Bursztynowa stodoła część 6
Hanuś korzystając z chwili wypoczynku w prowadzeniu leciwego ciągnika rolniczego, sięgnęła po butelkę wody mineralnej, zakupionej dla siebie. Antoś tymczasem kilkoma haustami opróżnił butelkę piwa i jak miał w zwyczaju rzucił nią celując w kępę krzaków. Kobieta widząc to podeszła w miejsce gdzie zniknęła pusta butelka po piwie i rozgarnęła krzaki. Zamiast jednej wyciągnęła cztery, z których trzy były pobrudzone ziemią i bez etykiet.
- Po co to robisz?
- Żeby je sprzedać – odpowiedziała.
- Nie musisz tego robić, wygrałem całkiem sporo.
- Długo się nimi nie nacieszysz, jak zaczniesz wydawać w sposób nieprzemyślany bez wyraźnej potrzeby. Jeszcze się nimi pochwalisz kolegom, którzy będą chcieli żebyś im postawił i zanim się obejrzysz będziesz większym nędzarzem, jak przed wygraną. Kiedy tak się stanie nikt tobie nie pożyczy nawet złotówki, lecz będzie się z ciebie naśmiewać, tak jest zawsze gdy bogaty stanie się biedakiem.
Antek połowy sensu użytych słów nie zrozumiał, nie dlatego, że był głupi, tylko on musiał zawsze wszystko, co usłyszał przemyśleć i poukładać w swojej głowie.
- To co mam robić, składać na kupkę albo wkładać do skarpety i udawać gołodupca.
- Najlepiej będzie, jak w sprawie oszczędności weźmiesz przykład z polityków.
Mina Antka znacznie więcej mówiła niż tysiące słów, ponieważ on w tym momencie zbaraniał i kompletnie nie wiedział, o co Hanusi chodzi.
- Posłuchaj mój przystojniaku, teraz zapoznam ciebie z pierwszym przykazaniem zawodowych polityków, które brzmi. Nigdy nie przyznawaj się do całego majątku, ponieważ wyborcy nie lubią ludzi bogatszych od siebie. Oświadczenie majątkowe dotyczy tylko ciebie, a ty masz zadbać, żeby twoi najbliżsi byli majętniejsi od ciebie. Kandydując w kolejnych wyborach najlepiej będzie, jak pomimo znacznych dochodów jakie osiągnąłeś, w zeznaniach pod koniec kadencji staniesz się nędzarzem, ewentualnie znacznie biedniejszy. Wtedy będzie to sygnał dla wyborców, że wcześniej dobrze zagłosowali i wybrali kogoś kto pracuje nie dla własnych korzyści.
Antoś dalej nie rozumiał, co kobieta do niego mówi, a ona domyśliła się, że jedynie obrazowe wytłumaczenie może osiągnąć zamierzony efekt.
- Widziałeś kiedyś prestidigitatora? – kończąc wypowiadanie ostatniego słowa już wiedziała, że użyła niezrozumiałego dla rozmówcy. Chciała się poprawić i powiedzieć iluzjonisty, lecz w ostatniej chwili powstrzymała się, żeby nie wywołać kompleksu, że jest słabiej wykształcony – chodziło mi o magika, który wyciąga królika z kapelusza. Widziałeś może taki pokaz?- ponowiła pytanie w innej formie.
- Oczywiście! Nawet kilkakrotnie. Pierwszy raz w szkole i bardzo wszystkim dzieciom się to podobało. Pytaliśmy jak on to robi i jak chowa króliki w kapeluszu, że wygląda że jest pusty.
- Polityk postępuje podobnie, lecz w odwrotnej kolejności. Każdy może sprawdzić jakie dochody osiąga, lecz co się z nimi później dzieje tego nikt nie jest w stanie się dowiedzieć. Dlatego ty jak będą ciebie pytać, masz mówić, że żadnego kontraktu reklamowego nie podpisałeś i telewizja nie zapłaciła żadnemu uczestnikowi za występ.
- A jak się dowiedzą, że wygrałem?
- Ja nikomu nie powiem, a ty nie brałeś udziału w żadnym teleturnieju, więc jeżeli się nie wygadasz to nikt nie będzie wiedział. Wystarczy trzymać buzię na kłódkę.
Antek po raz kolejny się zastanawiał, w jaki sposób magik wkłada królika do kapelusza, żeby go później z niego wyciągnąć i przełykał wysuszone gardło.
- Te drugie piwo też bym wypił.
- Zgoda, jeżeli mi obiecasz, że puste butelki zaniesiesz do sklepu i je sprzedaż.
- Ja miałbym odnosić puste butelki do skupu? Jak jednoręki Władek. Przecież to wstyd dla gospodarza, którego stać na piwo bez zbierania śmieci.
- Czyli jeżeli ty wrzucisz komuś pustą butelką po piwie do ogródka to jest dobrze, a jak ktoś zaśmieci tobie pole pustymi opakowaniami po hamburgerach wtedy jest źle? – zapytała Hanuś.
Antoś chciał coś na usprawiedliwienie swojego postępowania powiedzieć, lecz przypomniały mu się słowa sąsiada mówiącego do swojego syna – jesteś już dorosły i ja nie mam obowiązku utrzymywać ciebie. Jeżeli będziesz pracował na gospodarstwie dalej zapewnię tobie własny pokój, wyżywienie i uczciwe wynagrodzenie. Inaczej postąpię w myśl przysłowia, jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie. Cała wieś go dawała za przykład i poparła jak wygonił z domu darmozjada.
Nagle Antoni znalazł się na rozdrożu mógł zrezygnować z wypicia piwa i jechać o suchym pysku albo zgodzić się na warunki Hanusi. Już w myślach zamierzał złożyć obietnicę, lecz jej nie dotrzymać. Jeszcze mógł postąpić inaczej, tak jak starsi koledzy doradzali przyszłym żonkosiom – babie trzeba pokazać kto w domu rządzi od samego początku, inaczej wejdzie chłopu na głowę – oczywiście były też propozycje przyłożenia niesfornej albo mającej własne zdanie. Antek w gromadzie był od dziecka traktowany jako wiejski głupek i jego „cudowne” mądrości życiowe nie dotyczyły dlatego, że żadna porządna dziewczyna z dobrego domu go nie zechce.
Haneczka patrzyła uważnie w jego oczy i musiała zauważyć w nich, że on nie chce potraktować tego co powie poważnie.
- Mam przed sobą prawdziwego mężczyznę, który dotrzymuje swoich obietnic, dlatego uważnie słucham każdego twojego słowa.
- To ja zrezygnuję z tego piwa.
- Jak sobie życzysz, mój ty gospodarzu.
Kobieta, jako jedyna z towarzystwa w jakim przebywał Antek w Warszawie rozpoznała jego osobowość, ponieważ kiedyś w innym życiu napisała i obroniła doktorat z ludzkiej psyche. Niestety nikt wykształconej kobiety nie chciał zatrudnić, nawet za marne grosze do przerzucania papierów, skoro nie godziła się na uległość. Pewnego dnia znalazła się w sytuacji nie do pozazdroszczenia i przy kolejnej podobnej rozmowie o pracę powiedziała do szefa w jego gabinecie.
- Jeżeli muszę dawać dupy i znosić poklepywania od obleśnych podstarzałych typów za marne grosze, to zrobię to ale za grube pieniądze.
Zatrudniła się w ekskluzywnej agencji do towarzystwa i było ją stać na leczenie bardzo chorych przybranych rodziców. Kiedy umarli pracowała dalej z panienkami zarabiającymi na utrzymanie własnym ciałem, była to jej jedyna rodzina jaką miała pośród kobiet upadłych – jakby powiedział to nie jeden ksiądz – wykorzystywała swoją zdobytą wiedzę. Niejednej pomogła uporządkować relacje z rodzicami, czy dziećmi i zachęcała do robienia tego co pragną, a nie tego co muszą albo im tak się wydaje. Pośród sprzedajnych dziewcząt nie jeden psycholog miałby sporo do roboty. Zwłaszcza w naszym kraju, gdzie nierząd został zepchnięty przez oficjeli za margines społeczny, wprost w ręce gangsterów, sutenerów i wszelkiej maści łajdaków. Oficjalnie w Polsce nie ma prostytucji i handlu żywym towarem, a zwłaszcza nie ma z tej gałęzi gospodarki podatków oraz kontroli nad tym procederem. Wszyscy, nawet dzieci wiedzą, że coś takiego jest, lecz organa państwowe już „ nie posiadają informacji na ten temat”.
Komentarze (2)
Anioł nie kobieta.
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania