But
- Proszę Państwa, chciałbym rozpocząć zebranie zarządu, ale coś tutaj paskudnie śmierdzi. Czy mogę się dowiedzieć, co jest przyczyną?
Wiesiek wstał ze swojego miejsca i ku zdziwieniu pozostałych zebranych stwierdził.
- To ja.
Prezes spojrzał na niego zdegustowany.
- Czy mam rozumieć, iż spotkanie zarządu tak bardzo Pana zestresowało, że sfajdał się Pan w majty?
Wszyscy na Sali pokładali się ze śmiechu, jedynie Wiesiek zachował powagę, by spokojnie i rzeczowo odpowiedzieć.
- Nie, to nie o to chodzi.
- Czy mógłby Pan jaśniej?
- Nie chciałbym Państwa przynudzać, powiem tylko, iż na podeszwie mojego buta jest psia kupa.
Osoby siedzące najbliżej Wieśka odsunęły się od niego możliwie daleko, natomiast Anka wstała i otworzyła okno. Do sali konferencyjnej wpadło tak bardzo potrzebne świeże powietrze. Członkowie zarządu wraz z Naczelnym z prawdziwą przyjemnością wciągali je do płuc. Po chwilowym odprężeniu Prezes kontynuował rozmowę.
- Czy nie wydaje się to Panu mocno niestosowne?
- Wydaje mi się, iż nie jest to zbyt szczęśliwe zdarzenie, ale kto z Państwa nigdy nie wdepnął w psią kupę, niech pierwszy rzuci kamieniem. – odparł Wiesiek.
- Może i wszyscy wdepnęliśmy, ale nikt z nas nie przyszedł w tym stanie na zebranie zarządu.- zadowolony Prezes spoglądał kpiąco na Wiesia.
- Widać u was nigdy nie zaszła zbieżność czasowa pomiędzy tymi zdarzeniami, a u mnie i owszem tak jest. Czy mógłby Szef doprowadzić mojego buta do stanu, który wszystkim tutaj będzie odpowiadał?
Prezesa zatkało, z trudnością łapał kolejne hausty powietrza. Pozostali zszokowani spoglądali to na Wieśka, to zaś na Prezesa. Do tej pory nigdy nie byli w podobnej sytuacji.
- To co, mogę liczyć na wyczyszczenie mojego buta. - niezrażony Wiesiek ponowił pytanie.
Po kilkunastu powolnych oddechach Prezes na tyle się uspokoił, iż był w stanie wypowiedzieć parę słów, które dobitnie określały jego aktualny stan psychiczny.
- Kurwa, wypierdalaj stąd!
Wiesiek uśmiechnął się szeroko, przykucnął, powoli odwiązał sznurówki, zdjął zabrudzonego buta i jeszcze raz ponowił pytanie.
- To jak będzie, but będzie wyczyszczony?
Zebrani z obrzydzeniem spojrzeli na zdjęty but, natomiast Naczelny z trudem łapiąc oddech, zdał sobie sprawę, iż sytuacja wymyka się spod kontroli, a on sam traci prestiż i szacunek. Wyciągnął telefon, wykręcił numer ochrony i wydał polecenie.
- Proszę natychmiast przyjść do sali konferencyjnej. Trzeba wyprowadzić z niej Pana Wiesława Bączka.
- Czyli mam rozumieć, iż Pan chce wyprowadzić z tej sali, nowego większościowego udziałowca spółki?
Prezes całkowicie zdezorientowany, wyprowadzony z równowagi, poczuł ostre kłucie w klatce piersiowej. Niemal teatralnie chwycił się za serce i przysiadł na krześle. Kolor jego twarzy w pierwszej chwili diabelnie czerwony, po chwili zmienił się na papierowo blady. Jego oddech stał się płytki i świszczący, a usta poruszały się, nie wydając żadnego dźwięku.
- Pani Aniu, proszę wezwać pogotowie, możliwe, że mamy tu zawał. Panie Janku proszę odwołać ochronę, raczej nie jest nam potrzebne dodatkowe zamieszanie. Jako pierwszy w nowej sytuacji jak zwykle odnalazł się Grzesiek.
- To może ja wyczyszczę tego buta.
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania