Byliśmy wybrani

Kazano nam ustawić się w szeregu. Mężczyźni z jednej strony a kobiety z drugiej. Była też spora gromadka dzieci, które zabrano siłą. Staliśmy na mrozie przed dużym betonowym budynkiem. Pierwsze wrażenie nie było przyjemne. Ogromne stalowe wrota i gabaryty sprawiały, że niektórzy z nas szeptali do innych, że żywi nie wyjdziemy stamtąd. Na razie jednak te obawy nie potwierdzały się. Staliśmy już od ponad pół godziny i nic. Nagle usłyszeliśmy strzały karabinów dochodzące z budynku. Wtedy z wielkich wrót otworzyły się sprytnie zamaskowane drzwi, z których wyszedł mężczyzna w wojskowym stroju. Stanął przed nami i poprawiając czapkę zwrócił się do wszystkich.

- Witam was. Jestem pułkownik Sroka. Dostąpiliście zaszczytu stania przed gmachem laboratorium wojskowego. Spośród kilku tysięcy kandydatów wybrano was, abyście mogli być przykładem narodowego patriotyzmu. Moi żołnierze zaraz wprowadzą was do środka, gdzie zostaniecie pogrupowani. Resztę informacji przekażą wam nasi naukowcy.

Jednak nikt tak naprawdę nie wiedział, co czeka na nas wewnątrz. Po chwili wojskowi wprowadzili nas do środka. Wnętrze wyglądało jak szpital. Natychmiast kazano nam się rozebrać od pasa w górę, a następnie byliśmy grupowani. Kryteriów było wiele. Głownie były to płeć, wzrost i waga. Każda grupa prowadzona była w inne miejsce. Obok mnie szedł posępny mężczyzna. Facet wyglądał jakby był na skraju załamania nerwowego.

- Nie przeżyjemy, to pewne — powiedział.

- Bez przesady zrobią nam kilka badań i puszczą. To wszystko.

- Jesteś taki naiwny. Ja już pogodziłem się, z tym że nie wrócę do rodziny tobie radzę to samo.

Po tych słowach naprawdę zacząłem się zastanawiać nad celem naszej wizyty. Nagle rozległ się krzyk. Był to krzyk sprzątaczki myjącej okna.

- Ten głupek skoczył, on skoczył — powtarzała ze łzami w oczach. Wszyscy podbiegli do okien. Byliśmy na czwartym piętrze. Z tej wysokości marne były szanse na przeżycie. To był on. Ten facet, z którym rozmawiałem. W grupie zaczęło wrzeć każdy zastanawiał się, co tak naprawdę się z nami stanie. Jedne z mężczyzn podszedł do żołnierza prowadzącego nas do celu.

- Można wiedzieć, gdzie tak naprawdę idziemy?

Żołnierz zamyślił się, po czym w momencie wyjął broń i strzelił facetowi w skroń. Ten z rozbryzganą czaszką upad przed moje nogi.

- Jeszcze jakieś pytania — zapytał wojskowy.

Zapadła cisza. Nikt nie pisnął ani słowa. Po prostu szliśmy dalej. Po kilkunastu minutach stanęliśmy przed dużymi metalowymi drzwiami.

- Dobra każdy wchodzi osobno. Po nim kolejny i tak dalej. Nie pchacie się, na każdego przyjdzie pora. - uśmiechnął się, po czym odszedł

Ustawiłem się mniej więcej w środku kolejki. Wszystko trwało dosyć wolno. Jedna w końcu przyszła moja kolej. Gdy jednak wszedłem do środka, z momentem zatrzaśnięcia drzwi zostałem obezwładniony przez dwóch mięśniaków. Gdy się ocknąłem, leżałem obok dużego pieca. Obok mnie sali dwaj naukowcy.

- To nie to. On się nie nadaję.

- Taka segregacja nic nie da. Musimy wybrać jednego albo przestaną nas chronić.

- Te zakute łby chcą pieniędzy. Nasze badania ich nie interesują.

Udając, że cały czas jestem nieprzytomny, uważnie słuchałem.

- Palimy?

- Nie jest dobrze zbudowany, wystarczy kulka w skroń. Mózg i tak nam niepotrzebny a organy można wymienić na nowy sprzęt.

Wtedy wiedziałem, że samobójca miał rację. W tej chwili trochę żałowałem, że nie skoczyłem razem z nim.

Średnia ocena: 3.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Ktokolwiek 18.10.2017
    Tekst nie jest zły, ale było trochę błędów.
    Po pierwsze: interpunkcja. Tu i tam brak przecinków albo innych znaków.
    Po drugie: błędy... ciężko to nazwać. Wyglądały jak błędy spowodowane pisaniem z autokoretą :D np. "JEDNA w końcu przyszła moja kolej". Małe, czasem literówkowe. Radziłabym ci uważnie prześledzić tekst kilka razy przed publikacją ;)
    Było też trochę potknięć stylistycznych.
    Tyle ze strony technicznej. Jeśli chodzi o samą treść: motyw dość często wykorzystywany, ujęty w sposób raczej pospolity. Nie chodzi o to, że tekst jest zły. Ale nie jest czymś bardzo oryginalnym. Radziłabym popracować dobrze nad pomysłem i spróbować ująć go w ciekawszy, bardziej oryginalny sposób.
    Ale to twój tekst i może taki właśnie jest twój styl, nie ma w tym absolutnie nc złego. Sama mało znam się na prozie - piszę wiersze ;)
    Takie kilka moich rad dla ciebie ;)
    Pozdrawiam
  • marok 18.10.2017
    Rozumiem dziękuję bardzo za rady :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania