Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Burak

- Jesteśmy jak te raki rzucone żywcem do garnka. Cierpimy gdy gotują nas na wolnym ogniu. A my - ludzie, krzyczymy głośno, nie potrafiąc nawet ubrać naszego bólu w słowa. Piszczymy, skamlemy. Jak te raki w garnku - mówi Paulo Coelho.

- Niesamowite - mówi ekspedientka w warzywniaku.

Ja z kolei stoję obok macając buraki na barszcz. Barszcz czerwony.

- Niech pani spojrzy na tego pana obok - mówi Paulo Coelho - stoi, brudzi swoje zgrabne dłonie w prymitywnych jak on burakach. Widzi pani jak się dusi? - ciągnie Paulo Coelho.

- Widzę! - mówi ekspedientka w warzywniaku.

A ja się wcale nie duszę. Buraki przebieram. Co lepsze wrzucam do reklamówki.

- Ten pan właśnie jest jak ten rak. Ale taki prawie ugotowany - ekspedientka kiwa mądrze głową - już nie ma sił krzyczeć - kontynuuje Paulo Coelho - ale wewnętrznie toczy zażartą bitwę o przetrwanie. Co widać po jego twarzy, która jak ten rak robi się coraz bardziej czerwona. Albo jak te buraki które miętosi.

- Niesamowite! - mówi ekspedientka w warzywniaku.

- Genialne! - krzyczy jakaś baba koło pomidorów klaszcząc jednocześnie w dłonie.

- Mogę zapłacić za te buraczki? - pytam kulturalnie podchodząc z pełną reklamówką pięknych buraków.

- No co pan! Kolejka jest! - oburza się ekspedientka w warzywniaku.

- Niech się pani nie denerwuje - mówi Paulo Coelho - to normalne zachowanie. Ten pan.. Jak ma pan na imię? - pyta Paulo Coelho.

- Dominik - odpowiadam.

- Pan Dominik - ciągnie swój monolog Paulo Coelho - jest sfrustrowany. Osobnicy tacy jak on - tu wskazuje na mnie palcem - cechują się dużą nerwowością i agresją. Więc radzę go nie denerwować.

- Niesamowite! - krzyczy baba przy kapuście.

- Ale mi się lekko śpieszy i chciałem tylko zapłacić, potem zmykam dusić się gdzie indziej - mówię jak gdyby nigdy nic.

- Widzą państwo? - mówi Paulo Coelho - Ironia i grubiaństwo. Nie o to chodzi w życiu panie Dominiku, bo życie jest kruche jak dobra beza od Grycanek.

- Niesamowite! - mówi ekspedientka w warzywniaku.

- Genialne! - krzyczy baba przy pomidorach.

- Paulo, skończ pierdolić - to z kolei ja.

- Wypierdalaj! - znowu ekspedientka.

- Genialne! - baba przy pomidorach.

- Wypierdalaj sfrustrowany buraku! - to Paulo Coelho.

Wychodzę, przypominając sobie o zamrożonych kotletach mielonych.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • riggs 13.10.2017
    Udana szydera 5
  • Pasja 17.10.2017
    Czasem tylko spokój może nas startować z takiej sytuacji. Tutaj warzywniak stał się buraczaną kpiną, ale taki burak może być wszędzie. Miłego

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania