Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Chore przemyślenia.

Carpe diem, mówią mi. Wyciągam dłoń, mówię chwyć się mnie.

 

Ludzie się zmieniają, mówią z prawej. Ludzie się nie zmieniają, tylko lepiej ich poznajemy, mówią z lewej. Gówna prawda. Ludzie się nie zmieniają. Ludzi nie poznajemy lepiej. To ludzie sami siebie poznają. Nie zmieniają, nie poznają innych, ale siebie. Stają się sobą, czyli tym kim byli od początku, nieświadomi. Błędnie wprowadzając ludzi w głuche lasy "zmieniaja" lub "poznajemy". Amnezia. Paradoks. A może i czysta głupota. Powiedziałem stojąc na środku.

 

Komplementy. Nic nie wiecie, idziecie przez krótkie momenty. Przez Resztę drogi niesieni, jesteście zmęczeni? Pewnie, że nie. Jednak ona klnie. Powiesz mi dlaczego? Czy ktoś to wie? Nikt nie odpowie. Ona powie. Płacze, puls jej skacze. Te komplementy, jak niegdyś sracze. We łbie pełno a jednak ciemno. Co chwalicie? Sami wiecie, ale tym poklasku nie zdobedziecie. Myślę sobie. Taka jest różnica, gdy powiem coś o Tobie.

 

Durny nie jesteś. Sam nie rozumiem, jaki jestem. Zmadrzales przecież. Powiem po trzecie, zacznę od końca, daleko mi do słońca. Choć poznałem lepiej siebie wciąż jak o wodzie i chlebie. Będzie i drugie, różnie bywało po dragach i wódzie. Dowiesz się więcej jak po myśli mojej pójdzie. Na to czekalas, strasznie mnie tym wkurwialas. Stukot paznokci. To po złości czy z niecierpliwości? Jaka myśl w głowie Ci zagości? Pomyśl, to nie gra w kości. To po pierwsze, bo przecież czytasz wiersze. Metafory. Znasz je? To nie z bajki stwory. To podpowiedź mała, byś zrozumiała jaki morał ta paplanina miała.

 

Wróćmy na start. Każdy pokazał co jest wart, rym fartowny bo lepszy od nart. Rozumiesz? Czy to fart? Kolejna metafora na lepszy start. Czas minął, pistolet wypalił, wszyscy ruszyli. Ona płacze. Ty nie wiesz dlaczego. Wiem. Opowiem Ci trochę tego. Chwyciłes dłoń, oni nie widzą, niesie Cie jak kon, rumak szlachetny, widzisz jak biegną, kto pierwszy do mety. Ona płacze. Oni nie widzą. Nie widzą Ciebie, ni jej placzacej. Chwyciłes dłoń, znasz najlepsza broń. Ona się uśmiecha. Ona płacze. Jednak to że szczęścia skacze. Patrzysz na nich z tyłu. Widzą Cie, jest ich tylu, Ty przed nimi, jednak wzrok Twój jest za nimi, ogląda plecy. Wiesz, dla czystej hecy. Czemu plecy, jestem z przodu, ich nie widać, choć oglądasz się za ramię. Nie zobaczysz ich. Carpe diem. Patrzysz z tyłu, na nich tylu. Nie zobaczysz ich za sobą, są daleko z tyłu, nigdy przed Tobą.

 

Ona milknie. Widzisz. Już nie, płacze i nie skacze. Wciąż się śmieje. Zamknij oczy bo powieje. Otwórz. Już ich nie widzisz. Carpe diem. Jak ten "co na obiad dziś zjem", myśli sobie co dzień. Chwyciłes dłoń, wszedles jak słoń, zmieniłeś dnia woń.

 

Oni biegną. Dzień za dniem biegną. Wszyscy polegna. Padną jak muchy, będą jak duchy. Monotonnia. Ironia. Życia swoboda. Nie każdemu się podoba, to myśli potwora, piękniejsze niż Persefona. Nie interpretuj, to nie lektura do klozetu.

 

Co zrozumialas? Zachowaj dla siebie. Lepiej pokaż, że słusznie robię gdy w Ciebie wierzę. Tak sobie właśnie myślę, płyne, jak kajakiem po Wiśle. Tak, myślę.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Ritha 30.04.2019
    Pięćset razy powtórzone „ludzie” w pierwszym akapicie, raz są polskie znaki, raz ich nie ma – estetyki brak, czasem się rymuje (to irytujące), ogólne sorry, ale nie. Nie oceniam (musiałabym dać dwa).
    Pozdrawiam
  • Wrotycz 30.04.2019
    Powodzenia :)
  • sensol 01.05.2019
    gniot
  • Chory(NIE)Poeta 01.05.2019
    Nie o gwiazdki mi tu chodzi, to zwykle chore myśli, które ktoś może ktoś kiedyś przemysli. Dzięki za opinie, pozdro ????

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania