Poprzednie częściBursztynowa stodoła część 1

Bursztynowa stodoła część 4

W pierwszym odruchu leżąc przy niej i patrząc z bliska odruchowo oceniłem jej wiek i chciałem odpowiedzieć – spadaj maro – lecz coś mnie od tego powstrzymało. Jakieś dwie siły wewnętrzne, albo osobowości, niespodziewanie zaczęły walczyć w moim zmęczonym w tym dniu ciele. Niczym stado koni galopowały w głowie zakłócając wzrok i wyostrzając słuch. Koordynacja obu rąk pozostawiała wiele do życzenia przez galaretowate mięśnie. Jedynie suchość w ustach o smaku starej ściery do podłogi świadczyła o tym, że żyję. Pomimo wielkich trudności próbowałem zebrać tysiące myśli w jedną. Jednak napływające wspomnienia z ostatniej nocy były bardzo odmienne, więc musiały dotyczyć dwóch osób, a nie jednej. Pomimo wysiłków nie byłem w stanie przypomnieć sobie kim jestem i co robię w łóżku z nieznajomą kobietą. Mój stan emocjonalny był tak w tym momencie zagmatwany, że na pytanie – czy mam żonę i dzieci? – nie byłym w stanie udzielić jednoznacznej i zdecydowanej odpowiedzi. Zostałem zmuszony przez zaistniałą sytuację do wyjaśnienia, kim jestem i co ja tu robię z tą panią. Pierwsze pytanie było nadzwyczaj ważne, ponieważ miało za zadanie ukierunkowanie naszego dialogu. Już samo takie podejście wywołało panikę w pierwszym ja, który nie chciał pogadać, tylko wykorzystać zaistniałą sytuację w jakiej się znalazł z gołą babą pod kołdrą, a konsekwencjami tej konsumpcji w przyszłości nie zamierzał się przejmować. Drugi ja wściekał się na dzielenie jednego ciała z mało ogarniętą osobowością i szykował się konflikt jaki mógł nawet abstynenta pchnąć w przepaść szaleństwa. Przynajmniej dobrze się stało w tym całym nieszczęściu, że obie osobowości były chłopami i znali złotą zasadę „ czym się strujesz tym się lecz”. Lekarstwo, czyli prawie cała butelka czystej stała sobie spokojnie na nocnej szafce. Wystarczyło zakręcić nią i zrobić jeden solidny łyk. Zanim przełyk poczuł smak flaszeczka pękła, a światłość zagościła ponownie w głowie.

- Dobra, zacznijmy od początku, kim jesteś?

- Jestem twoja Hanuś i mnie wygrałeś w pokera.

- Ale ja nie gram w karty – oponowałem.

- Dodatkowo zgodnie z nowym regulaminem, który podpisałeś byłam nagrodą odcinka „Rolnik szuka żony”

- Ja niczego nie podpisywałem.

- A to – powiedziała i pod nos podsunęła notarialny dokument, pod którym widniał zamaszysty Antoniowy podpis, czyli mój.

Gapiłem się na niego i nie wiedziałem mój ci on jest, czy nie. Z pomocą przyszedł ten bardziej wygadany.

- Podpisałem in blanco podczas gry w karty, bo byłem ciekawy, co dalej nastąpi po tym jak stałem się świadkiem ciekawej rozmowy.

Antoś miał żal do tego drugiego, ponieważ nagle zdał sobie w końcu sprawę komu zawdzięcza wszystkie swoje wcześniejsze niepowodzenia i jak był przez nią manipulowany. Połączenie dwóch świadomości dało mu wgląd w tą drugą, która wszelkie wiadomości przekazywane na lekcjach w szkole przyjmowała tylko do siebie, lecz gdy był przywoływany do tablicy wystawiała na pośmiewisko zakompleksionego dzieciaka. Teraz posiadł wiedzę i w końcu miał okazję chociaż w niewielki sposób zrewanżować się tamtemu, tylko jeszcze nie wiedział w tym momencie jak.

- Chętnie posłucham mądrego.

- Przypominam tobie, że to ty zacząłeś tą znajomość, a właściwie to ona ją zapoczątkowała, lecz ty nie sprzeciwiłeś się. Wbrew zdrowemu rozsądkowi pijany złożyłeś jej propozycję wspólnej przyszłości.

- Laleczko, zostań moją Hanuś.

Wyszeptałeś napalony do jej ucha. Ona przez chwilę się zastanawiała i gdy byłeś zajęty rozmową z twoim nowym przyjacielem reżyserem, podeszła do moim zdaniem alfonsa i powiedziała.

- Szefie dostałam propozycję i jest to dla mnie ostatni czas na założenie rodziny, prawdopodobnie więcej takich okazji nie będzie. Dlatego odchodzę i biorę to co los mi dzisiaj podarował, zostanę gospodynią na wsi.

Facet śmiał się dość długo, jak z najlepszego dowcipu, lecz w końcu spoważniał i powiedział.

- Nie ma mowy, jesteś dla mnie zbyt cenna, mam umowy do zrealizowania. Z twoim typem urody jeszcze kilka lat w zawodzie możesz zostać.

Ona nie była zachwycona jego odmową, tylko nie pokazała tego po sobie. Niczym mistrz szachowy doskonale rozegrała tę partię mówiąc.

- Zostawiam mieszkanie, samochód i moje oszczędności w zamian za wolność

Jej szef długo myślał na jej propozycją i w końcu powiedział.

- Nie.

Ona zagrała ostatnia kartą.

- Odchodzę tak jak stoję, zostawiam wszystko tobie.

Takimi słowami mężczyzna wyraźnie był zaskoczony, stracił swoją dotychczasową pewność, rozkleił się jak nastolatka i odpowiedział.

- Zgoda.

Następnie podszedł do niej, pocałował ją w czoło, a ona oddała mu swoją torebkę, w której były klucze do samochodu i mieszkania oraz jej dotychczasowe życie.

Nagle ten drugi wewnątrz Antka zaczął się głośno śmiać i pełen radości powiedział.

- Dług karciany jest honorowy i trzeba go respektować.

Chłop nie był w stanie w tym momencie oponować, ponieważ goła Hanuś swoim wdziękiem i pieszczotami wzburzyła krew w Antosiu, a on nie był w stanie i nie chciał przeciwstawić się jej wdziękowi. Kochali się kilkakrotnie długo i namiętnie, a prosty człowiek ze wsi przez ten czas zatracił się w niej. Nigdy wcześniej z letniczkami nie doznał takiej przyjemności, szczególnie spełnienia. W jej objęciach czuł się niczym książę z bajki. Tylko co dobre szybko się kończy i tak było tym razem.

- Wstawaj Antek, nie leń się jedziem do chałupy – powiedziała Hanuś i dla podkreślenia swoich słów dała szturchańca.

Antoś zerwał się z posłania i poganiany przez kobitę zaczął się szybko ubierać. Baba nie dała mu czasu na zastanawianie się i marudzenie. Sama wskoczyła w kilka chwil w bieliznę i wieczorową sukienkę. Znacznie szybciej niż jej partner niezgrabnymi ruchami wciągnął koszulę na grzbiet. Pomogła chłopu ubrać garnitur i skierowała go w stronę zachodzącego słońca. Nawet przez chwilę nie zwalniała tempa i nie pokazała po sobie, że zastanawia się nad obranym kierunkiem.

- Pospiesz się, szybciej – stale powtarzała, aż doszli do zaparkowanego na skwerze traktora Antoniego C-330.

Ochroniarze najęci przez telewizyjnego reżysera pomogli z własnej inicjatywy kobiecie ubranej w suknie wieczorową uwolnić traktorek z łańcuchów oplecionych przez Antosia. Nawet śmiejąc się z jego upojenia, posadzili go na krzesełku przymocowanym na prawym błotniku tylnego koła. Kobita już sama, odmawiając pomocy, owinęła chłopa grubym łańcuchem jak kłodę drewna, przy tym stale mówiła do siebie.

- Jeszcze nie jestem żoną, a z pijanym chłopem już się szarpię.

Hanuś wyjechała do dom, starym ciągnikiem Ursus, ulicami Warszawy, gdy słońce chyliło się ku zachodowi. Sam przejazd rolniczego traktora musiał zwrócić uwagę stołecznej drogówki i już po niespełna dziesięciu minutach nieoznakowany radiowóz wyprzedził rolniczy pojazd. Ręka z wyciągniętym lizakiem zmusiła kierującą do zatrzymania traktora na poboczu drogi. Kierująca zatrzymała pojazd i wyłączyła silnik. Samochód należący do policji opuściły dwie panie w mundurach drogówki. Kiedy podeszły jedna z nich zapytała?

- Dlaczego ten mężczyzna siedzi na siodełku przypięty łańcuchami.

- Pani kochana, patrz co mnie spotkało. Zachciało mi się młodego chłopa, a ten na latawice do Warszawy się wybrał. Nic szelma nie robi sobie ze świętego związku, a ja tak się staram – biadoliła Hanuś.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Bożena Joanna 04.10.2019
    Antek daje się uwikłać w przedziwne sytuacje, ale triumfuje Hanuś, dumna ze zdobycia mężczyzny, dla którego poświęca swe dobra materialne. Wesoła końcówka. Dobry byłby podtytuł do tego odcinka "Mężczyźni strzeżcie się nadmiernie agresywnych kobiet". Przecież Hanuś nie wytrzyma długo na wsi. Pozdrowienia!
  • Pasja 04.10.2019
    Bożenko a może wytrzyma i da mu to wszystko co inne nie dały, wszak kobieta z wielkim doświadczeniem... może powróciła do swoich korzeni? :)
  • Bożena Joanna 04.10.2019
    pasja Hanuś należała do tzw. kobiet luksusowych. Czy wytrwa na wsi? Obawiam się, ale jeśli powróciła do korzeni, to kto wie!
  • Pasja 04.10.2019
    No i Antoś doigrał się. Jednak widzę jakieś światełko w tunelu... wszak Hanuś jest krewką kobitą i może z niej być dobra gospodyni. Przestrzega praw co do jazdy po pianemu i trzyma wodze. Skoro oddala wszystko, to pewnie będzie mocno kochać swojego chłopa. Przecież można upaść i się podnieść.

    Pozdrawiam.
  • Keraj 05.10.2019
    Kobiety potrafią walczyć o swoje jak lwy 5

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania