jesteśmy razem szczęśliwi, ale dzisiaj było inaczej. Popatrzyłam na niego przez chwile. W jego pięknych niebieskich oczach można było zauważyć smutek. Czułam się jakoś nie pewnie. W każdej chwili bałam się, że powie mi coś złego. Nagle odezwał się głos Bartka.

- Olga, bo ja....Długo nad tym myślałem i z nami chyba koniec. To nie jest tak, że cię nie kocham. Ja po prostu nie umiem już tak...

- Co nie umiesz?! - powiedziałam z łzami w oczach.

- Cię okłamywać....

- Jak mnie niby okłamujesz- zalewałam się łzami

- Że niby wszystko jest ok. Nie chciałem ci mówić tego, ale parę razy zdarzyło mi się ciebie zdradzić.

- Co?!

Teraz mi mówi, że mnie zdradzał?! Jeszcze do tego chce mnie rzucić. Czuje się jak zwykła szmata, która była tylko potrzebna mu do seksu. Wstałam z ławki i pobiegłam zapłakana w stronę domu. Gdy wbiegłam do mieszkania po łożyłam się na łóżku. Tam płakałam i nie umiałam uwierzyć w to co się stało. Po paru godzinach wylewania łez w poduszkę wstałam i usiadłam przy biurku. Włączyłam laptopa i sprawdziłam Facebooka. Zauważyłam, że Bartek dodał jakiś post i mnie oznaczył. Myślałam, że to jakieś przeprosiny czy coś. Jednak to co zauważyłam potem zamurowało mnie. Było to moje zdjęcie do słownie nagie. W opisie zdjęcia było tylko "Zobaczcie jakie wspaniałe ciałko ma Olga". Nie umiałam w to uwierzyć. Właśnie jedna osoba zniszczyła mi całe życie. Rozwaliła kompletnie psychikę. Ubrałam jakąś zwykłą bluzę i wyszłam z domu. Szłam tak po woli w stronę lasu. Cała zapłakana i rozmazana z tuszu. Nie obchodziło mnie to jak wyglądam. Wszystko straciło jaki kol wiek sens. Jeden dzień, a ile złego zrobił. Ludzie nie wiedzą ile krzywdy robią paroma słowami. Niby słowo, a boli bardziej niż wbicie noża w serce. Doszłam po jakimś czasie do lasu. Usiadłam na ziemi i oparłam się o drzewo. Wyciągnęłam parę rzeczy, które spakowałam przed wyjściem. Wzięłam do ręki żyletkę i zaczęłam robić sobie krzywdę. Każda rana miała swoją winę i historię. Gdy skończyłam się karać wzięłam do ręki sznurek. Obwiązałam go przez drzewo. Potem wzięłam i przełożyłam przez głowę. Co stało się potem to już chyba każdy mądry wie. Przed śmiercią napisałam krótki list dla rodziców dla tego to uczyniłam.

" Pewnie zastanawiacie się czemu mnie tu już nie ma. Zapewne uważacie mnie za jakąś chorą osobę. Jednak to nie jest tak....

Czasem nie dajesz rady z różnymi problemami. Wiele spraw po prostu cię wykańcza. Jedyne wyjście to od cięcie się od ludzi. Ja przeżyłam tyle ile było mi dane. Jak widać nie zasłużyłam sobie na spaniałe życie. Nie jestem zła, że musiałam odejść. Jestem pewna, że tam będzie mi o wiele lepiej. Nie wińcie nikogo za moją śmierć. Każdy kiedyś umrze. Nie ważne czy to będzie śmierć naturalna czy samobójstwo..... Wszyscy kiedyś odejdziemy! Koniec

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania