Budze się nienawidząc
Budzę się nienawidząc sukę, która zrobiła ze mnie dupka. Co ja mogę innego myśleć.
Podchodzę do lustra widząc łzy. Niech spływają bez wstydu.
Serce chyba bije lecz go nie czuję. Wchodzę do kuchni i widzę nóż.
Moje myśli krążą wokół niego. Taka prosta rzecz.
Po prostu poddać się. Kim wtedy będę?
Zerem? Zerem byłem do dzisiaj.
Wychodzę z kuchni do pokoju. Widzę mundur na fotelu.
Zakładam go widząc flagę na ramieniu. Przechodzę przez kuchnie nie widząc noża.
Staję w lustrze zadając sobie pytanie. Może jednak to jest wyjście?
Ręka pragnie podnieść nóż. Noga pragnie wrócić do kuchni.
Odwracam się w jej stronę. Mam już wykonać ruch lecz spoglądam w lustro.
Na swym ramieniu widzę flagę Polski. Czyż nie byłaby to hańba?
W tył zwrot żołnierzu, naprzód marsz. To wszytko już było.
Idę do przodu zapominając o suce. Podniesiona głowa niech zawsze będzie.
Spójrz w moje oczy. Wielką siłę w nich widzisz?
Moje serce bije pompując nadzieję. Jest ona matką głupich.
Moje marzenia stają przede mną. Idę za nimi nie poddając się.
To wszystko dla mnie. Już dawno wygrałem gdyż walczę.
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania