Chwila szczęścia. cz.2/7
Tak minęła noc, w czasie, której Róża prawie nie zmrużyła oka, zasłuchana w szmery nocy. Rankiem, kiedy Karol obudził się, Róża nie spała już, rzekła do krzątającego się chłopaka.- Miałeś rację co do tego gościa, nic się nie działo w nocy.
- Widzisz, trzeba było tak się bać?
- Nie, ale lepiej dmuchać na zimne niż się sparzyć. A tak w ogóle to wiesz co?
Terroryści nie zawsze uderzają od razu, czasem to, że są tymi, którymi są, wychodzi po jakimś czasie.
- Rajku, ty znowu o tym? Myślałem, że przez noc zapomniałaś. To ja idę już po niego, byś się wyzbyła podejrzeń co do niego - powiedział i wyszedł.
- Dobry dzień Klaudio - rzekł z uśmiechem.
- Jak minęła noc?
- Dobry dzień- odpowiedział zagadnięty i dodał. - Noc była ok., tylko muchy brzęczały mi nad uchem i nie mogłem ich odgonić - rzekł cicho.
- Muchy? U nas nie ma tych owadów. - Rzekł Karol nie zrozumiawszy delikatnej aluzji chłopaka.
- Eh, widzę, że nie zrozumiałeś mnie, ale nic to.
- To wyjaśnij mi, proszę. - Rzekł zafrasowany Karol słowami swego rozmówcy.
- Nie, przyjacielu, nic ci teraz nie będę wyjaśniał; zostawię to na inny czas.
Wiesz, chyba już pójdę. Dzięki za nocleg, był wręcz nadspodziewanie dobry.
- A Róża? Chciałeś ją poznać.
- Tak chciałem, to prawda, ale widzi mi się, że to ona nie chce poznać mnie - rzekł smutno.
- Nie, nic podobnego!! Ona bardzo chce cię poznać. Tylko ona po prostu się boi, to wszystko.
- Kogo się boi? Mnie?
- Nie ciebie, ale ogólnie wszystkich obcych. - Rzekł Karol uspokajająco, ale dodał szybko. - Jak się z nią przywitasz i powiesz jej miłe słowo, to odmieni swój stosunek do ciebie.
- To chodźmy już do niej. - Powiedział prędko chłopak, nie wiedząc kogo zastanie w drugim pokoju.
Gdy weszli do pokoju, gdzie na łóżku siedziała ona, to grobowy nastrój minął jak ręką odjął. Nim Karol zdążył się odezwać, odezwała się Róża:
- To ty, Klaudio?! Raju, kochany. Jak ja się za tobą stęskniłam.
Ten nieoczekiwany potok słów, który popłynął z jej ust, zadziwił obu chłopaków. Karol spojrzał szybko na stojącego nieopodal chłopaka i zdębiał. Wyszeptał tylko.
- Znacie się?
- Tak. Znamy się Karolu - i dodała szybko. - Wiesz, nie wiedziałam, że to on, bo jakbym wiedziała, to spałabym kamiennym snem.
- Skąd?
- Ale co, skąd Kochany? - zapytała Róża nie rozumiejąc pytania.
- No, skąd się znacie? - zadał całe pytanie chłopak.
- Ze szpitala - rzekł Klaudio.
- Był tam pan pacjentem? - zapytał chłopak z zażenowaniem i nagłą nieśmiałością.
- Nie. Byłem lekarzem i leczyłem, też twoją dziewczynę - odrzekł a ciszej dodał. - Wiesz, powiem ci w sekrecie, że podkochiwałem się w niej.
Karol zerknął szybko na stojącego i nie rzekł nic, rozumiał to.
- Czemu zrobiło się cicho jak, nie przymierzając, w grobie? - zapytała Róża a po chwili dodała pytanie. - Czemu już pan nie pracuje w szpitalu?
- Po pierwsze, nie pan tylko Klaudio, a po drugie, rzuciłem tą pracę, bo za wielu pacjentów mi zmarło - rzekł ze smutkiem i prawie szeptem.
- Ale mnie wyleczyłeś. - Rzekła z nikłym uśmiechem na twarzy, porzucając słowa wyszukane i dzielące.
- To był przypadek, Różo, że wpadłem na trop twej dziwnej choroby.
- Przypadków nie ma, doktorze - rzekli jednocześnie Karol i Róża uśmiechając się do siebie.
Po tej wymianie zdań Karol rzekł do dziewczyny.- Kochanie ja teraz pójdę do Rity, a ty pogadaj sobie z hm. Doktorem.
- No, ok, a zrobisz od razu zakupy?
- Dobrze, zrobię.
- To super.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania