C. K. Zdrajca

C. K. Zdrajca

 

Monodram w jednym akcie, na podstawie wielu źródeł, dotyczących życia i działalności postaci autentycznej – pułkownika Alfreda Redla.

 

CZAS, MIEJSCE, SCENOGRAFIA – Jest rok1913, w knajpie Pana Antoniego w Twierdzy Przemyśl, na rok przed wybuchem I Wojny Światowej. Za kontuarem stoi Pan Antoni (manekin) i nalewa piwo, na sali ustawionych jest kilka stolików, przy których siedzi mała ilość gości (manekiny) i piją piwo.

 

Akt 1

 

Do knajpy Pana Antoniego wchodzi dorożkarz z barem w ręku, niepewnym wzrokiem mierzy gości przy stolikach i od niechcenia rzuca:

 

Dzień Dobry.

 

Staje przy kontuarze, bokiem do siedzących gości i składa zamówienie:

 

Daj mi Pan ciemnego piwa Panie Antoni.

 

Dorożkarz bierze z kontuaru kufel i zanurza w nim spragnioną gębę, po chwili pyta:

 

A panów oficerów, to gdzie wywiało, wszak Przemyśl to chyba największy garnizon w całym cesarstwie, wojska tu będzie ze trzy razy więcej jak cywilów, a oficera nie uświadczy, ani na lekarstwo, coś się dzieje, tak tak Panie Antoni, coś się dzieje, cisza jak makiem zasiał.

 

Ponowny łyk ciemnego piwa i dorożkarz ciągnie dalej:

 

U mnie jest to samo co u Pana, Panie Antoni, zastój i nic więcej, jak się panowie oficerowie bawili, to się bawili, moja kobyłka nie stygła, a u Pana wolnego miejsca przy stolikach nie było, a teraz, no proszę, ja sobie spokojnie stoję i piwko popijam a moja kobyłka stygnie przy dorożce i jak tu ma być dobrze.

 

Odrobina milczenia i rozglądania się po sali, po chwili dorożkarz pyta:

 

Będzie wojna, czy nie – Panie Antoni, bo ludzie to różnie rzeczy mówią, a mnie na ten przykład to się widzi, że ta wojna musi być i basta, tyle zła jest w tych ludziach, że w końcu musi coś walnąć i to zło wydusić, tak jak ta zima co przychodzi po to, aby wymrozić wszystkie zarazki, tak i wojna musi przyjść i zrobić trochę porządku na świecie.

 

Dorożkarz gestykuluje rękoma, i mówi:

 

Wiem, wiem – nie powinno się krakać, bo wojna, to nic dobrego, ale sam Pan widzi, co się dzieje, czyta Pan chyba gazety, słyszy Pan o czym klientela mówi, samo zło dookoła.

Nie po to miłościwie nam panujący Franciszek Józef przez czterdzieści lat budował twierdzę w Przemyślu, żeby się teraz do pokoju szykować, i nie po to cała armia szpiegów ciągle zjeżdża do Przemyśla, żeby Rosja o wojnie nie myślała, to się samo przez się rozumie, że ku wojnie idzie, a ilu tych szpiegów już w naszym mieście wyłapano, Panie Antoni, przecież tą mnogością to można całą monarchię obdarować, sam Pan widzi ile tego zła czai się dookoła.

 

Kolejny łyk ciemnego – przemyskiego i zwilżone usta dorożkarza przemawiają dalej:

 

A pamiętasz, Panie Antoni tą dziewkę z Warszawy, jak ona się nazywała, jakoś Joanna, Joanna, chyba Trembecka, tak, tak, Trembecka, czym oni ją przymusili do tego, albo też ile jej zapłacili, że przyjechała tu i swoimi wdziękami uwodziła oficerów, a na spacery z nimi, to się umawiała na forty, a tam w pięknie zdobionym kapeluszu ukryty miała aparat fotograficzny i przy jego użyciu robiła zdjęcia, do czego to doszło, koniec świata, Panie Antoni.

Teraz mamy następny skandal szpiegowski, i cały świat się z nas śmieje, kto to widział, takie rzeczy i to pod nosem samego cesarza.

 

Nos dorożkarza zanurza się na moment w kuflu, następnie ociera on dłonią gębę, i mówi:

 

Wie Pan, jak zobaczyłem w gazecie zdjęcie z napisem „Pułkownik Alfred Redl, rosyjskim szpiegiem”, to od razu przypomniałem sobie człowieka sprzed kilku lat, bo moja klientela to najczęściej pijani oficerowie, a ten był inny, zapadł mi w pamięci, rozumie Pan, taki dystyngowany, rozmawiał ze mną po polsku, dobrze płacił, przez dwa dni jeździliśmy po całej przemyskiej twierdzy, wszędzie tam gdzie, sobie zażyczył.

Nie mogę złego słowa powiedzieć, zachowywał się nienagannie, i do głowy by mi nie przyszło, że tak wysokiej rangi oficer, to szpieg.

Panie Antoni, nikt się nie zorientował przez tyle lat, że on Rosjanom donosi, jak to możliwe.

Ja sam też kiedyś w wojsku służyłem, to potrafię odróżnić pułkownika kontrwywiadu ze Sztabu Generalnego, od pułkownika artylerii polowej, dlatego mnie to nie dziwiło, jak wiozłem tego oficera dorożką, że wszędzie, to jemu ze strachu salutują, a nikt nie pyta o przepustkę, widać tak działają na żołnierzy zielone wyłogi przy mundurze i lampasy na spodniach.

Teraz jak tak sobie pozbierałem wszystkie myśli do kupy, to widzę, że on jako wysokiej rangi oficer Sztabu Generalnego, miał dostęp do wszystkich tajnych planów Cesarsko Królewskiej armii, a także do planów Twierdzy Przemyśl, i jak ten Judasz wszystkich nas sprzedał Rosjanom za trzydzieści srebrników.

A jak go złapali w Wiedniu, to Bogu niech będą dzięki, że tam, a nie u nas w Przemyślu, bo na pewno by mnie brali na przesłuchanie, a co ja zawiniłem, u mnie klient, to klient.

 

Mały łyk piwa, i dorożkarz opowiada dalej:

 

Sam cesarz, to podobno ze wstydu przed całym światem nakazał sprawę wyciszyć, że to niby pułkownik Redl w pokoju hotelowym z niewiadomych przyczyn popełnił samobójstwo, ale cała prawda wyciekła do gazet przez ten przegrany mecz w Pradze.

Zapyta Pan – co ma piernik do wiatraka, albo co ma przegrany mecz piłkarski w Pradze do skandalu szpiegowskiego, ano jednak ma, bo ostatnio pułkownik Redl to był szefem sztabu VIII Korpusu w Pradze, a teraz nastała dziwna moda na te kluby piłkarskie, powstają jak grzyby po deszczu, i ludziska jak jakieś wariaty gonią za tą piłką, a u nas w Galicji też to widzimy: Czarni Lwów, Cracovia Kraków, czy nasza Polonia Przemyśl, moda na sport Panie Antoni ogarnęła całą monarchię, ale wracając do rzeczy, otóż w dniu śmierci pułkownika Redla, czyli w niedzielę 25 maja odbył się mecz piłkarski pomiędzy Sturm Praga a Union – Holešovice.

Drużyna Sturm przegrała bo na mecz nie stawił się ich najlepszy obrońca, z zawodu ślusarz, i wieczorem ten że ślusarz musiał tłumaczyć się kapitanowi drużyny z nieobecności, a tenże kapitan jest reporterem praskiej gazety Bohemia, no i wówczas okazało się, że ślusarz został pilnie wezwany do kwatery pułkownika Redla, w celu otwarcia wszystkich szuflad i schowków zamkniętych na klucz, bo oficerowie kontrwywiadu szukali dowodów na zdradę Redla, a że byli niezbyt ostrożni i myśleli, że ślusarz nie mówi po niemiecku, więc w jego obecności rozmawiali swobodnie o całej sprawie, dalej ślusarz przekazał wszystko co usłyszał reporterowi, a ten zrobił z tego użytek i w ten sposób przez przegrany mecz sprawa się rypła, i nie udało się władzom w Wiedniu zatuszować skandalu.

 

Dorożkarz przechyla kufel, i dalej opowiada:

 

Jak czasem czekam w dorożce na klienta, to poprzeglądam gazety, i nie ma dnia, żeby dziennikarze czegoś nowego na temat świętej pamięci pułkownika Redla nie wyszukali, na przykład, czy wiedział Pan, że Redl urodził się we Lwowie, z ojca Austriaka, i matki Węgierki, mało tego, bo po ojcu znał niemiecki, po matce węgierski, a po kolegach ze szkoły i z podwórka jeszcze polski i ruski, wiadomo, że w Galicji narody są mocno wymieszane, ale w gazetach piszą, że rozmawiał jeszcze po czesku, włosku, francusku, i angielsku, no to jest nie do pojęcia, Panie Antoni, jak jeden człowiek mógł się tylu języków nauczyć.

Jak ja to wszystko czytam, to już wiem dlaczego on tak szybko awansował, i dlaczego był typowany na nowego ministra wojny w Wiedniu, chociaż dobrze, że nim nie został, nasz miłościwie nam panujący Franciszek Józef czegoś tego by już chyba nie przeżył, wyobraź Pan sobie rosyjskiego szpiega, który jest austro – węgierskim ministrem wojny, no skandal Panie Antoni, skandal.

A słyszał Pan, jak Rosjanie zwerbowali Redla, bo to nie jest takie proste do współpr0acy nakłonić członka Sztabu Generalnego, a im się to udało.

Podeszli do problemu nieco inaczej, szukali słabych punktów u wielu wysoko postawionych oficerów c. k. armii, i znaleźli ten słaby punkt właśnie u Redla.

W rękach Rosjan znalazły się kompromitujące zdjęcia Alfreda Redla, świadczące o jego wynaturzeniu, no wie Pan o co chodzi, Panie Antoni, no ja nawet nie umiem tego nazwać.

No wie Pan, no on po prostu uprawiał miłość z innymi mężczyznami, tffuu – co za świństwo, ja rozumiem wszystko, ale, żeby tak chłop z chłopem, no skandal, Panie Antoni – skandal.

Słyszał Pan, co grozi w naszej armii za takie przestępstwo przeciw naturze, taki człowiek jest już skończony, więc pułkownik Alfred Redl nie miał innego wyjścia, i musiał podjąć współpracę, a jak jeszcze do tego dobrze płacili, no to i został tym szpiegiem.

Jak teraz oficerowie śledczy zaczęli sprawdzać jego rachunki w banku, to wyszło na jaw, że od 1907 roku, wpłacał on na swoje konto sumy większe niż wynosił budżet całego biura wywiadu Austrii, posiadał kilka koni wyścigowych, kupił sobie czerwonego automobila Daimlera – Benz za 18 tyś. koron, miał luksusowo wyposażone mieszkanie, utrzymywał służbę i licznych młodych mężczyzn, którym w prezencie kupował mieszkania, a także dla niepoznaki utrzymywał kobietę, z którą się oprowadzał i przedstawiał ją jako swoją kochankę, natomiast ten wystawny tryb życia tłumaczył otrzymanym spadkiem, po dalekim krewnym.

 

Kolejny raz dorożkarz sięga do kufla, i ciągnie dalej:

 

Próbowano ustalić, jakie informacje Redl przekazał Rosjanom, ale prawdy nikt się nigdy nie dowie, wiadomo jest, że pierwsze zadanie jakie otrzymał, to było zdobycie planów dwóch fortów z naszego Przemyśla, chodziło o fort pierwszy „Salis Soglio” i fort XIV „Hurko”, a z czasem, przekazał im plany całej twierdzy, oraz inne informacje, takie jak schemat organizacji wojska, plany mobilizacji i wymarszu, informacje o zabezpieczeniu kolei, wskazał Rosjanom, Austriackich agentów działających w Rosji, doprowadził do odwołania ausrto – węgierskiego attaché wojskowego w Petersburgu mjr. Lelio Spanocchiego, który podejrzewał, że Rosja ma w Wiedniu wysoko postawionego szpiega, oraz przekazał Rosji plan inwazji Ausrji na Serbię.

Aż w końcu upolowali zdrajcę, a nie było to takie łatwe, bo to przecież Redl szkolił austriackich szpiegów, i to Redl wprowadzał wszelkie wywiadowcze nowinki, i dlatego przyszło (uczniom) zmierzyć się z własnym nauczycielem.

Kiedyś kontrwywiad wpadł na jego trop, gdy szpiegom austriackim udało się zdobyć tajne rosyjskie dokumenty w Warszawie, wśród których była fotografia kopii planów właśnie naszej Twierdzy Przemyśl, i to z ręcznie wykonanymi zapiskami na marginesach, dlatego szukano zdrajcy po charakterze pisma, lecz pułkownik Redl sam osobiście, również brał udział w tym polowaniu, i skutecznie utrudniał łowcom pościg za sobą.

Wówczas wprowadzono na poczcie wyrywkowe przeglądanie korespondencji, pamięta Pan, przychodziły czasem otwarte listy, ludzie się pieklili, ale na nic się to zdało, za to kontrwywiad w ten sposób odniósł sukces, bo na poczcie w Wiedniu przechwycono dwa listy, nadane w Prusach Wschodnich przy granicy z Rosją, oczywiście do odbioru osobistego na fałszywe nazwisko, a w listach było 15 tys. koron, i pseudonim „Opernball – 13”, więc postanowiono upolować odbiorcę.

Oficerowie kontrwywiadu ulokowali się po cywilnemu w sąsiednim budynku, obok poczty i przez miesiąc czekali na umówiony sygnał – dzwonkiem od pracownika poczty.

Po tak długim czasie oczekiwania, byli już tak znużeni, że stracili czujność i w sobotę 24 maja wieczorem, tuż przed zamknięciem poczty, zadzwonił dzwonek, więc zanim zdołali wybiec z budynku, to jedyne co zdołali zobaczyć, to numer taksówki, w której siedział jakiś oficer.

To kontrwywiadowi jednak wystarczyło, bo po numerze, odszukali na postoju taksówkę, następnie zrewidowali ją, i przesłuchali kierowcę, ślad prowadził do kawiarni „Kaiserhol”, lecz tam żadnego oficera nie napotkano, ale uzyskano informację, że według rysopisu, taki oficer zamawiał taksówkę do hotelu „Klomser”.

Na miejscu, tj. w recepcji tego hotelu, wypytali o gości i powiedziano im, że od rana nikt nowy się nie zameldował, ale mieszka u nich pułkownik Alfred Redl, który przyjechał z Pragi.

Oficerowie kontrwywiadu poprosili portiera, aby ten wypytywał wszystkich gości hotelowych – czy nie zgubił ktoś małego pokrowca na scyzoryk z jasnopopielatego sukna, który oni wcześniej, podczas rewizji znaleźli w taksówce.

Podstęp się udał, bo Redl był uradowany na widok zguby, lecz mina mu zrzedła, gdy wyszło na jaw, że wpadł w pułapkę i tym pokrowcem zdradził się, iż jest szpiegiem „Opernball – 13”.

Jeszcze tej samej nocy, została zwołana nadzwyczajna komisja, która zatwierdziła prawdopodobnie polecenie samego cesarza, aby sprawę załatwić bez zbędnego rozgłosu, a Redla pochować z honorami wojskowymi, jak gdyby nic się nie stało i sprawa by ucichła za jakiś czas, gdyby nie nie ten mecz piłkarski w Pradze, o którym już Panu wspominałem, jedna gazeta wychlapała wszystko, a inne to podłapały i jest skandal na cały świat.

 

Kufel idzie w ruch, po czym dorożkarz dalej ciągnie opowieść.

 

Oficerowie, którzy zostali wysłani z delegacją do pułkownika Redla, zastali go w pokoju hotelowym piszącego testament, oraz listy pożegnalne, i około drugiej nad ranem, 25 maja, Redl strzałem z pistoletu popełnił samobójstwo.

Panie Antoni, ale czy tak rzeczywiście było, tego nie wiadomo, bo jedna z gazet podała, że jak do niego przyszli, to się okazało, że Redl nie posiada przy sobie broni i wówczas jeden z owych oficerów musiał się wrócić po własny pistolet.

Ale czy sam się zabił, czy też został zabity, to już chyba mało ważne, bardziej istotną rzeczą jest fakt ilu ludzi on skrzywdził, przez tą swoją słabość.

Panie Antoni, jego brat – Oskar Redl, także oficer, musiał zmienić nazwisko i odejść z wojska, jego najbliższa rodzina, również po zmianie nazwiska opuściła Lwów i udała się w nieznanym kierunku, a myśli Pan, że tym jego kochasiom popuścili, nic bardziej mylnego, do nich też się dobrali, był taki jeden, nazywał się Stefan Horinka pupilek pułkownika, gdy miał 18 lat, to Redl pomógł mu wstąpić do Akademii Wojskowej, a później razem zamieszkali, razem też jeździli w podróże zagraniczne, i razem się pokazywali, a pułkownik nazywał go siostrzeńcem, i tenże Horinka również musiał zmienić nazwisko, a następnie został zdegradowany i jeszcze wyrzucony z wojska, a na dodatek został skazany na trzy lata więzienia, lecz nie za szpiegostwo, bo nic mu nie udowodniono, ale za przestępstwo przeciw naturze, no wie Pan, chodzi o to co oni tam razem z tym Redlem wyprawiali.

 

Dorożkarz rozgląda się po sali i kończy dopijać piwo, a następnie mówi:

 

Sam Pan rozumie Panie Antoni, oficerów nie widać, interes cierpi, i jak tu żyć dalej, no jak my mamy żyć, choćby na chwilę wypuścili ich z koszar, to by człowiek coś zarobił, a tak to kiszka, i w ten sposób, jak widać, pułkownik Redl, nie tylko zdradził matkę Austrię i bliskie sobie osoby, ale również nam zrobił koło dupy.

 

Dorożkarz odsuną pusty kufel i wychodząc z batem w ręku, mrukną:

 

Do widzenia.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • KarolaKorman 22.01.2017
    Zaczyna się ciekawie :)
    ,,wchodzi dorożkarz z barem w ręku,'' - batem w ręku
    ,, tak tak Panie Antoni,'' - tak, tak, panie Antoni
    ,, sam Pan widzi ile tego zła czai się dookoła.'' - sam pan widzi, ile...
    ,,A pamiętasz, Panie Antoni tą dziewkę '' - , panie Antoni, tę...
    ,, tam gdzie, sobie zażyczył.'' - tam, gdzie sobie zażyczył. - oj musiał mu dorożkarz dużo informacji podsuwać, skoro tak lubił z nim jeździć, a i znając jego uwielbienie do rozmów, wcale się nie dziwię :)
    ,, piernik do wiatraka, albo co ma'' - bez przecinka
    ,,moda na sport Panie Antoni ogarnęła ''- moda na sport, Panie Antoni, ogarnęła
    ,, ten że ślusarz musiał '' - tenże
    ,,przekazał wszystko co usłyszał reporterowi,''- przekazał wszystko, co usłyszał reporterowi,
    ,,kufel, i dalej'' - bez przecinka
    ,, zadanie jakie otrzymał,'' - zadanie, jakie
    ,, do współpr0acy nakłonić ''- wielkie ,,O'' lub zero Ci się przyplątało :)
    ,,no wie Pan o co chodzi,'' - no wie Pan, o co chodzi,
    ,, ale, żeby tak chłop'' - bez przecinka
    ,,roku, wpłacał on na '' - bez przecinka
    ,,sięga do kufla, i ciągnie'' - bez przecinka
    ,, że pierwsze zadanie jakie otrzymał,'' - że pierwsze zadanie, jakie otrzymał, - już to pisałam, bo zgubiłam się w tekście :(
    ,, przyszło (uczniom) zmierzyć '' - tu nawias wydaje mi się niepotrzebny
    ,, Twierdzy Przemyśl, i ''- bez przecinka
    ,,polowaniu, i skutecznie'' - tu też
    ,, nocy, została zwołana'' - tu też
    ,,zatwierdziła prawdopodobnie ''- tu przecinek - wtrącenie
    ,, stało i sprawa'' - przecinek przed i - wtrącenie
    ,,gdyby nie nie ten mecz'' - wyrzuć jedno ,,nie''
    ,, jest fakt ilu ludzi on skrzywdził, '' - jest fakt, ilu ludzi on skrzywdził,
    ,, Stefan Horinka pupilek pułkownika,'' - tu dałabym myślnik lub przecinek
    ,, zagraniczne, i razem się '' - bez przecinka
    ,, siostrzeńcem, i tenże Horinka'' - tu też
    ,,chodzi o to co oni - chodzi o to, co oni - i nie wspomnę, że ten akapit to jedno zdanie :) uffff
    ,, rozumie Panie Antoni,'' - rozumie, Panie Antoni,
    ,, cierpi, i jak tu ''- bez przecinka
    ,,kiszka, i w ten '' - bez przecinka
    Przecinki przed ,,i'' wstawiamy: jeżeli wchodzą w skład wtrącenia (gdzieś wyżej) lub kiedy wymieniamy, ale takie same wartości: dwa jabłka i śliwki, i gruszki, i kilo winogron.
    Wszelkie pan, pani w opowiadaniach piszemy z małej litery.
    Świetnie się czytało - jest 04.01 na zegarze, a ja wytykam Ci błędy :)
    Wyobraziłam sobie wąsatego dorożkarza w drelichowej kapocie i butach pod kolano :) Miał chłopina co opowiadać :) Nie znam faktów historycznych, ale mimo to, przeczytałam z wielką przyjemnością. Idealnie dobrałeś język, styl - jest super.
    Nie wiem czy wypisałam wszystkie usterki, ale opowiadanie zasługuje na wielką piątkę i z przyjemnością ją wstawiam :)
  • KarolaKorman 22.01.2017
    W tych owocach może się niejasno wyraziłam, chodzi mi o wartości rzeczy wymienianych np. miasta i wsie, i małe aglomeracje lub kup chleb i bułki, i rogaliki, i masło do nich. Może teraz jaśniej :)
  • Don Vito 22.01.2017
    KURWA CZŁOWIEKU, NIE DODAWAJ 2 TYTUŁÓW
  • Karawan 22.01.2017
    Zapomniał Autor wyciąć tytuł z oryginału. Errare humanum est! Szkoda z drobiazgu robić aferę.
  • Don Vito 22.01.2017
    Karawan Widzę takie coś setny raz. Każdy zapomina? A zwłaszcza on, który doubluje tytuły w każdym swoim opowiadaniu
  • Zdrajca 22.01.2017
    Don Vito, daj se na luz człowieku. Inni po dziesięć dziennie dodają. A Ty żeś się czepnął i to jeszcze dobrych tekstów. Popatrz na swoją pożal się boże recenzyje hahahaha
  • Don Vito 22.01.2017
    Ale kolego, o czym ty teraz mówisz? Chodzi mi o dodanie, kurwa jego mać, dwóch tytułów w jednym tekście, a nie ilości publikowanych tekstów dziennie. Czytaj ze zrozumieniem
  • Do - Don Vito. Wystarczy grzecznie zwrócić uwagę i już się poprawiam, jestem świeży, w czym problem, czy jak ktoś bluzga, to się w ten sposób dowartościowuje?
  • Don Vito 22.01.2017
    Tylko to trzeba tłumaczyć 5/10 opowijczyków. Trochę to męczy
  • Do Karola Korman - Serdecznie dziękuję.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania