Chłopiec z kamienicy
W domu przeciągi pamiętam były,
Dwie małe dziurki w pogiętych drzwiach
Dwojgiem niebieskich oczu szeroko patrzyłem
Na za oknem zamknięty świat.
W kamienicy czymś więcej cuchnęło
Niż papierosami i grzybem ze ścian.
Coś w skrzypiących deskach nocą straszyło
Gdy cichaczem do matki biegłem uciekając od nocnych mar.
Kołdrą otulony po nos z jej oddechem
Na spoconym czole modliłem się
By za tym popsutym w łazience zaworem
Lepszy i czystszy krył się dla mnie dzień.
By noc z tego miasta zeszła
Krzyki sąsiada zniknęły ze ścian
Bym tu bardziej żył niż umierał
We wrotach tych brudnych i moczem cuchnących bram.
Komentarze (13)
''W kamienicy czymś więcej cuchnęło
niż papierosem i grzybem ze ścian
w skrzypiących deskach coś nocą straszyło
gdy biegłem do matki bojąc się mar''
W poprzedniej linijce jest mowa, że chodzi o noc . Tak ja bym napisał. Ale to jest Twój tekst. Każdy ma swój styl.
Sorry, że tak się wtryniłem. Nie złośliwie.
Pozdrawiam****
Pozdrawiam jeszcze raz.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania