Poprzednie częściChwiejny grunt cz.1

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Chwiejny grunt cz.7

Odwiozłem ją na lotnisko. Trzymałem ją mocno w objęciach aż do ostatniej chwili. Całowałem z myślą, że przez sześć miesięcy nie poczuję jej smaku i zapachu.

- Muszę już iść – szepnęła niechętnie.

- Wiem… - odparłem, nie wypuszczając jej z ramion.

- Będziesz czekał?

- Tyle, ile będzie trzeba – zapewniłem, patrząc w duże, smutne oczy.

- Kocham cię – pocałowała mnie ostatni raz.

Widziałem ją znikającą za szklanymi drzwiami.

Każdy dzień bez niej dłużył się w nieskończoność. Często rozmawialiśmy przez telefon i internet… Tylko tak mogłem ją widzieć i słyszeć choć przez chwilę. Koło północy rozmawialiśmy przez komunikator. Spojrzała na mnie z wesołym uśmiechem. Rozmowa nam się nie kończyła. Jednak Joanna była już zmęczona i śpiąca. Zaciekawiła mnie jeszcze pewna rzecz leżąca na drugim końcu łóżka.

- Co to jest tam za tobą?

Odwróciła się. Sięgnęła ręką i pokazała mi do kamerki koszulę w czerwono-szarą kratę.

- Twoja koszula – stwierdziła.

- A ja się jej tyle oszukałem – westchnąłem. – Po co ci ona?

- Pachnie tobą… Kiedy mam gorszy dzień, patrzę na nią i od razu dobrze się czuję. Poza tym… Lepiej mi się przy niej zasypia – uśmiechnęła się uroczo.

Rozczuliło mnie to.

- Kocham cię – stwierdziłem.

- Ja ciebie też.

Nawet nie wiem, kiedy Joasia przyłożyła głowę do poduszki i zasnęła. Wyglądała naprawdę słodko… Taka niewinna, bezbronna i beztrosko wtulona w moją ulubioną koszulę. „Ehhh… Asia, Asia”, westchnąłem.

W sobotni wieczór siedziałem w domu Aśki razem z jej bratem – Mirkiem i dwoma kolegami. Jedliśmy pizzę i przepijaliśmy ją mocnym alkoholem.

- Jak tam twoja Joanna? – zapytał Bartek.

- Aktualnie jest w Londynie na wymianie studenckiej – wyjaśniłem.

- Zostawiła cię samego? To się nazywa zaufanie…

- Ty, ile się będziesz jeszcze musiał bawić w jednorękiego bandytę? – dopytywał z głupim uśmieszkiem Kamil.

- Jeszcze tydzień – odparłem.

- Po jej powrocie łóżka nie połamcie – zaczął się śmiać.

- Asia ma mocne łóżko. Ewentualnie w razie potrzeby jest jeszcze biurko, stół, prysznic, w skrajnych przypadkach podłoga… Jest wiele możliwości…

- A oprócz seksu, to ona jest ci do czegoś potrzebna? – Mirek spojrzał na mnie podejrzliwie.

- Pewnie, że jest potrzebna.

- Czyżbyś chciał klękać przed nią?

- Nie wiem… Kiedyś nawet o tym poważnie myślałem, ale wszystko tak szybko się skomplikowało. Teraz jeszcze ten wyjazd…

- No, ale chyba ją kochasz? – dążył Mirek.

W pełni rozumiałem insynuacje Mirka. W końcu to jej starszy brat. Zawsze była dla niego bardzo ważna. Pierwszy wiedział o wszystkim, co się działo między mną a Joasią. A przynajmniej dużą tego część… Nic dziwnego, że chciał wiedzieć, jakie mam plany, co do niej.

- Kocham, owszem… Sam jesteś żonaty i dobrze wiesz, że ślub to nie jest taka prosta sprawa.

- Wiem, wiem… Tak tylko pytam.

Nagle zauważyłem, że Mirek i Bartek, siedzący na wprost mnie, zaczęli się głupkowato uśmiechać. Poczułem, jak ktoś dłońmi zasłonił mi oczy. Było oczywiste, że to nikt inny jak Joanna.

- Joasia! - zawołałem.

Wstałem, wziąłem ją w ramiona i podniosłem. Owinęła nogami moje biodra, a rękami szyję. Trzymałem ją za pośladki. Zacząłem ją namiętnie całować, nie zważając na obecność kolegów. Tak bardzo za nią tęskniłem, tak bardzo brakowało mi jej ust… Nic się nie liczyło. Tylko ja i ona.

- Tylko jej tu nie przeleć – zaśmiał się Kamil.

Pokazałem mu tylko środkowy palec, nie przerywając pocałunku. Niechętnie oderwaliśmy się od siebie, patrząc sobie głęboko w oczy. Skradłem jej jeszcze całusa w czoło. Miała takie szczęśliwe oczy.

- Co ty tu robisz? Miałaś wrócić dopiero za tydzień – zapytałem.

- Tak, ale zdążyłam już obejrzeć miasto wzdłuż i wszerz, więc zaraz po zakończeniu semestru wsiadłam w samolot i jestem – wyjaśniła, witając się z Mirkiem.

- I dobrze, bo mi nie miał kto serników piec – stwierdził.

- No, popatrz… A gdy wyjeżdżałam, mówiłeś, że nie będziesz tęsknił.

- Nie mówię, że tęskniłem, tylko że sernika bym zjadł.

- Może jutro ci upiekę – uśmiechnęła się uroczo.

- Szukaj kielicha i chodź – Bartek zaprosił ją do stołu.

- Bardzo chętnie, ale najpierw skoczę pod prysznic – spojrzała na mnie prowokująco.

Szybko zrozumiałem tę sugestię. Już miałem przed oczami jej nagie ciało wtulające się we mnie. Chyba bardzo się za nią stęskniłem…

 

*****

 

Zamknęłam się w łazience. Ściągnęłam bluzkę i stanęłam przed lustrem, rozczesując włosy. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi i szept:

- Joasia, otwórz. To ja.

Otworzyłam drzwi. Piotrek wszedł do środka. Przekręcił zamek w drzwiach. Bez słowa zaczął mnie całować. Najpierw delikatnie, wręcz finezyjnie, jakby chciał mnie zapytać, czy aby na pewno może. Szybko jednak ten niewinny pocałunek zmienił się w namiętną i ekscytującą grę. Zdarł ze mnie obcisłe spodnie, które bardzo lubił. Po chwili na płytkach wylądował stanik oraz majtki. Obydwoje byliśmy bardzo napaleni. Bardziej niż kiedykolwiek. Podniósł mnie i posadził na zimnym, kamiennym blacie. Całował moje piersi. Jego dwa palce szybko odnalazły drogę do mojego wnętrza. Myślałam, że za moment odlecę. Po chwili wszedł we mnie jednym, pewnym ruchem. Jęknęłam głośno.

- Ciii… Chłopaki są na dole – szepnął, kładąc dłoń na moich ustach.

Poruszał się szybko, mocno, jak dzikie zwierzę. To nie mogło trwać długo. Doszedł pierwszy. Nie zostawił mnie jednak tak blisko końca. Pieścił mnie z pełnym zaangażowaniem, całując namiętniej niż zwykle, ruszając się wolniej i dobijając do samego końca. Stłumiłam okrzyki rozkoszy w jego szyi. Tuliliśmy się, próbując złapać oddech.

- Od pół roku marzyłem o tej chwili… Nie mogłem się powstrzymać – wysapał.

- Zauważyłam – odparłam z trudem. – To takie cudowne uczucie, czuć cię w sobie… I pomyśleć, że kiedy rodzice wymieniali szafki, chciałam, żeby kupili takie delikatna, na małych nóżkach. No bo przecież, nikt na nich siedział nie będzie – zaśmiałam się.

- Dobrze, że cię nie posłuchali, bo teraz leżelibyśmy na płytkach. I szafek byłoby szkoda – spojrzał mi w oczy. – Wiesz… Planowałem już, jakie kwiatki ci kupić na powrót i w ogóle…

- To, że wróciłam wcześniej, nie oznacza, że nie możesz mi kwiatków kupić.

- Przemyślę to.

Zsadził mnie z blatu. Ledwo stałam, mając nogi, jak z waty. Uwielbiałam to uczucie. Przeczesałam palcami jego blond grzywę.

- Wracaj do chłopaków – uśmiechnęłam się.

- Teraz mam ciebie.

- Rzadko się spotykacie… Korzystaj, póki są.

- Dołączysz do nas?

- Za parę minut.

- Jesteś najcudowniejszą dziewczyną na świecie. Kocham cię za takie podejście.

- Facet nie wielbłąd, napić się musi – stwierdziłam z pełnym przekonaniem.

Piotrek wziął kilka głębokich oddechów, poprawił ubranie i wyszedł z łazienki.

Zgodnie z obietnicą, po kąpieli dołączyłam do chłopaków. Siedziałam na kolanach Piotrka. Jedną ręką trzymał mnie w pasie, a drugą głaskał moje uda. Nie pamiętam nawet, o czym dokładnie rozmawialiśmy. Zmęczenie dawało mi mocno w kość.

- Dobra, panowie… Ja uciekam – powiedziałam, dopijając sok.

- Już? – zdziwił się Piotrek.

- Zmęczona jestem. Muszę się wyspać – pocałowałam go.

- Miłych snów – wypuścił mnie z objęć.

Jego ręka, niby przypadkiem, musnęła moje pośladki.

Położyłam się do łóżka. Szybko zasnęłam. Przebudziłam się dopiero, gdy Piotrek położył się obok. Objął mnie ramieniem i pocałował w szyję.

- Tęskniłem za tobą – szepnął mi do ucha.

- Ja za tobą też, kochanie – wtuliłam się w mojego chłopaka, który był już na mocnym rauszu.

Następne częściChwiejny grunt cz.8 ost.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Bogumił 09.03.2019
    Cała ta historia, mimo poprzednich tragedii, jak z baśniowej krainy tysiąca i jednej nocy. Z przyjemnością przeczytałem kolejną część. A za tę wyrozumiałość i tolerancję, wobec nie zawsze do końca estetycznych dla kobiety (alkohol) męskich potrzeb Joasia mnie urzekła.
  • Nysia 09.03.2019
    Wszystko jest dla ludzi, alkohol też. Oczywiście w odpowiednich ilościach :)
  • Bogumił 09.03.2019
    A piątkę postawiłem szanownej autorce jeszcze przed przeczytaniem tekstu.
  • Nysia 09.03.2019
    Tak, domyśliłam się. Dziękuję za takie zaufanie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania