Cebulka - berkas

Młoda Cebulka bardzo ciekawa świata odgarnęła skorupko-zasłonkę, by się wstępnie rozeznać w urodzie najbliższego otoczenia. Tak się gramoliła, wierciła i próbowała wychylić z cebulkowego skafanderka, że prawie wypadła na zewnątrz. Kątem oka zdołała ujrzeć cudowny widok ogródka. Okazało się, że mieszka pośród różnorakich roślin. Oszałamiające Hiacynty powalały głęboko-fioletowym kolorem i mamiły silnym, słodkawym i prawie drażniącym zapachem. Można już było dostrzec pierwsze fale kwiecia na drzewach. Ptaki ćwierkały radośnie, fikając koziołki pośród gałązek wiśni.

— Cóż za zbereźniczka! — ryknęła Kapusta. — To nie przystoi młodej damie, przecież malutkie niewinne brukselki patrzą.

Tak się pultała, że opluła Cebulkę. Dziewczynka skryła twarz szczypiorkiem. Suchy łupinopoliczek zrosiła gęstymi łzami. Kapusta zebrała łobuzów Brukselków w swoje olbrzymie ramiona.

— Taki kompostownikowy pomiot nie zazna radości rytualnej kąpieli w Wielkim Piątkowym Wywarze. Fundamencie udanego weekendu —pierniczył Pan Por.

Speszona odeszła w róg. Nagle złapały ją olbrzymie kły, osadzone pośród śliniących warg. Z duszą na ramieniu czekała na ostateczny cios od wielkiej bestii. Kiedy zęby przebiły skórę, pies wypluł niesmaczne warzywo.

Cebulka znów czuła się samotna i opuszczona. Poprzez rany powoli uchodziło z niej życie. Więdła. Traciła urodę. Ginął młodzieńczy urok.

Niespodziewanie znów została porwana. Pochwycona przez olbrzymią łapę. Tym razem nieznany gigant obchodził się z nią dość delikatnie. Przez chwilę dalej szli wielkim ogrodem. Upadłe dziewczę napawało oczy urokliwymi widokami. Żółty dom skrywał się za wielkimi drzewami. Kompozycję dopełniała winorośl ściskająca całą ścianę aż po sam szczyt. Dotarli na zadaszony taras z drzwiami balkonowymi. Ziemię pokrywały dachówkowe płytki (gdyby Cebulka była mądra to by poczuła zaskoczenie ).

Dziwne zwierzę odłożyło zmaltretowane warzywko na parapet przy kuchennym oknie. Usiadła wygodnie na brudnym ukruszonym talerzyku. Zorientowała się, że w środku na blacie siedzą jej braciszkowie i siostrzyczki. Wszyscy kompletnie nadzy z bladymi twarzami. Przerażeni. W rogu na kuchence bulgotał wielki garnek. Od warzyw odzielał go drewniany podest z wielkim nożem, wbitym w sam środek niczym gilotyna.

Do kuchni wszedł wielkolud i chwycił mordercze narzędzie.

Cebulka zamarła, kiedy ostrze zawisło nad głową ociupeńkiego kartofelka.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (17)

  • betti 03.03.2020
    Autor DD
  • cos_ci_opowiem 03.03.2020
    Zazdroszczę lekkości pisania krótkich form :)
  • cos_ci_opowiem 03.03.2020
    Tylko szkoda, że nie wiem, komu xD
  • cos_ci_opowiem zgadnij
  • kigja 03.03.2020
    tak tak :)
  • Berkas 04.03.2020
    Hmm może i DD
  • Kocwiaczek 05.03.2020
    Jak dla mnie Bajkopisarz :)
  • Pasja 09.03.2020
    Dekaos taką ma wyobraźnię
  • Szpilka 09.03.2020
    Zaskakujące opowiadanko, stawiam na Dekaosa ?
  • Anonim 09.03.2020
    Dekoś
  • Dekaos Dondi 10.03.2020
    Powtórnie... hmm... Antoniusz?:)
  • Pasja 11.03.2020
    Ale kamuflaż wow ?
    W życiu bym nie zgadła. Brawo
  • Berkas 11.03.2020
    Starałem się ?
  • Dekaos Dondi 11.03.2020
    Berkas→No i się wystarałeś:))→Podoba mi się tekst:)
  • Berkas 11.03.2020
    Dzięki ;)
  • Karawan 11.03.2020
    NO, no! Piękniście żeście to zrobiliście :) [looknij na siódmy wyraz w pierwszym wierszu... To jedyne com złowił niecnym okiem] Gratuluję. Piekna opowieść :)
  • Berkas 11.03.2020
    o kurde, no już poprawiam. Cieszę się, że historia przypadła Ci do gustu.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania