chwila na niepogodę
nic nie widziała
pod spodem tylko brud
przyklejony do ciepłych pleców
rozgrzewał zziębnięte myśli
szły po torach przejeżdżały
jak pośpieszne
żeby zezwierzęcić się na rogatkach
wbić masowo w tłum
zawisnąć na krzyżu
szampan i konfetti
adrenalina zza przepoconych spojrzeń
kolejne pełzanie przez most
by dopasować gwoździe
pod trumny a sztandary
niech krzyczą
drą hasła na strzępy
uciskają otwarte aorty
aż zapłoną żyły
.
rozłóż parasol znowu pada
Komentarze (13)
Skrajność upadłości życiowej, obrane drogi niezaradnej, niejako zawsze mi pasowało i dopelnialo boskie akty natchnień
Po prostu lubię takie zestawienia. Peweni toten brud jeszcze bardziej wypycha piękno.
Pozdrawiam, Brynowiak.
Pozdrawiam.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania