Chcę zapomnieć. 4 Ktoś nowy

KTOŚ NOWY

NAWET NIE WIEDZIAŁAM KIEDY TEN TYDZIEŃ MINĄŁ. WSZYSTKIE DNI BYŁY BLIŹNIACZO PODOBNE DO SIEBIE I NIE MOGŁAM OKREŚLIĆ CZY JEST ŚRODA A MOŻE PIĄTEK. TAK CZY INACZEJ Miałam PEWNOŚĆ ŻE DZISIAJ JEST SOBOTA I ŻE PADA DESZCZ I BĘDZIE PADAŁ I NAWET POGRZEB JACKSONA NIE SPRAWI, ŻE NA CHWILĘ ZZA CHMUR WYJRZY SŁOŃCE, TAK CZY INACZEJ MUSIAŁAM WSTAĆ OGARNĄĆ SIĘ, COŚ ZJEŚĆ MIMO OGROMNYCH MDŁOŚCI.

NA CEREMONIĘ PRZYSZŁO SPORO LUDZI ,TAK ŻE W KOŚCIELE NIE BYŁO JUŻ MIEJSCA. NO TAK JACKSON MIAŁ SPORO DOBRYCH PRZYJACIÓŁ, -CIEKAWE KTO BY ZE SZKOŁY PRZYSZEDŁ NA MÓJ POGRZEB. NIE MOGŁAM USIEDZIEĆ CHCIAŁAM Z TAMTĄD PÓJŚĆ ALBO UCIEC JAK NAJDALEJ. NA CMENTARZU BYŁO JESZCZE GORZEJ PRZEMOKŁAM DO SUCHEJ NITKI. WIĘKSZOŚĆ LUDZI NIE PRZYSZŁO BO NIE CHCIELI ZMOKNĄĆ. ALE NAJGORSZE BYŁO TO ŻE NIE USŁYSZAŁAM SZLOCHU MAMY LUB TATY, ŻE NIKT NAWET RAZ (POZA MNĄ OCZYWIŚCIE) NIE JĘKNĄŁ ŻAŁOŚNIE. BYŁAM WŚCIEKŁA CAŁA GOTOWAŁAM SIĘ W ŚRODKU. Jeżeli kolejny ich pacjent zginie I BĘDĄ WTEDY PŁAKAĆ to będę im to wypominać że zapamiętają. PRZECIEŻ PO NICH NIE WIDAĆ BYŁO NAWET MAŁEGO CIENIA SMUTKU! JAKBY MÓJ BRACISZEK NIC DAL NICH NIE ZNACZYŁ.

GDY BYLIŚMY JUŻ W SALI NA JAK JA TO NAZYWAM SPOTKANIU, CIOTKI NIE DAWAŁY MI SPOKOJU MÓWIŁY ŻEBYM SIĘ NIE MARTWIŁA I ŻEBYM NIE PŁAKAŁA – OJ TAM OJ TAM NIE JESTEM Z KAMIENIA ZWŁASZCZA JEŻELI CHODZI O NAJWAŻNIEJSZĄ OSOBĘ W MOIM ŻYCIU. JAKIMŚ CUDEM UCIEKŁAM OD GOŚCI I WYSZŁAM NA DWÓR, A ŻE PADAŁO POKIEROWAŁAM SIĘ W STRONĘ ALTANKI. SIEDZIAŁAM TAM Z DWIE DOBRE GODZINY. ZROBIŁO SIĘ CIEMNO I CHOCIAŻ BYŁO MI ZIMNO UPARCIE SIEDZIAŁAM I ROZMYŚLAŁAM O SWOIM POPAPRANYM ŻYCIU BEZ JACKSONA. NO CÓŻ WNIOSEK JEST TAKI MOJE ŻYCIE BĘDZIE JESZCZE BARDZIEJ POPAPRANE I NIC TEGO NIE ZMIENI, DLA MNIE MOŻE BYĆ TYLKO GORZEJ.

-CORRIE GDZIE JESTEŚ? – ZAWOŁAŁ GŁOS MOJEJ MAMY –CORRIE !!!

OCH JAK MIŁO, ŻE KTOŚ SIĘ ZACZĄŁ O MNIE MARTWIĆ CHYBA SIĘ POPŁACZĘ ZE SZCZĘŚCIA, ALE WTEDY PRZYPOMNIAŁA MI SIĘ LAURA I JEJ MINA KIEDY MNIE ZOBACZYŁAPRZESTAŃ TO CI SIĘ TYLKO PRZYŚNIŁO SKARCIŁAM SIĘ.ALE JA MAM WYOBRAŹNIĘ AŻ TRUDNO UWIERZYĆ ŻE MAM DWÓJKĘ Z PLASTYKI Z MOIMI POMYSŁAMI MOGŁABYM SIĘ RÓWNAĆ DA VINCIEMU

- TU JESTEM!!! – ODKRZYKNĘŁAM, A RACZEJ WARKNĘŁAM. NADAL BYŁAM NA NICH ZŁA I CHYBA NIC TEGO NIE ZMIENI

-DZIĘKI BOGU WSZĘDZIE CIĘ SZUKAŁAM- RZEKŁA WYGLĄDAŁA NA ZMĘCZONĄ, LECZ BYŁA UŚMIECHNIĘTA A ŻEBY JĄ SZLAG WZIĄŁ

- MUSISZ MI WYJAŚNIĆ CO SIĘ STAŁO Z JACKSONEM I…- NIE DOKOŃCZYŁAM BO ZA NIĄ POJAWIŁA SIĘ JAKAŚ POSTAĆ, KTÓRA POTEM SIĘ OKAZAŁA W MIARĘ- BO NIKT NIE DORÓWNA AMAROWI- PRZYSTOJNA.

NIGDY GO NIE WIDZIAŁAM, WIĘC NIE BYŁ MI W OGÓLE ZNAJOMY, ANI Z NIKIM GO NIE KOJARZYŁAM .MIAŁ NIEPRZECIĘTNĄ URODĘ. WYDATNE KOŚCI POLICZKOWE, PIEGI, JASNE WŁOSY, CHYBA ZIELONE OCZY I BYŁ DOBRZE URANY. PRZYNAJMNIEJ TYLE ZOBACZYŁAM W ŚWIETLE LATARKI.

- WŁAŚNIE MUSZĘ CIĘ KOMUŚ PRZEDSTAWIĆ TO JEST JARED- POWIEDZIAŁA Z UŚMIECHEM. CHYBA BYŁA NIM BARDZO ZACHWYCONA , I JEŻELI CHCIAŁABY BYŁ ON MOIM CHŁOPAKIEM TO ODPOWIEDŹ BRZMI NIE. JUŻ WOLĘ ŻYĆ W PRZEKONANIU ŻE AMAR ISTNIEJE NIŻ SIĘ Z NIM ZWIĄZYWAĆ – TWÓJ NOWY BRAT

ŻE CO DO CHOLERY?!?

- ŻE CO KURWA!?! – KRZYKNĘŁAM

MAMA WYDAWAŁA SIĘ WSTRZĄŚNIĘTA MOIM WYBUCHEM, ALE JAKIM CUDEM PRZECIEŻ TO BYŁO OCZYWISTE PRZECIEŻ NIE JEST TAKA GŁUPIA. I JAK TO NOWY BRAT. CZY ONI DO RESZTY ZWARIOWALI! ON… TEN KTOŚ MA SPAĆ W POKOJU MOJEGO KOCHANEGO BRACISZKA PO JEGO NIEWYTŁUMACZONEJ ŚMIERCI!!

- CORRIE ZACHOWUJ SIĘ – SKARCIŁA MNIE MAMA- PRZEZ ŚMIERĆ JACKSONA STAŁA SIĘ TROCHĘ PYSKATA- TŁUMACZYŁA SIĘ JAREDOWI

TEMPERATURA GWAŁTOWNIE WZROSŁA, MIMO ŻE WOKOŁO BYŁO ZIMNO. CZUŁAM ,ŻE NIE WYTRZYMAM. TO W OGÓLE NIE MIAŁO SENSU TO JAKIŚ KOSZMAR. ZACZĘŁAM UCIEKAĆ ŻEBY NIE ZOBACZYLI JAK PŁACZ. ZNOWU, ALE TO NIE BYŁY ŁZY SMUTKU TYLKO ZŁOŚCI I CIERPIENIA JAKI MI ZADAŁA MAMA. COŚ TAKIEGO???

- CORRIE W TEJ CHWILI STÓJ- KRZYKNĘŁA, ALE JA NADAL PODĄŻAŁAM PRZED SIEBIE JAKBYM JEJ W OGÓLE NIE SŁYSZAŁA – BORYS ZATRZYMAJ JĄ!!

NAGLE PRZEDE MNĄ STANĄ MÓJ TATA I MNIE ZŁAPAŁ CHODŹ CHCIAŁAM SIĘ WYRWAĆ TO NIC NIE ZDZIAŁAŁAM BO BYŁ ODE MNIE SILNIEJSZY. SZARPAŁAM SIĘ I KRZYCZAŁAM JAKBYM BYŁA JAKIMŚ SZALEŃCEM. ALE POTEM DAŁAM ZA WYGRANĄ.

- USPOKÓJ SIĘ, SPOKOJNIE- SZEPTAŁ MI DO UCHA NIE CHCIAŁAM GO SŁUCHAĆ WIĘC SIĘ USPOKOIŁAM I POZWOLIŁAM ŻEBY MNIE POPROWADZIŁ DO ODDZIELNEGO POKOJU, A TAM JUŻ CZEKAŁA MAMA I JARED.

BYŁO MI WSTYD ,ŻE NIE ZDOŁAŁAM UCIEC. ZACISNĘŁAM DŁONIE W PIĘŚCI ,ŻEBY TROCHĘ SIĘ USPOKOIĆ I POWOLI WDYCHAŁAM I WYDYCHAŁAM POWIETRZE. PRZYBRAŁAM NAJBARDZIEJ WŚCIEKŁĄ MINĘ NA JAKĄ MNIE BYŁO STAĆ. JAKBYM BYŁA ZDOLNA ZABIJAĆ WZROKIEM I WPATRYWAŁAM SIĘ W MAMĘ. A ONA NIE ZRAŻONA ZACZEŁA MI TŁUMACZYĆ I JAKIM TONEM? OCZYWIŚCIE ŻE SPOKOJNYM

- PRZEDE WSZYSTKIM MÓWIĘ ZŁOŚCIĄ NIC NIE WSKÓRASZ WIĘC SIĘ PRZEDE WSZYSTKIM SIĘ USPOKÓJ- ZACZĘŁA – JACKSON ZOSTAŁ ZABITY BO STAWIAŁ OPÓR… BYŁ CHORY – POWIEDZIAŁA DRŻĄCYM GŁOSEM- JUŻ OD DWÓCH MIESIĘCY POWINIEN LEŻEĆ W DOMIE CHORYCH… WIEDZIELIŚMY TO OD SAMEGO POCZĄTKU, DLATEGO NO CÓŻ NIE PŁACZEMY ANI NIE HISTERYZUJEMY JAK TY- POWIEDZIAŁA TO Z TAKIM ZARZUTEM ŻE CAŁA ZESZTYWNIAŁAM ,A ONA NIE PRZEJMUJĄC SIĘ TYM ZBYTNIO KONTYNUOWAŁA -GDY DOWIEDZIELIŚMY SIĘ O TYM ZACZĘLIŚMY SZUKAĆ JAKIŚ ROZWIĄZAŃ NA TĘ CHOROBĘ JAK JĄ OPÓŹNIĆ ,ALE PROBLEM W TYM ŻE NIE ISTNIEJE NA TO LEK

- JACKSON NIE BYŁ CHORY- POWIEDZIAŁAM POWOLI NISKIM TONEM – WIEDZIAŁABYM O TYM. A ZGINĄŁ BO JACYŚ IDIOCI DALI PISTOLET TEMU POPAPRANEMU STRAŻNIKOWI…

MÓJ BRAT CHORY? ZA NIC W ŻYCIU W TO NIE UWIERZĘ COŚ PRZEDE MNĄ UKRYWALI WYCZUWAŁAM TO W ICH POSTAWIE PO WYPOWIEDZENIU MOICH SŁÓW.

-CORRIE JAK TY SIĘ WYRAŻASZ! –KRZYKNĄŁ TATA – NIE ZACHOWUJ SIĘ JAK MAŁA DZIEWCZYNKA

- MY JESTEŚMY LEKARZAMI – CIĄGNĘŁA MAMA- SKARBIE WIESZ JAK MY BARDZO CIERPIELIŚMY…

- DLATEGO ZNALEŹLIŚCIE SOBIE NOWEGO SYNKA TAK ?- PRZERWAŁAM –ZAJEBIŚCIE

- CORRIE…- JĘKNOŁ TATA

-NIE, JARED JEST Z DOMU DZIECKA- TŁUMACZYŁA -, A PONIEWAŻ JEST U NAS MIEJSCE TO BĘDZIE Z NAMI MIESZKAŁ. JEST W TWOIM WIEKU BĘDZIE CHODZIŁ Z TOBĄ DO KLASY I DOBRZE SIĘ UCZY POMOŻE CI W NAUCE- POWIEDZIAŁA Z ENTUZJAZMEM- ON NIGDY NIE MIAŁ NORMALNEJ RODZINY…

-WYGLĄDA NA TO ŻE JA TEŻ NIE-PRZERWAŁAM I WYSZŁAM SŁYSZĄC ZA SOBĄ JESZCZE SWOJE IMIĘ I ROZKAZ POWROTU

OCH JAK WIDAĆ SOBIE JUŻ WSZYSTKO ZAPLANOWALI. SUPER PO PROSTU ŚWIETNIE NA PEWNO ON I JA BĘDZIEMY NAJLEPSZYM RODZEŃSTWEM NA ŚWIECIE! NIEDOCZEKANIE!!! NIGDY NIE ZAPOMNĘ CO MI ZROBILI. MÓWILI DO MNIE TAK JAKBYM W OGÓLE NIE BYŁA ICH CÓRKĄ JESZCZE MAJĄ DO MNIE PRETENSJE, ŻE PŁACZĘ I JESTEM ROZDRAŻNIONA PO ŚMIERCI RODZONEGO BRATA TO JAKIŚ ABSURD!

POSZŁAM WIĘC W STRONĘ GOŚCI PRZYNAJMNIEJ TAM TATA NIE ZMUSI MNIE DO ROZMOWY. TROCHĘ OSÓB UBYŁO ,ALE RESZTA NIEŹLE SIĘ BAWIŁA BYŁO SŁYCHAĆ W TLE ŚMIECH. LUDZIE JEDLI PILI ŻARTOWALI I TAK POWINNO BYĆ. TERAZ SIĘ NIE DZIWIĘ .ŻE NA OSTATNIM POGRZEBIE O TO BYŁ POGRZEB MĘŻA CIOTKI ULI, ONA SIĘ ŚWIETNIE BAWIŁA WSPOMINAJĄC NAJŚMIESZNIEJSZE CHWILE ZE SWOIM MĘŻEM A NIE TAK JAK JA UŻALAŁA SIĘ NAD SOBĄ NAOKOŁO ,ALE CÓŻ ONA NIE MIAŁA TAKICH OKROPNYCH RODZICÓW JAK JA I NIE CIERPIAŁA WSPOMINAJĄC CHWILĘ ZE ZMARŁĄ OSOBĄ. CHYBA NIKOGO NIE POWINNO DZIWIĆ ŻE MYŚLENIE JACKSONIE ILE JESZCZE MOGLIŚMY PRZEŻYĆ SPRAWIA MI DOTKLIWY BÓL .

GDY JUŻ WRÓCILIŚMY DO DOMU- JA NA SZCZĘŚCIE JECHAŁAM SAMOCHODEM Z CIOCIĄ , KTÓRA CHYBA STRZELIŁA NIEZŁEGO FOCHA.- BYŁA PÓŹNA GODZINA. OKAZAŁO SIĘ ŻE JARED JUŻ ZDĄŻYŁ PRZYNIEŚĆ SWOJE RZECZY I ŻE ZANIM NIE POSPRZĄTAJĄ GRATÓW JACKSONA BĘDZIE SPAŁ W POKOJU GOŚCINNYM. WIADOMOŚĆ O TYM ŻE MAM NOWEGO WSPÓŁLOKATORA I NA DODATEK NIEDŁUGO MIESZKAJĄCEGO OBOK MNIE W POKOJU MOJEGO UKOCHANEGO BRACISZKA BARDZO MNIE ZEZŁOŚCIŁA.

PO KOLACJI UDAŁAM SIĘ PO ZDJĘCIA, NIEKTÓRE UBRANIA I INNE RZECZY, KTÓRE KOJARZYŁAM Z BRATEM. MIAŁAM SPORO ROBOTY BOWIEM ON MIAŁ DUŻO KLAMOTÓW. POZA WYŻEJ WYMIENIONYMI RZECZAMI WZIĘŁAM JESZCZE WOREK TRENINGOWY CIĘŻARKI I ELEKTRYCZNĄ GITARĘ NA KTÓREJ UCZYŁ MNIE GRAĆ. DO TEGO KSIĄŻKI ,KTÓRE LUBIŁ CZYTAĆ PLAKATY I AUTOGRAFY JAKIŚ TAM ZNANYCH SPORTOWCÓW. WSZYSTKO TO POUSTAWIAŁAM NA WIDOKU ,A BLUZKI I LICZNE BLUZY SCHOWAŁAM DO SZAFY. WOREK POWIESIŁAM, GITARĘ POSTAWIŁAM NA STOJAKU A NIEDALEKO NIEJ CIĘŻARKI, NIE ZAMIERZAŁAM ĆWICZYĆ ,ALE WYSTARCZYŁO MI ŻE NALEŻAŁY DO NIEGO. KSIĄŻKI POUSTAWIAŁAM NA PÓŁCE PLAKATY NIE ZAMIERZAŁAM ROZWIESZAĆ WIĘC SCHOWAŁAM DO SZUFLADY JEDNAK AUTOGRAFY POPRZYCZEPIAŁAM DO ŚCIAN NIE DALEKO ROZWIESZONEGO WORKA. OD TYCH RZECZY ZROBIŁO SIĘ TROCHĘ CIASNO ZAŻYWSZY NA TO ŻE MÓJ POKÓJ WCALE NI BYŁ TAKI DUŻY, ALE CHOCIAŻ BYŁO PRZYTULNIE.

NIE MOGŁAM ZASNĄĆ PRZEZ SWOJE UCZUCIE ,ŻE ZOSTAŁAM ZDRADZONA. CZY JACKSON WIEDZIAŁ ŻE JEST CHORY? TO DLATEGO CHCIAŁ SIĘ ZABIĆ? CZEMU MI NIKT O TYM WCZEŚNIEJ NIE POWIEDZIAŁ? A SKORO RODZICE MAŁO CO O MNIE DBAJĄ TO PO CO IM KOLEJNY NASTOLATEK NA GŁOWIE ? NIE, NIE WIERZYŁAM W ICH INTENCJE. BRAK ODPOWIEDZI DOPROWADZAŁ MNIE DO SZAŁU NO I JESZCZE TEN SEN KIEDY STRACIŁAM PRZYTOMNOŚĆ GDY WPADŁAM DO RZEKI. WYDAWAŁ MI SIĘ BARDZO REALNY, ŻE AŻ TRUDNO MI UWIERZYĆ ŻE TO BYŁO TYLKO ZŁUDZENIE, COŚ CO JUŻ MI SIĘ NIE PRZYTRAFI. JEDNAK MÓJ UMYSŁ NIE DOPUSZCZAŁ DO ZAPOMNIENIA TEGO I UWAŻANIA ŻE TO BYŁA FIKCJA I TO Z TYM SIĘ MĘCZYŁAM.

ZANIM ODPŁYNĘŁAM W CIEMNOŚĆ POSTANOWIŁAM ŻE MUSZĘ SIĘ DOWIEDZIEĆ CZEGOŚ WIĘCEJ O JEREDZIE

-------------------------------------------------------------------------

I JAK SIĘ PODOBA?