Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Baśka (8) Canulas

[Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci oraz zdarzeń jest przypadkowe i stanowi fikcję literacką.]

— Nadal, kurwa, nie dowierzam! — głośno i dosadnie wyraziła swoją dezaprobatę w odniesieniu do położenia, w jakim się znalazła. Zamknięta w obskurnej celi, kręciła się bezradnie wokół własnej osi. W końcu machnęła ręką, w sposób jednoznacznie wyrażający gest „chuj z tym”, i zrezygnowana usiadła pod ścianą. Podciągnęła kolana pod brodę i opuściła głowę. Po chwili jednak podniosła ją i rozejrzała się uważnie dookoła. Jej ciekawość przykuły elementy składowe jednej ze ścian. Z przebiegłym wyrazem twarzy, przeanalizowała coś w skupieniu, po czym wstała, wzięła głęboki oddech i, uruchamiając całe pokłady wkurwienia, jakie zdołała w sobie znaleźć, przystąpiła do działania.

***

Zmylenie czujników górniczego transportowca, w rejonie o sporym zagęszczeniu planetoid, a później jego przejęcie, nie było zbyt dużym wyzwaniem dla Ojgyna i jego pirackiej czeredy. Tym bardziej, że sondowali go już od dłuższego czasu, dekując się w okolicach wolno rotujących asteroid. W zasięgu jego szperaczy pojawili się znienacka, tuż po powolnym wynurzeniu z mrocznego cienia masywnej asteroidy. Ojgyn miał świadomość, iż kapitan transportowca spodziewał się przybycia jednostki wojskowej. Wykorzystał to więc bezbłędnie, podchodząc go na niewielką odległość i dokonując błyskawicznego abordażu. Kiedy dowództwo górniczego molocha zwąchało podstęp, było już po ptokach. Po wkroczeniu do Sterowni zajmowanego statku, napastnicy z powodzeniem zakończyli swoją najeźdźczą szarżę. Doznali jednak przy tym uczucia pewnego zaskoczenia, ponieważ jedyną osobą, jaką spotkali i która stawiła im opór, była… pani Barbara Szczepanowska.

— Pierona! Ale co to za sieka! — Ojgyn rozmyślał o tym jej oporze ze szczerym podziwem, bo takiej nieposkromionej zapalczywości, po szczupłej acz "cycatej" właścicielce "Przedsiębiorstwa Wydobywczego", się nie spodziewał. — Forgot, jak żyja toch czegoś takigo niy widzioł. — Konstatował, kiwając z niedowierzaniem głową. Tymczasem lazł korytarzem swojego statku, szurając buciorami i kołysząc się ociężale na boki. Po wejściu do olbrzymiej Sterowni, pełnej pirackiej hałastry, a przez to cuchnącej teraz potem i dymem, wydał kilka szybkich rozkazów. Sam zabrał się natomiast za precyzyjne ustawienie mocowań, względem świeżo zawłaszczonego górniczego kolosa. Działał z wprawą, choć jego myśli uparcie krążyły wokół zupełnie innego zagadnienia. Albowiem, miał dylemat. Mianowicie, nie mógł się zdecydować, co ma teraz zrobić z tą całą, panią Szczepanowską?

— Aże żol zabić... — Rozmyślał intensywnie. — Jednak ździebko nom pomogła z tymi szwobskimi gizdami. — Kalkulował, spinając transportowiec na hol.

— Nowe odczyty. Zbliża się jakiś statek, Sztajger. — Głośny komunikat wyrwał go z zamyślenia.

— Dobra, łobejrzij eli sie wszysko kupy czimie i bjerymy się! — Zdecydował natychmiast. Kilka chwil później dwa masywne statki, sczepione już teraz ze sobą, ruszyły ociężale.

— Cołko para do silników i ciś na tamto hołda kamoli. — Wskazał pilotowi kierunek i głośno sapiąc, usadowił swój wielki tyłek, w masywnym kapitańskim fotelu.

— A co zrobimy z tą Zołzą, Sztajger?

— Zołzą? — Zajęty analizowaniem wskazań radaru, w pierwszej chwili nie załapał.

— No tą, co to pizła Benemu tym wiadrem ze ścierą.

Część załogi natychmiast zaczęła głośno ryczeć ze śmiechu, na wspomnienie tamtego wydarzenia, jednak Ojgyn z mety uciszył towarzystwo.

— Bjercie sie do roboty, podciepy! Zołza trocha zetwo w hereszcie.

***

Przybycie nowego współwięźnia, czy może współwięźniarki – tu na razie nie był pewny – przyjął bez większego entuzjazmu, ale z nieukrywanym zaciekawieniem. Spał sobie spokojnie w jednym z boksów magazynowych, który obecnie stanowił jego celę, gdy nagle obudziły go wrzaski, ubogacone słowami powszechnie uważanymi za niekulturalne, oraz odgłosy wściekłego szamotania. Okratowanym korytarzem przemieszczała się skotłowana grupa czterech osób, z których jedna tak zaciekle walczyła, gryząc i kopiąc, że trzech niosących ją dryblasów, miało spory problem z utrzymaniem jej w ryzach. Po umieszczeniu tej jejmości w celi, i po wszystkich „ciulach” i „motykach” oraz innych dosadniejszych inwektywach, rzuconych jeszcze na odchodnym w obie strony, dryblasy wyszły, a w magazynie ponownie zaległa błoga cisza. Ponieważ poszczególne boksy były odgrodzone ścianami, nie widział nowego jeńca i nie mógł stwierdzić, z kim ma do czynienia. Na początek postanowił więc nawiązać dialog zapoznawczy.

— Canulas — Przedstawił się kulturalnie. W związku z przedłużającym się brakiem odpowiedzi, powziął decyzję o powtórzeniu tego manewru. — Canu… — Tu jednak przerwał na moment, gdyż dobiegł go dźwięk skrobania, któremu towarzyszyły jeszcze jakieś inne podejrzane szmery. Chwilę więc ponasłuchiwał.

— Nie wiem – zaczął następnie powoli – kim jesteś, ani co robisz, ale jeśli próbujesz się powiesić, to… hm, nie polecam, że się tak wyrażę. Może mogę ci jakoś pomóc?

W odpowiedzi usłyszał jednak tylko odgłosy stękania, przerywane zdyszanym „łosz, kurwa” oraz „ja pierdole”. Kiedy doszedł do wniosku, iż raczej nie były to dźwięki, które znamionowały by chęć targnięcia się na swoje życie, wyraził dociekliwe zainteresowanie:

— Czy ty się tam… z czymś mocujesz? — Odczekał chwilę na odpowiedź, której również nie otrzymał, więc kontynuował dalej. — Bo jeśli z tą kratą, to nie warto. To mój statek. Sam budowałem te magazyny, więc nie ma wała, nie odegniesz.

Jednak jakby na przekór tym jego przewidywaniom, w powietrzu uniósł się dźwięk skrzypienia i zgrzytów, towarzyszący puszczaniu nitów, który następnie przerodził się w trzask upadającej blachy. Chwilę później usłyszał szuranie, dochodzące jakby zza ściany, które powoli przemieszczało się w górę, a następnie kontynuowało na suficie.

— Jesteś w kanale wentylacyjnym? — wydusił po chwili, do reszty zaintrygowany. Ledwo jednak dokończył pytanie, gdy z impetem coś spadło mu pod nogi. Widok ciężkiej, sufitowej kratki wentylacyjnej, która lecąc, ominęła go o włos, sprawił, że na moment zamarł. Zszokowany podniósł głowę i zobaczył kwadratowy otwór, a w nim, otoczoną ciemnymi, zmierzwionymi włosami, twarz ewidentnie wkurwionej kobiety.

— Te! Han Solo! — zawołała ironicznie, a on miał wrażenie, jakby coś zaskrzeczało. — Może byś łaskawie ruszył dupę. Nie przyszłam tu kwiatków sadzić. — Po czym wyciągnęła rękę, aby mu pomóc wgramolić się do kanału.

cdn.

* Dziękuję panu Jerzemu Strzeja za konsultację językową oraz czas poświęcony na przełożenie fragmentów tekstu na śląską gwarę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (22)

  • Adam T 02.12.2017
    Hm, Canulas... Nie, nie kojarzę gościa.Baśkę tak. Baśkę kojarzę, od jakiegoś czasu czytam sobie o niej. Ale Canulas... zaraz, zaraz, czekaj, czekaj... nie. Jednak nie. A zaraz...! Ale nie,,to nie ten.
    Tutaj akcja z rumieńcem. Przechwycenie statku kosmicznego, herszt piratów, który gada po śląsku (po śląsku? dobrze kojarzę?), nowy, tajemniczy bohater płci przeciwnej, brawurowa ucieczka z celi przewodem wentylacyjnym. Tyle spojlerów. Jak ktoś zacznie od tego komentarza, będzie miał prawie treiler.
    Tutaj mam wątpliwość:
    "Po umieszczeniu tej jegomości w celi..." - chodzi o Baśkę, "jegomość" odnosi się do "mączyzny" raczej, do kobiet bardziej by "jejmość" nadawała, tak mi się zdaje.
    Poza tym niech żałują wszystkie indywidua, co nie raczą tu nawet zajrzeć. Tracą! Jeszcze raz tracą i tracić będą!
    Twoje pisanie jest rzadko to goszczącym powiewem świeżości. A gwara przepyszna.
    Pozdrawiam ;))
  • Agnieszka Gu 02.12.2017
    Dzięki za komentarz :)

    Odnośnie zwrotu: "tej jegomości" - sama mam dylemat, bo miało to bezosobowo raczej zabrzmieć. W końcu Canulas, zamknięty w celi obok, wtedy jeszcze nie wiedział, czy to baba czy chop.
    Nie wiem, przemyślę to.
    Pozdrowionka serdeczne ;)
  • Canulas 02.12.2017
    Tak, niechaj żałują te, co nie zaglądają.
    Kurde.
    Obudziłem się (jak zwykle z zimna) około drugiej i rzuciło mi się to w oczy (w sensie, po tytule) Pomyślałem, że mi się coś śni albo mnie pojebało w jakiś sposób.
    Tera sprawdzam i faktycznie.
    No, no, no, więc ten. Nie bardzo wiem, co też rzec. Podoba mi się. Z wypiekami na buzi czytam o zaczątkach wyczynów nowego super-bohatera. Bardzo kontentym.
    Część super. Dialogi, a zwłaszcza stylizacja, bardzo dobra.
    Podoba mi się też ksywa (imię) "Ojgyn".
    Pozdro
  • Agnieszka Gu 02.12.2017
    Dzięki za komentarz ;)

    Oygyn - to imię, wybrał je tłumacz, specjalnie dla tej "roli" ;)
    Nawet chyba pasuje ;) Moje propozycje tj. Zeflik, Lojzik się nie przebiły.
    Herszt pirackiej bandy, do tego ślązok, musi mieć twarde imię, ponoć ;)

    A Canulas... cóż, później się wyjaśni, skąd "bohater" miał taką ksywę.
    Swoja drogą, długo nie mogłam nic wymyślić w tym temacie.
    Facet para się pewną dziedziną zawodową, co do której żadna ksywa mi jakoś nie podchodziła.
    I wtedy nastąpiło olśnienie. Rozwiązanie problemu miałam pod nosem ;)
    Pozdrowionka :)
  • Canulas 02.12.2017
    Ten Canulas to ładnie napieprzyl mi przez sen. Sam już nie wiedziałem czy to prawda.
  • Agnieszka Gu 02.12.2017
    Nieźle. Mam tylko nadzieję, że następne części nie przyprawią cię o "ból głowy".
    Ty może w nocy lepiej nic nie czytaj... ;)
    Choć, jeśli na tej fali stworzyłeś "Czarny śnieg", to miało to pozytywny skutek.
  • Canulas 02.12.2017
    Dawaj dalej. Pisz!
    Mam nadzieję, se ser Canulas nie będzie jojczacą, czwarto-planową postacią, ale i nie wpieprzyc Ci się pod długopis.
    Ot czekam.
  • Canulas 02.12.2017
    wpieprzam* autokorekta
  • Agnieszka Gu 02.12.2017
    Cóż, podług tego co już tu sobie spisałam, to będzie on... ale mniejsza z tym teraz, nieważne ;) Wkrótce kolejna część :)
  • Pasja 03.12.2017
    uruchamiając całe pokłady wkurwienia, jakie zdołała w sobie znaleźć, przystąpiła do działania. - jednym słowem naparzała mocno

    Doznali jednak przy tym uczucia pewnego zaskoczenia, ponieważ jedyną osobą, jaką spotkali i która stawiła im opór, była… pani Barbara Szczepanowska. - A tu piraci nie byli przygotowani na to co, zobaczyli. Trochę wstyd napadać na jedną kobietę. Dobra, ale jeszcze jej nie znają.
    nieposkromionej zapalczywości, po szczupłej acz "cycatej" - no herszt piratów lubi cyrki.
    No tą, co to pizła Benemu tym wiadrem ze ścierą. - obrona była zabawna, ale ze skutkiem.

    Forgot, jak żyja toch czegoś takigo niy widzioł. - świetna gwara śląska, więc piraci ze Śląska zawładnęłli wszechświatem.
    Albowiem, miał dylemat. - myśl człowieku, bo jest nad czym
    Bjercie sie do roboty, podciepy! Zołza trocha zetwo w hereszcie. - Ale zołza tak długo nie będzie tam siedzieć?
    Na początek postanowił więc nawiązać dialog zapoznawczy. - Baśka nie była skora do rozmowy, bo działała.
    Canulas — Przedstawił się kulturalnie. - fajna rurka( znajoma nazwa)
    , w powietrzu uniósł się dźwięk skrzypienia i zgrzytów, towarzyszący puszczaniu nitów, który następnie przerodził się w trzask upadającej blachy. - cała Baśka. Energiczna i wybuchowa.
    Zszokowany podniósł głowę i zobaczył kwadratowy otwór, a w nim, otoczoną ciemnymi, zmierzwionymi włosami, twarz ewidentnie wkurwionej kobiety. - patrz i się ucz. Teraz pewnie wspólnie odbijecie swoje statki z rąk piratów.

    Może byś łaskawie ruszył dupę. Nie przyszłam tu kwiatków sadzić. - I co panie Canulas, zamurowało. Do roboty!

    Świetna część, piraci i nowa twarz która pewnie odznaczy się w życiu Baśki.
    Już jestem na bieżąco.
    Pozdrawiam serdecznie :)
  • Agnieszka Gu 03.12.2017
    Twój maraton czytelniczy powalił mnie na kolana :))
    Dziękuje bardzo za uwagi.
    I pozdrawiam serdecznie :))
  • „W końcu machnęła ręką, w sposób jednoznacznie wyrażający gest „chuj z tym””- miodzio :)
    Aż ten Canulas to pierdoła :) żeby baba go musiała ratować! :)
    Co tak mało ludzi to opowiadanie czyta?
    Niech żałują!
    Na dzień dzisiejszy styka, będę jeszcze odczytywał dalej!
    Pozdrawiam!
    Ps przepraszam, że nie sypie piątkami, uzupełnię wszystkie jak dorwę sie do kompa.
  • Agnieszka Gu 13.02.2018
    Zaimponowałeś mi Waść :) Miło mi niezmiernie :) Sama czynie takie "naloty" na co poniektórych ;)
    Myślę, że do dobry przykład dla innych :))
    Dziękuję ci bardzo i pozdrawiam :)
  • Kim 10.03.2018
    Hejo!
    "Z przebiegłym wyrazem twarzy, przeanalizowała coś w skupieniu, po czym wstała, wzięła głęboki oddech i, uruchamiając całe pokłady wkurwienia, jakie zdołała w sobie znaleźć, przystąpiła do działania." - cudo :))))
    "(...) jego pirackiej czeredy. Tym bardziej, że sondowali go już od dłuższego czasu, dekując się w okolicach wolno rotujących asteroid. W zasięgu jego (...)" - jego/ jego. To drugie niepotrzebne jak dla mnie, wiadomo że chodzi o ekipe tego całego Ojgyna
    Ale, ale. Pragnę Ci przypomnieć, że zaimkowo jest ogromny postęp. :))))
    "Po wejściu do olbrzymiej Sterowni, (...)" - Sterownia z wielkiej ? :P
    "Albowiem, miał dylemat. Mianowicie, nie mógł (...)" - mmmhm. albowiem/mianowcie koło siebie? trochę to się gryzie. W sensie... to są dwa spójniki wprowadzające do wypowiedzi. Ustawione obok siebie są jak latarnie morskie jedna obok drugiej :P Zrezygnowałabym z jednego.
    " Po umieszczeniu tej jejmości w celi,(...) " - tej jak dla mnie do wypalenia. Można zamienić na 'szanownej' albo coś takiego, jak chesz wypełnić dziurę ;)
    "— Nie wiem – zaczął następnie powoli – kim jesteś, ani co robisz, ale jeśli próbujesz się powiesić, to… hm, nie polecam, że się tak wyrażę. Może mogę ci jakoś pomóc?" - hahaha widze pewne podobieństwo do zacnego opowijskiego jegomościa ;PPP

    Cudowna część. Agu, rozwijasz skrzydła. :) Seria jest świetna. Czytam z przyjemnością. Napisane lekkostrawnie i przyjemnie a postać baśki robi dobrą robotę. Powinnaś gdzieś podesłać te swoje cuda, bo aż szkoda, by świata nie ujrzały.
    Pozdrawiam.
  • Okropny 09.08.2018
    Jezusie, jakie złoto! Śląscy piraci! I love it!

    U nos by było "w hereście", ale to detal.
    Rozkoszne! <3
  • Agnieszka Gu 08.11.2018
    Rozkoszne? ;)) dobre ;))
  • Szudracz 06.11.2018
    Wydarzenia osadzone tak wybiegające w przyszłość, a tu gwara. :) Ciekawy zabieg i taki nie wiem jak to nazwać, ale zastanawiam się czy kiedyś ten rodzaj komunikacji przetrwa w galaktycznym świecie. :)
  • Agnieszka Gu 08.11.2018
    Gwara przetrwa ! Już ja ci to godom :p ;))
  • Tjeri 18.10.2019
    Piraci ze ślonskom gadkom :))) Świetny pomysł :))
  • Agnieszka Gu 20.10.2019
    Taaa, ślonsko gwara w kosmosie wydaje mi się naturą rzeczą w przyszłości ;)
    Pozdrawiam
  • marok 23.10.2019
    Canulas się popisał tu wybornie :) Jak zwykle świetnie i jeszcze ta gwara, no dodaje to takiego swojskiego klimatu. Jest inaczej niż wszędzie czyli bardzo git :)
  • Tiaaa Canulas daje czadu ;))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania