Panie Kochany :) Szkoda, że tak krótko skomentowałeś, to mój drugi tekst prozą i zależy mi na każdej opinii, ale i tak jestem Zobowiązalska, że wytrzymałeś taką niepopularną tu długość ;)
Mocny jest ten tekst... ależ ty przeklinasz - no wiesz co, żeby tak do rodziców, uff. Zakończyłaś celowo zdaniem, które rozpoczynało pierwszą część, a ostatni akapit wyraźnie sugeruje, że minęło już sporo lat od tamtych wydarzeń - więc te emocje córki; też powinny ustabilizować się jakoś z perspektywy czasu. Pozdro.
Nie znoszę, nienawidzę wulgaryzmów, ale chciałam żeby było jak najbardziej realnie, a dziś chyba nawet księża klną jak szewcy, bo bozia wszystko im wybacza.
Dziękuję za odwiedziny, Freyu ;)))
I historia się zamknęła. W dużym skrócie opisałas zdarzenia, które dotyczą niejednej rodziny. To imię uśmierconej przez Ciebie bohaterki zagrało mi na emocjach, bo niedawno zmarła bliska mi osoba, która tak właśnie miała na imię.
W tekście jest dość chaotycznie, ale ten chaos uzasadniają uczucia, które zdają się dyktować słowa. Interesujące, nie wiem czy celowe , że owe uczucia nie wyparowały z upływem lat. Kolejna intrygująca rzecz to stosunki ojca gł. bohaterki. Był on jej szczególnie bliski, ale mimo to darzyła go pogardą. To jest zastanawiające, i, chyba warte przemyślenia. Spodziewałam się kawałka dobrej literatury, i taki też dostałam.
Nie muszę chyba dodawać, że masz ode mnie 5 :)
Chaos był zamierzony, mam nadzieję, że nie psuje odbioru. Jest w sumie trzech narratorów, być może przekombinowałam: jest ona "wtedy", kiedy jeszcze żyła matka (to jej skrzywdzone ego), jest ona po śmierci matki i jest ona w czasie rozrachunku - już zupełnie inna osoba, dlatego narracja jest w trzeciej osobie.
Bardzo ci dziękuję, Czarodziejko, za obszerny komentarz. Mrówka Docenialska-Bardzo ;) ♥
Skąd my to znamy, można zapytać. Ludzie czasem chorują, umierają na własne życzenie. Może córka za późno powzięła decyzję wygarnięcia matce. Bohaterka zmienną jest, bo widać, że ma, miała dobry kontakt z ojcem, a jednak nie potrafili dojść do porozumienia. Jest w zawieszeniu i nie potrafi poradzić sobie z emocjami. Doprowadza siebie do skrajnej reakcji, uderzając matkę, kiedy to robi to już nie ma żadnego znaczenia dla chorej kobiety. Natomiast ona zostaje z tym i musi się pogodzić. A część z wulgaryzmami musiała się znaleźć w tym tekście. Ma ona znaczenie. Dobrze się czyta i fajnie przeskakijesz w tekście do nowych wątków. Pozdrawiam
Bardzo dziękuję, pasju :) Bałam się, że przeszarźuję z tym "wrzaskiem" i wulgaryzmami. Z drugiej strony jednak, widziałam podobne zachowania i czułam się tak, jakby to na mnie ktoś wrzeszczał, i to ja kuliłam się cała, żeby "nie oberwać". Taki krzyk, to potworna, psychiczna przemoc.
Cieszę się, że mogłam cię ugościć, choć wesoło nie było ;))) ♥
Dla mnie to tekst o ludziach, którzy nie dość, że nie umieją ze sobą rozmawiać, to jeszcze nie chcą zrozumieć drugiego. Zacznę od tego jak córka traktowała ojca. To, że mówiła mu na ty a później nazywała go Miśkiem nie ma wielkiego znaczenia. Ludzie mówią do siebie pieszczotliwie w różny sposób, słyszałam nawet ,,cipcia'', ale mają do siebie szacunek i znają swoje miejsce. Te wypite hektolitry na parkowej ławce powiedziały swoje. Tu już nie było ojca i córki tylko kolesiostwo. Tak właśnie celowo to nazwałam, bo nie widziałam w tym nic dobrego. To nie była stopa przyjacielska. Teraz mama nazywana mamcią w cudzysłowie, to też nie brzmi sympatycznie. I scena z rana, kiedy bohaterka krzyczy na chorą matkę, której dni są policzone. To dla mnie totalny egoizm. To jej przeszkadzał ten duszący dym, to ona nie miała czym oddychać. Matka robiła to, co sprawiało jej przyjemność. U schyłku życia zabronić palaczowi palić, to dla mnie jest pogwałcenie moralne. I co z tego, że była chora przez papierosy. I co z tego, że na własne życzenie, ale teraz już się niczego nie zmieni, nie odwróci, rzucając palenie w takim momencie tylko dołoży sobie cierpień. Córka chyba nigdy nie wczuła się w jej rolę. Rozpisałam się, bo tekst zrobił na mnie wrażenie - nieprzyjemne dodam.
Mróweczko, tekst przepełniony emocjami i dobrze, świetnie wykonana robota, wielkie pięć dla Ciebie :)
Ciekawie jest czytać tak dwa w zasadzie odmienne spojrzenia jak twoje i pasji :) Bardzo mnie cieszy, że tekst porusza. Chciałam pokazać, że umieranie kogoś nie wygląda tak jak w filmach, kiedy bohaterowie wiedzą jak trzeba się zachować poprawnie, żeby nikomu się nie narazić i nawet jeśli byli z rodzicami skłoceni, przed śmiercią następuje łzawe pojednanie. To schemat, kalka.
Postanowiłam rozgryżć gorzki pieprz. Pokazać, że nigdy nie wiadomo, kiedy wypowiedziane w gniewie słowa okażą się ostatnimi lub nawet (w pewnym sensie) proroczymi. Życząc komuś "rychłevo zdechnięcia", człowiek nie myśli o tym, że ten ktoś rzeczywiście może nazajutrz odejść i co wtedy? Ile potrzeba czasu, żeby się z tym pogodzić, o ile w ogóle się da?
Chciałam wejść z buciorami we wnętrze bohaterki, nie dać jej szans, rozbabrać na oczach czytelnika, dlatego jej czyny tuż przed śmiercią mamy pokazałam w narracji drugiej osoby. Miało to pakazać jej ciągły dystans do tego, co się stało.
Dziękuję, Karolciu, za obszerny komentarz. Dla mnie ozncza on, że pokazałam postacie z krwi i kości ;))) ♥
Komentarze (13)
Dziękuję za odwiedziny, Freyu ;)))
W tekście jest dość chaotycznie, ale ten chaos uzasadniają uczucia, które zdają się dyktować słowa. Interesujące, nie wiem czy celowe , że owe uczucia nie wyparowały z upływem lat. Kolejna intrygująca rzecz to stosunki ojca gł. bohaterki. Był on jej szczególnie bliski, ale mimo to darzyła go pogardą. To jest zastanawiające, i, chyba warte przemyślenia. Spodziewałam się kawałka dobrej literatury, i taki też dostałam.
Nie muszę chyba dodawać, że masz ode mnie 5 :)
Bardzo ci dziękuję, Czarodziejko, za obszerny komentarz. Mrówka Docenialska-Bardzo ;) ♥
Cieszę się, że mogłam cię ugościć, choć wesoło nie było ;))) ♥
Mróweczko, tekst przepełniony emocjami i dobrze, świetnie wykonana robota, wielkie pięć dla Ciebie :)
Postanowiłam rozgryżć gorzki pieprz. Pokazać, że nigdy nie wiadomo, kiedy wypowiedziane w gniewie słowa okażą się ostatnimi lub nawet (w pewnym sensie) proroczymi. Życząc komuś "rychłevo zdechnięcia", człowiek nie myśli o tym, że ten ktoś rzeczywiście może nazajutrz odejść i co wtedy? Ile potrzeba czasu, żeby się z tym pogodzić, o ile w ogóle się da?
Chciałam wejść z buciorami we wnętrze bohaterki, nie dać jej szans, rozbabrać na oczach czytelnika, dlatego jej czyny tuż przed śmiercią mamy pokazałam w narracji drugiej osoby. Miało to pakazać jej ciągły dystans do tego, co się stało.
Dziękuję, Karolciu, za obszerny komentarz. Dla mnie ozncza on, że pokazałam postacie z krwi i kości ;))) ♥
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania