,,Chór zapomnianych głosów" Rozdział 2

Następnego dnia...

Szybko umyłam twarz, zęby i, ubrałam się po czym, zeszłam na dół.

Mamo wychodzę na dwór.

~Nawet nie zjadłaś śniadania~

Nie jestem głodna.

~Musisz jeść żebyś, nie była słaba~

Mam wystarczającą siłę.

~Dobrze idź wróć przed wieczorem~

Spokojnie na pewno nie będę, wieczorem nie lubię chodzić wieczorami.

Wychodząc zauważyłam starszą kobietę.

Postanowiłam podejść i, przywitać się dzień dobry powiedziałam.

Staruszka nie odpowiedziała.

Powiedziałam głośniej dzień dobry!

Starsza pani wzięła moją rękę po czym, zaprowadziła do swojego domu wyjęła tablicę i, zaczęła pisać.

W tym domu czułam nie pokój, strach.

Miałam wrażenie jakby, ktoś mnie obserwował.

W końcu podała mi tablicę.

Było tam napisane: ,,Nie mogę z tobą rozmawiać ponieważ, dobrze nie słyszę ale mogę pisać".

Napisałam jej że, rozumiem.

I tak zaczęliśmy naszą konwersacje przez małą tabliczkę.

~Skąd jesteś dziecko?~

Pochodzę z nowej Walii.

~Dlaczego się tutaj przeprowadziłaś?~

W sumie sama nie wiem moja mama zdecydowała że, będziemy tutaj mieszkać ja nie chciałam.

~Ile już tutaj jesteście?~

Wczoraj przyjechaliśmy, a pani ile tutaj już mieszka?

~Mieszkam tu od 15 lat~

Na pewno pani wie kto mieszkał w naszym nowym domu?

~Owszem żyła tam pewna rodzina, a nazywali ich bogaczami~

Dlaczego bogaczami?

~Rodzina była, bardzo bogata~

Ah tak...mogłam się domyślić.

Więc dlaczego już tutaj nie mieszkają?

~Nikt tego nie wie~

Była pani kiedyś, w tym domu?

~Nie, a co widziałaś niepokojącego?~

Nie, nic nie niepokojącego bardziej dziwnego gdzie, się pani nie obejrzy tam lustra, a na strychu parkiet do baletu.

~A tak tam była, dziewczyna miała może jakieś 16 lat i, uwielbiała tańczyć balet~

Znała ją pani?

~Tak często tu przychodziła miała na imię Solaris~

Piękne imię.

~Nie tylko imię była, cudowną dziewczyną jedyną w swoim rodzaju~

Miała rodzeństwo?

~Brata o 2 lata młodszego~

Gdzie teraz mieszkają?

~Nie wiem, przyjdź do mnie jutro wieczorem pokażę ci zdjęcia~

Kto na nich był?

~Solaris ale muszę je najpierw znaleźć~

Dobrze to do jutra.

~Do widzenia~

Wychodząc z domu pomyślałam że, pójdę na chwilę do lasu.

Bałam się tam iść ale kiedyś, trzeba przezwyciężyć strach.

Czułam że, kiedyś poznam historię...

Nie byłam, w stu procentach pewna że, nic tam się nie stało w tym lesie.

Byłam w lesie pomyślałam sobie że, nic się nie stanie że, będzie w porządku nie usłyszę niczego niepokojącego.

Jednak ku mojemu zaskoczeniu tylko zdążyłam wejść do niego już czułam jak, ktoś stoi koło mnie.

Jedynym problemem którym, chciałam rozwiązać to dlaczego czułam kilkanaście dzieci otaczających mnie?

Czy to był, punkt którego miałam się trzymać aby, ujawnić prawdę?

Ciekawość pochłaniała mnie coraz bardziej...

Chciałam rozwiązać zagadkę sama.

Nikt nie mógł się o tym dowiedzieć ponieważ, uważali by mnie za psychicznie chorą.

Dlatego już następnego dnia zabrałam się za robotę.

Jednak to co mnie spotkało wieczorem chciało tylko ostrzec abym, trzymała się z daleka.

Wróciłam do domu dosyć późno była, może godzina 23:00.

Jak zawsze mama już czekała żeby, tylko zacząć swoją pogawędke.

~23:00 to dla ciebie nie jest, wieczór prawda?~

Mamo wiem spóźniłam się troszeczkę, a ty już musisz się denerwować.

~Naprawdę troszeczkę?~

No tak.

~Miałaś wrócić przed wieczorem czyli, godzina 19:30~

Mamo jestem tutaj dopiero drugi dzień!

~Będziesz mieć jeszcze dużo czasu żeby, zapoznać się ze wszystkim.

No w sumie tak.

~Teraz idź się umyj zjedz coś i, połóż się nie jesteś zmęczona?~

Jestem.

W ogóle poznałam dzisiaj miłą staruszkę.

~Tutaj mieszka?~

Tak od 15 lat.

~Za pewne wie kto, mieszkał przed nami?~

Tak tą rodzinę nazywali ponoć ,,bogaczami".

~Dlaczego?~

Byli po prostu bogaci.

~Wiesz to bardzo ciekawe ponieważ, ja słyszałam różne wersje~

To znaczy?

~No że, byli bardzo biedni gospodarz zmarł, a kobieta się zabiła~

A co z dziećmi?

~Ponoć nie mieli~

A to ciekawe bo, strasza pani mówiła że, mieli dwoje dzieci.

Dziewczyna o imieniu Solaris miała 16 lat, a brat był o 2 lata młodszy od Solaris.

~Dlatego ja już w nic nie wierzę~

Jutro ma mi pokazać zdjęcia.

~Zdjęcia?~

Tak jest, na niej właśnie ta dziewczyna.

~Dobrze idź już na górę~

Kupiłaś coś na kolację?

~Tak wszystko jest, w lodówce~

Idę się wykąpać.

~Dobrze~

Wzięłam piżame i, szybko poszłam pod prysznic.

Zaczęłam się przyglądać bliżej temu lusterku.

Wyglądało na normalne.

Nagle pokazał się chłopiec przestraszyłam się i, poślizgnęłam uderzając głową o szklaną szybę.

Na chwilę straciłam przytomność.

Potem nie wiem co się ze mną działo obudziłam się w szpitalu.

Patrzyłam na białe ściany i, przypomniał mi się las i, nagle w mojej głowie dziwny chór mówiący nie poddawaj się.

Miałam dosyć...

Nie chciałam się poddać ale to coś które, chciało żebym, trzymała się z dala od tej sprawy mogło zrobić mi jeszcze większą krzywdę.

W mojej głowie pojawiały się dziwne myśli z każdą minutą ktoś, próbował mnie coraz bardziej prosić żebym, nie odmówiła im pomocy.

Ja wiem że, to może dziwne ale byłam przekonana że, to działo się na naprawdę.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania