Charakter
Zima tego roku, kiedy to wszystko się wydarzyło nie była zbyt sroga. Drzewa były lekko oszronione, a słońce miało czerwoną barwę zapowiadając mróz dnia następnego. Mężczyzna w czarnym, skórzanym płaszczu i równie czarnej puchatej czapce szedł chodnikiem w Bydgoszczy. Spacerował sobie nad Brdą i z uśmiechem na ustach wspominał pewne wydarzenia. „Teraz zacznę żyć od nowa” - pomyślał. Wyciągnął komórkę i wybrał pierwszy numer z listy. Powiedział jedno słowo do osoby po drugiej stronie linii telefonicznej i się rozłączył. Przystanął nad brzegiem rzeki, oparł się na barierce i patrzył w górę na most. Patrzył na spieszących ludzi do domów. Nie było ich wielu, bo była to wigilia bożego narodzenia. Po chwili, gdy cisza wydawała się nieznośna, podjechał samochód, a z niego wysiadła postać. Mężczyzna stojący nad rzeką nie mógł rozpoznać tej osoby po wyglądzie, ale spojrzawszy na potężną postać uśmiechnął się pod nosem. „Miguel” – szepnął sam do siebie poznając kierowcę samochodu. Wysiadł i udał się do bagażnika. Wyciągnął czarny wór, zdawałoby się nazbyt ciężki, lecz mężczyzna zamachnął się i szarpnął za pakunek raz, a porządnie. Zarzucił go sobie na ramię i podszedł do barierki. A wokół była tylko cisza. Słychać było po chwili nucenie mężczyzny „wesoła nowina, że panna czysta…” i pomrukiwanie. I w jednej chwili z całą swoją siła wrzucił wór do rzeki. Plusk wody był dość głośny. Otrzepał ręce, obrócił się, wsiadł do samochodu i odjechał. Meżczyzna znad rzeki szepnął: „Żegnaj, niech woda obmyje cię z grzechu”, obrócił się na pięcie i odszedł w tylko sobie znanym kierunku.
*Krótki wstęp do opowiadania. Podoba Wam się?
Komentarze (23)
http://www.opowi.pl/przygody-johnnego-puppcyngiela-a15181/
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania