Poprzednie częściBursztynowa stodoła część 1

Bursztynowa stodoła część 16

Dorosła Malwina w niczym nie przypominała tamtej z lat szkolnych. Antek tak ją postrzegając, nie miał na myśli jej zaniedbanego obecnego wyglądu. Kiedyś jako dziewczynka i nastolatka była ślicznie ubrana, włosy miała zawsze ułożone w najmodniejszy trend, od dziecięctwa zadbana i dobrze odżywiona. Dzięki czułości i opiece skórę miała jedwabiście gładką niczym u porcelanowej laleczki. Lata minęły i nie oszczędziły jej, teraz jej ręce były spracowane, a skóra na dłoniach była szorstka niczym tarka. Plecy przygarbiły się od ciężkiej pracy i musiała coś mieć z prawą nogą, ponieważ wyraźnie ciągnęła ją za sobą. Niespełna trzydziestoletnia kobieta powinna inaczej wyglądać, gdyby o siebie dbała, lecz wbrew pozorom największe jej zmiany nie dokonały się wyglądzie, tylko zagnieździły się w psychice. Dokonały tam niesamowitego spustoszenia i przeniosły ją do innej epoki. Tam rządził patriarchat gdzie kobieta nie miała żadnych praw. Najgorsze w jej osobowości było to, że ona z tym się pogodziła i podporządkowała.

Antka przeraziła ta myśl, ponieważ jeszcze kilka dni wcześniej tego nie zauważyłby i byłby przekonany, że tak ma być. Nagle zaczął patrzeć na ludzi inaczej, jakby chciał dostrzec w nich jedynie negatywne cechy, jednocześnie zapominając o tych pozytywnych. Dlaczego więc, jego pragnienie jest takie silne, żeby było inaczej. Może tyko mówiąc prawdę obdartą z otoczki iluzji i obłudy, zaczną o sobie myśleć inaczej. Gdyby miał cudowną moc i potrafił Malwinie przypomnieć jej dawne plany na przyszłość oraz pokazałby jak wyglądałoby jej życie gdyby je zrealizowała. Niestety chemia dwojga ludzi wszystko poplątała, zostało jedynie wielkie gdyby i znak zapytania.

Antek przemilczał swoje ostatnie spostrzeżenia i swoje przemęczenie kilkugodzinną jazdą uczynił winnym za nieprzyjemne spotkanie z Malwiną oraz za niesympatyczną wymianę zdań. Widocznie musiał coś poplątać i źle odebrać jej intencje, przecież z pewnością dla siebie i swoich dzieci chciała jak najlepiej. Powinien inaczej z nią postępować skoro jest ofiarą przemocy domowej. Może ona jedynie chciała tym swoim dziwnym zachowaniem, zwrócić uwagę jego na siebie i problemy z jakimi się boryka.

Daleko nie ujechał, gdy na drodze do domu zatrzymała go kolejna kobieta, a była nią pani Augustyna, właścicielka niewielkiego, lecz jedynego sklepu we wsi. Ona w przeciwieństwie do Malwiny nie krzyczała i pluła jadem, tylko powiedziała smutnym głosem.

- Antoś mam prośbę, nie wysyłaj swojej żony więcej do mnie na zakupy. Zostało mi dwa lata do emerytury i chciałabym je dopracować na swoim. Sklep utrzymuje się tylko ze sprzedaży alkoholu, a jak klientów mi przepłoszy ta twoja Haneczka, to co ja pocznę. Pozostanie mi jedynie gdzieś w mieście dorobić do pełnych lat. Tylko kto starą sklepową do marketu na kasę przyjmie.

Dalej już nie słuchał płaczliwego głosu pani Agusi, bo tak zwracali się do niej wszyscy klienci od nazwy sklepiku.

Myśli jego spowodowane wcześniejszym i obecnym spotkaniem były tak chaotyczne i nielogiczne, że był w stanie wykrztusić z siebie jedno być może niezbyt mądre pytanie.

- Dlaczego powiedziała pani moja żona?

- Przecież pokazała mi dowód osobisty po tej całej awanturze przed sklepem, gdy chciałam wezwać policję – odpowiedziała zaskoczona.

Antek nic, a nic już nie rozumiał i zapragnął dowiedzieć się, co właściwie się stało i dlaczego dwie kobiety jednego dnia zachowują się tak nienaturalnie.

- Czy mogę panią prosić o dokładne opowiedzenie, co właściwie się stało?

- Opowiem jak na spowiedzi – powiedziała sklepowa poważnym tonem, kładąc prawą rękę na sercu – jeszcze przed otwarciem z samego rana Leon z Bogusiem siedzieli na schodkach i kończyli jakąś półlitrówkę. Wyraźnie byli wstawieni i polowali na kogoś kto by im postawił. Dlatego do południa ludzie z daleka omijali sklep i nikt się nie zbliżył. Dopiero około trzynastej pojawiła się zadbana, pięknie ubrana kobieta. Wyglądała na bogatą i gdy ją zobaczyłam przez szybę wystawową, zdziwiłam się, że idzie pieszo i kieruje się wprost do mojego sklepu. Ochlaptusy musieli być nie mniej zaskoczeni jej widokiem, ponieważ żaden się nie ruszył, żeby ją zaczepić, gdy wchodziła do środka. Już w progu powiedziała – dzień dobry – co jest u nas rzadkością i poprosiła o dwa piwa dla swojego mężczyzny, właśnie tak się wyraziła. Popytałam ją troszeczkę i dowiedziałam się, że przyjechała z tobą ze stolicy. Tych dwóch lumpów z przed sklepu musieli też to usłyszeć, bo jak wyszła to natychmiast przyczepili się do niej. Wystraszyłam się jak Boguś załapał ją za rękę i zaczął wykręcać, a kompan jego chciał wyrwać jej torebkę. Zanim im się to udało, ona płócienną torbą, w której były piwa, zdzieliła wyższego i silniejszego w twarz. Tego huku uderzenia i tłuczonego szkła jaki usłyszałam w tym momencie, nie zapomnę do końca życia. Dryblas padł jak kłoda. Nawet przez chwilę myślałam, że go zabiła. Ten drugi podpity, nawet tego nie zauważył i próbował pozbawić ją torebki. Jej wysokie szpilki wbiły się głęboko w mokrą ziemię i nie pozwoliły mu jej przewrócić, tak jak planował. Zanim drugi raz szarpnął dostał tym, co zostało w płóciennej torbie. Kiedy upadł wyszarpnęła z torby za szyjkę potłuczoną butelkę po piwie, przystawiła mu do twarzy i powiedziała - Rusz się tylko chuju to ciebie wykastruję jak warchlaka – dla podkreślenia swoich słów, szpilkę buta lewej nogi wbiła mu w krocze. Musiała dobrze trafić, ponieważ jeszcze dobre piętnaście minut z trudem łapał powietrze. Boguś długo dochodził do siebie, twarz miał całą we krwi, żeby się obmył dałam mu wiadro z wodą i szmatę od podłogi. Haneczka oprócz siniaka na ręce po silnym chwycie, nie odniosła żadnych innych obrażeń. Nawet szpilki nie ucierpiały, wiadomo, co markowe.

- Niepotrzebnie się narażała, mogła im oddać pieniądze. To są niebezpieczne typy i z pewnością będą chcieli się zemścić.

- Tylko nie poszło tutaj o pieniądze ale o ciebie.

- O Mnie?

- No, pieniądze może by i chcieli później, lecz powodem zajścia byłeś ty, a w zasadzie wyśmiewanie się z ciebie i twojej wiejskiej wymowy – widząc niedowierzającą mimikę Antka, dodała – przecież po programie wszyscy tutaj o tobie mówili, jedni dobrze, inni źle, czyli normalnie. Nawet pokłócili się o twój występ, mało do bójki tutaj pod sklepem nie doszło. Szczególnie zawzięty i zazdrosny o twój sukces był Boguś. Szykowali się obaj na ciebie od chwili powrotu i gdybyś tylko wpadł im w łapy z pewnością nie wyszedłbyś cało. Twoja żona była tylko pretekstem, żeby ciebie z domu wywabić.

Antosiowi kołatały w głowie słowa sklepowej – twoja żona i widziałam jej dowód osobisty – tylko nie chciał kontynuacji tego tematu. W domu z pewnością wszystkiego się dowie. Zapytał jeszcze czy było pogotowie i czy nikt nie wezwał policji, a zwłaszcza Malwina i jak to się zakończyło. Inni mieszkańcy wioski podobnie jak on tego dnia byli ciekawi wiadomości z pierwszej ręki o incydencie pod sklepem i gremialnie robili zakupy. Zwłaszcza po rozmowie z Antkiem.

Dojechał na swoje podwórko i zanim wyłączył silnik, Hanusia już była przy nim i pytała

- Jak minęła podróż i czy wszystko przebiegło bez problemowo?

Na początku zadowoliła się kiwnięciem głowy na tak i na szczegóły z wyprawy spokojnie poczekała do późnego obiadu. Hanuś umiała słuchać i odpowiadać, czy uczyć swojego partnera i tak było tym razem. Dowiedział się, że wlała im, ponieważ obrażali jego, a tym samym ją. Ona żadnej zniewagi nie daruje i o swoje będzie walczyć. Nikomu o jej ukochanym nie wolno mówić źle, również jemu. Nawet pytanie o dowód osobisty nie zachwiało jej pewności i szczerze odpowiedziała – mam kolekcjonerski. Do czasu aż nie zdecydujesz się zalegalizować nasz związek i nie dała sobie wmówić, że jej dowód jest fałszywy. Szybko Antkowi wyszukała w Internecie artykuł prasowy z poważnej gazety, gdzie opisano proceder uzyskiwania aktów notarialnych na nabycie nieruchomości, posługując się dowodami kolekcjonerskimi. Notariusze po serii podobnych spraw przeszli specjalistyczne szkolenia, w celu odróżniania dowodów osobistych wydawanych przez państwo i dokumentów kolekcjonerskich. Widoczne takimi dowodami można się posługiwać i nie zostać oskarżony o fałszowanie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Bożena Joanna 27.12.2019
    Nowe oblicze Hanusi: nie pozwoli obrażać swojego partnera, pokonuje Leona i Bogusia i posługuje się lewym dowodem osobistym. Dzielna kobieta, kiedyś to faceci bronili czci niewieściej, ale świat się zmienia, wszystko w rękach kobiet. Nie ma już wiernych rycerzy - trochę żal - napadła mi taka refleksja. Czuję, że rozegrają się krwawe bitki. Serdecznie pozdrawiam!
  • Pasja 28.12.2019
    Hania jest nieprzewidywalna w swoim rodzaju. Jak lwica broni swojego chłopa i nie pozwoli nikomu go obrażać. Jeśli chodzi o dowód kolekcjonerski to pewnie jeszcze jeden wybryk racjonalizatorski obrotnej kobiety.

    Pozdrawiam

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania