Burza w głowie - analiza zachowań cz.III
Wiele problemów pojawiało się na naszej drodze, mimo że żadne z nich nie były naszymi wspólnymi. Większość została przemilczana albo zalana alkoholem, choć pewnie równie często (jak nie częściej) ulatniała się z dymem wypalanego blanta.
Nieschodzący uśmiech z mojej twarzy był raczej próbą zasiania spokoju niż czystą radością.
Ale było mi z tym dobrze...
Miałam wrażenie, że moje życie nabrało barw i wyciągałam więcej wartości z każdego dnia. Rozwijaliśmy wzajemnie swoje pasje i potrafiliśmy uczestniczyć w nich wzajemnie, choć niełatwo połączyć malarstwo z muzyką.
Ale to właśnie było w nim wspaniałe... zjednoczył dwa różne światy, których bliskość nie była destrukcyjna. Tak mi się wydawało.
Uwielbiałam kiedy śpiewał, błysk w oczach, który się wówczas pojawiał, był nie do opisania. Obserwowanie procesu twórczego, w jego wykonaniu, stało się moim ulubionym zajęciem.
I tak mijał nam czas, na wpatrywaniu się w siebie i realizowaniu swoich pasji...
Jednak ciągle czułam w sobie niepokój.
Coraz więcej alkoholu - a może wcześniej nie zwracałam na to uwagi...
Blant odpalał blanta - może to gorszy dzień...
Narastająca agresja przeplatana z burzą uczuć - może ktoś go zdenerwował...
Ciągłe tłumaczenie zachowań stawiało coraz więcej pytań, z którymi pozostawałam sama. Kiedy nie spędzałam czasu z nim, zamykałam się w bańce wypełnionej słowami, z których próbowałam ułożyć wyjaśnienia. Bezskutecznie...
Doszłam do momentu, gdzie życie w samotności i ciąg dalszy eksperymentu zaczęły znowu nabierać sensu, a jednocześnie umiałam to pogodzić z życiem społecznym. Zaczęłam uczyć się siebie na nowo...
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania