Pokaż listęUkryj listę

Ciekawostki historyczne XXVII Złoto Wrocławia Cześć VI

Złoto Wrocławia

Cześć VI

 

Sudety

Skarbiec doskonale ukryty

 

Słynnego złotego pociągu na 65 kilometrze trasy kolejowej Wrocław – Wałbrzych nie ma i nie było. W książce „Die Ehrenmenschen. Ludzie Honoru”. wyjaśniłem dlaczego. To była do maja 1945 roku główna arteria komunikacyjna łącząca broniące Śląska oddziały z centralnymi Niemcami. Nie buduje się „skrytki” tuż przy linii kolejowej, którą dziennie przejeżdżają dziesiątki, może i setki składów kolejowych a w nich tysiące ludzi, choć  to nie oznacza, że złotego pociągu nigdy nie było. Po prostu pojechał w inne miejsce.

Dziś, kiedy już wiemy, jak wielka była skala ucieczki zbrodniarzy wojennych przed sprawiedliwością, kiedy wiemy, że „życzliwe przyjęcie dla uchodźców z Niemiec” w Ameryce Południowej szacowane jest, na ponad sto tysięcy ludzi możemy jedynie przypuszczać, że tam właśnie trafił skarb Wrocławia. W jakiejś oczywiście części, gdyż zbudowanie uciekinierom nowej tożsamości, uzyskanie legalnych lub doskonale podrobionych paszportów neutralnych, najlepiej pozaeuropejskich krajów i organizacja transportu takiej masy ludzi do Ameryki Południowej musiało kosztować krocie.

Mówi się, że ten skarb opuścił Wrocław dopiero w kwietniu 1945 r. Poszukiwacze złotego pociągu wskazują daty 23 lub 24 kwietnia. Jest to możliwe. Wrocław był wprawdzie oblegany, większość linii kolejowych zniszczona, ale ani jedno, ani drugie nie było „pełne i całkowite”. Otóż niemalże do końca kwietnia Niemcy korzystali z linii kolejowej Wrocław – Sobótka a dalej to już wedle życzenia. Przez Dzierżoniów i Kłodzko do Czech, na Morawy. Ale tam już byli Sowieci, więc raczej nie. Przez Świdnicę w Góry Sowie. Przez Wałbrzych do Czech, przejściami w Mieroszowie lub Lubawce. Albo w Rudawy Janowickie, Karkonosze czy w Góry Izerskie. Jedno jest pewne – skarb Wrocławia został załadowany na wagony i wywieziony, właśnie wtedy.

Nie wierzę w zbiegi okoliczności. Dokładnie wtedy niemiecka Grupa Armii Mitte (Środek) rozpoczyna potężne natarcie. Na północnym odcinku zmasakruje II Armię Wojska Polskiego pod Niesky

i Weißwasser, odzyskując kontrolę aż po Miśnię i Cottbus, jednak nie pójdzie na północ. Tak jakby osiągnąwszy wyznaczoną pozycję, na coś czekali...

Centralnej części Sudetów pilnują 8 i 17 armia. Do 9 maja Niemcy będą odrzucać sowieckie jednostki od linii Brzeg – Sobótka – Strzegom – Bolesławiec. Potem znikną. Armia Czerwona będzie wchodzić na opuszczone przez nich tereny. Bez jednego wystrzału, bez walk. Choć jeszcze 7 maja kolejna próba zdobycia Strzegomia zakończy się totalnym fiaskiem i śmiercią kilkuset czerwonoarmistów.

W czeskich górach na linii Trutnov – Mlada Boleslav – Usti nad Labem – Karlove Vary niemieckie oddziały stawiają skuteczny opór. Czerwonoarmiści nie przebiją się.

Amerykanie także się przekonają, że wojna się jeszcze nie skończyła. 25 kwietnia 1945 roku zostaną zaatakowani pod Pilznem i wyparci aż pod Norymbergę. Ich 3 armia, mimo doskonałego wyposażenia i doświadczenia bojowego, nie jest w stanie zatrzymać niemieckich czołgów wspieranych przez Gebirgsjägerów, piechotę górską. Po raz pierwszy przyszło się Amerykanom zmierzyć z pewnymi swej siły, doskonale wyposażonymi i zorganizowanymi niemieckimi żołnierzami. 12 dywizja pancerna, co wspomina jej szef sztabu pułkownik Allison, była w stanie jedynie uciekać.

Jak to możliwe, że pod koniec kwietnia 1945 roku Niemcy rozpoczynają operację zaczepną, osiągają sukces w walce, docierają do wyznaczonych pozycji i następnie bronią ich tak zajadle, że przez kolejne dwa tygodnie sprzymierzeni będą wobec tych sił bezradni?

I po co to robią, skoro 13 i 14 maja poślą do Amerykanów emisariuszy z informacją, że już mogą skapitulować? I nie będzie to kapitulacja żołnierza pobitego, złamanego psychicznie i moralnie, wyczerpanego. Nie będzie to kapitulacja ludzi, którzy wyczerpali możliwości walki. Oficerowie amerykańscy odnotują, że Niemcy mieli spore zapasy jedzenia i amunicji, czołgi i wozy bojowe miały wystarczająco dość paliwa, by nadal walczyć a zapasy, które przejęli kilka czy kilkanaście kilometrów za linią frontu, pozwalały im na co najmniej 10 dni dalszej walki.

 

Po co to wszystko?

 

Niewielki lokalny sukces niemieckiej Grupy Armii Mitte ma jednak istotne znaczenie w realizacji ich planów. Linia kolejowa Liberec – Karlove Vary – Linz – Vaduz (już w neutralnym Liechtenchsteinie) pozostanie pod niemiecką kontrolą do 14 maja 1945 r.

Feldmarszałek Schörner nie poszedł z Grupą Armii Mitte na Berlin. To Berlin przyszedł do niego. Dziś już wiadomo, że w Berlinie znaleziono zwłoki Gustava Welera, obowtóra Adolfa Hitlera. Hitler samobójstwa nie popełnił i musiał mieć drogę ucieczki. Przez Cottbus, Miśnię, Pirnę, Usti nad Labem, Karlove Vary i Linz do Szwajcarii. I chyba właśnie tamtędy zbiegł.

 

Dokąd?

 

Anglicy twierdzą, że Hitler zmarł w 1963 roku w Argentynie. CIA potwierdziło, że przebywał do roku 1955 w Kolumbii jako Adolf Shrüttelmayer. Mieszkał w położonej na północ od Bogoty miejscowości Tunja, skąd wyjechał do Argentyny. Miał umrzeć między 1962 a 64 rokiem. Ale całkiem niedawno, w 2017 roku, niejaki Hermann Guntherberg oświadczył, że to on jest Hitlerem. Krótko potem zmarł, a na rynku pojawiło się mnóstwo złotych precjozów znanych z fotografii gabinetu kanclerza Rzeszy Adolfa Hitlera. Zbieg okoliczności? Raczej trudny do przyjęcia na wiarę.

Jestem raczej przekonany, że gdzieś w połowie kwietnia 1945 roku przeprowadzono „inwentaryzację” skarbów i podjęto ostateczne decyzje. Złoto w sztabach i biżuteria – do zabrania ze sobą, waluty obce, akcje i inne papiery wartościowe – podobnie. Wielkie rozmiarowo dzieła sztuki, trudne do przewozu i sprzedaży – ukryć!

 

Gdzie? Na Śląsku, a konkretnie w Sudetach.

 

Dlaczego akurat tu? Są przynajmniej dwa powody. Ta część Śląska jest doskonale zagospodarowana. Linie kolejowe, w znacznej części zelektryfikowane, dochodzą do większości nawet tych mniejszych miejscowości i niemalże każdej kopalni czy fabryki. Nawet do tych kopalń, które zostały zlikwidowane jeszcze przed I wojną światową czy tuż po niej. Duża część tych kopalń ma sztolnie wjazdowe. Po co zatem budować jakieś specjalne bunkry, dowozić tam skarby samochodami, rozładowywać transporty setkami rąk przymusowych robotników i więźniów obozów koncentracyjnych, jeśli można wprowadzić wagony bezpośrednio do zapomnianej kopalni? Kilku zaufanych ludzi wystarczy. A potem jedynie zadbać o to, aby wylot takiej sztolni został perfekcyjnie zasypany, obsadzony roślinnością, stare tory kolejowe rozebrane. Kto nie wie, że to tam, może sobie szukać. Skarby są. Zostały doskonale ukryte i czekają na właścicieli. W 1945 roku nie było kogo pytać. Bogatsi niemieccy gospodarze uciekli, kto został – i tak został wysiedlony do Niemiec. Zresztą wpierw należało sprowadzić na te ziemie wysiedleńców z dawnych Kresów Wschodnich Rzeczypospolitej i zadbać o należyte „umocnienie młodej władzy ludowej”. No i trzeba było uszanować „braterską Armię Czerwoną”, która przeszukiwała Śląsk i brała, co chciała. Choć akurat o odkryciu przez Sowietów jakiegoś wielkiego skarbca Rzeszy żadnej informacji nie ma. To daje nadzieję, że skarby wciąż są tu ukryte. Tyle że równie dobrze mogą być w czeskiej części Sudetów. Po 1938 roku Niemcy wygnali stamtąd wszystkich nie-Niemców, a w 1945 roku Czesi wypędzili Niemców i wszystkich, którzy z nimi kolaborowali. Tam też infrastruktura kolejowa była (i pozostała) doskonale rozwinięta a świadków brak.

Z całą pewnością ziemia wciąż kryje sporo „małych rodzinnych skarbów”.

 

Skąd takie podejrzenie?

 

No cóż, choćby historia związana z pewnym hotelem w pobliżu Jedliny Zdroju. Przez lata wykorzystywany przez spółdzielnię rolniczą. Zaniedbany, zdewastowany, przez wiele lat stał pusty. Aż został sprzedany. Prywatni właściciele odbudowali pałac, otworzyli w nim dość elegancki hotel i… Nagle nie wiadomo skąd w restauracji pojawiła się stara porcelana zdobiona herbem rodu, którego własnością tenże pałac do 1945 roku pozostawał. Są też, ale to na specjalne okazje, piękne złocone sztućce. Też zdobione herbem owej rodziny. Wieść gminna niesie, że przyjechali „dawni” właściciele, weszli w spółkę z nowymi, coś tam wydobyli i przekazali jako aport rzeczowy na hotel, ale co wywieźli?

Takich skarbów muszą być wielkie ilości. Niemcy byli wręcz przekonani, że ta część Śląska zostanie w granicach państwa niemieckiego. Dlaczego? Zapewniali ich o tym angielscy dyplomaci.

Ależ tak, to nie jest błąd. Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, że od połowy XIX wieku

między Anglią a państwami niemieckimi (bo jest ich przed zjednoczeniem w cesarstwo kilkanaście większych i Bóg raczy wiedzieć ile tych mniejszych księstw, hrabstw, miast-państewek…) są bardzo intensywne. Anglo-saksońskie, jak to określą Anglicy, małżeństwa w świecie arystokracji i wzajemne inwestycje w gospodarce. W 1933 roku Anglicy są potężną grupą akcjonariuszy czy udziałowców w dolnośląskim przemyśle, nawet i tym zbrojeniowym. W 1936 roku, gdy w Niemczech uchwalane są ustawy norymberskie, wspólnicy z obu krajów dogadują się bez najmniejszego problemu. Wracają do starej, wypróbowanej w czasie I wojny praktyki. Ich akcje i udziały przejmują w zarząd kancelarie adwokackie z Zurychu, Berna czy Genewy. Majątku reprezentowanego przez Szwajcarów nikt w czasie wojny nie znacjonalizuje. A ich prawdziwi właściciele, via szwajcarskie banki, będą otrzymywać należne im dywidendy. No może pomniejszone o koszty szwajcarskiej obsługi. Anglicy będą znów zarabiać na każdej bombie, która spadnie na ich miasta, na każdym niemieckim pocisku wystrzelonym w stronę ich żołnierzy. Podobnie Niemcy zarobią na zniszczeniach, które spadną na ich kraj za sprawą Anglików.

W trakcie wojny sprzymierzeni zaczynają rozmawiać o przyszłym porządku w powojennej Europie, o strefach wpływów, o granicach. Churchill, od samego początku, będzie sugerować, aby Dolny Śląsk był brytyjską strefą okupacyjną. Jeszcze w Jałcie będzie widział polsko-niemiecką granicę na Odrze i Nysie, ale tej Kłodzkiej. Dopiero w Poczdamie Stalin pokaże palcem na Nysę Łużycką i powie, że tu stoją polskie dywizje i tu będzie granica. Ale jeszcze na wiosnę 45 roku Anglicy są pewni, że ich strefa okupacyjna obejmie właśnie Dolny Śląsk. To ważne. Nie tylko politycznie dla Churchilla i jego rządu. Ważne przede wszystkim dla tych, którzy dają pieniądze na kampanię wyborczą konserwatystów, a ta miała mieć miejsce przed lipcowymi wyborami w 1945 roku.

Dla angielskich przedsiębiorców zachowanie status quo w stanie posiadania na Śląsku to w wielu wypadkach być albo nie być ich firm. Akcje i udziały to cenna pozycja w bilansie ich własnych położonych w Anglii firm, podobnie jak przychody z dywidend. Bez tego majątku wartość ich firm drastycznie spadnie a wraz z nią zdolność kredytowa. Dlatego angielscy przemysłowcy i finansiści naciskają na Churchilla, by ratował Śląsk dla Niemiec i Anglii, a angielska dyplomacja zapewnia niemieckich dyplomatów, jak choćby wspomnianego w jednym z wcześniejszych odcinków Herberta von Dirksen z Grodźca czy Franza von Papena, wicekanclerza w pierwszym rządzie Hitlera z 1933 roku, że Śląsk będzie niemiecki pod brytyjską okupacją.

Dla śląskich bogaczy to bardzo ważna informacja. Nie ma co wywozić majątku gdzieś daleko, do Bawarii czy w Góry Harzu, lepiej ukryć je na miejscu. Rodzinne skarby: złota biżuteria, sztućce, klejnoty, zabytkowa porcelana i dzieła sztuki spoczną w doskonale przygotowanych ukryciach. Byle przeczekać okres wojennej zawieruchy, potem wszystko wróci do normalności. Będzie można wrócić, otworzyć skrytki i korzystać ze swego, jak dawniej. Tylko ci Sowieci… Wejdą, będą szukać, gwałcić, torturować. No dobra, przed Sowietami trzeba zwiać gdzieś nad Ren. Tam, gdzie będą Amerykanie albo Anglicy. I tam przeczekać. Jak nie będą mieli kogo przesłuchiwać, to i niczego nie znajdą. Skarby będą bezpieczne.

Jest takie powiedzenie, że strzeżonego Pan Bóg strzeże. Więc na wszelki wypadek trzeba powstrzymać Armie Czerwoną przed wejściem na Śląsk z działaniami wojennymi. Ależ tak, to możliwe, Sowietów się zatrzyma, nie ma obawy. Panowie uzgadniają pewien bardzo nieoficjalny plan. Feldmarszałek Schörner dostanie takie zaopatrzenie dla Grupy Armii Mitte, aby utrzymać Sudety pod swoim panowaniem aż do końca wojny. A może nawet kilka dni po kapitulacji, w końcu trzeba dać Brytyjczykom czas, by ich jednostki na ten Śląsk weszły.

 

Ale początek maja 45 niweczy te nadzieje. Brytyjskie oddziały zostają po zachodniej stronie Łaby, a jeśli wcześniej weszły na teren Czech czy Austrii, posłusznie się stamtąd wycofują. Ich dowódcy mają na mapie narysowaną linię, do której ma sięgać sowiecka strefa wpływów. I bardzo lojalnie wykonują rozkazy. Wojska Schörnera znajdują się w absolutnie najdziwniejszej sytuacji. Niby jeszcze mogą walczyć, niby ciągle panują nad potężnym obszarem od Sudetów Środkowych po szwajcarską granicę, ale dalszy opór nie ma już sensu. Ko miał się z oblężonego i już zajętego przez Rosjan Berlina wydostać, jest już w Szwajcarii. Pociągi ze złotem i skarbami także, ale takiej ilości żołnierzy niemieckich Szwajcarzy u siebie nie chcą. Kapitulujcie i poddawajcie się. Sowietom, Amerykanom czy Brytyjczykom – to już wasz wybór. Szwajcarzy wiedzą, co robią. Pozwolili wjechać na swój teren ludziom najbardziej poszukiwanym. Wprawdzie przybyli pod innymi nazwiskami, na paszportach Watykanu, Międzynarodowego Czerwonego Krzyża czy krajów Ameryki Południowej, ale Szwajcarzy doskonale wiedzą, kto do nich przyjechał. Za milczenie zażądają zapewne nielichej opłaty. Nie ulega wątpliwości, że dostali. Ich banki także zarobiły na prowizjach za spieniężenie złota w sztabach.

Churchill okazał się zbyt słaby. Zapłacił za to odsunięciem od władzy. Nawet nie doczekał końca konferencji w Poczdamie.

 

Piotr. H. baron

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (35)

  • Margerita 17.06.2018
    pięć oj działy się w czasie wojny i po wojnie oraz w między czasie wojennym cuda część bardzo ciekawa
  • Ozar 17.06.2018
    Dzięki wielkie. Tak a większość z tych cudów jest do dzisiaj nie wyjaśniona.
  • Tjeri 18.06.2018
    To chyba najciekawsza część. Rozważania przekonujące i wciągające. Jestem pod wrażeniem Twojej wiedzy.
    Jeśli wpadnę na pomysł napisania współczesnego Pana Sanochodzika - wiem gdzie ulokoluję akcję :).
  • Tjeri 18.06.2018
    Aa, wtedy się zgłoszę w celu dokonania konsultacji historycznych :D
  • Ozar 19.06.2018
    Dziekuje za wizytę i komentarz. Hahahaha tak ten obszar idealnie sie do tego nadaje, bo jest pełen tajemnic.
  • Ozar 19.06.2018
    Tjeri Zapraszam, jakby co podałem maila na profilu.
  • Tjeri 20.06.2018
    Ozar zaproszenie biorę bardzo poważnie, wszak w końcu swojego Pana Samochodzika muszę napisać :D
  • Ozar 21.06.2018
    Tjeri Problem polega na tym, że Pan Samochodzik to taka dziecinna opowieść o poszukiwaczu skarbów Templariuszy z bardzo delikatnymi przestępcami w tle. Niestety jeśli chodzi o skarby Sudetów to tu nie ma dziecinnej opowieści. Tu sa ukryte precjoza warte fortunę i strażnicy, którzy chronią je bez względu na swoje życie. Juz wielu ludzi straciło życie szukając ich. To świat twardy i bezwzględny. Tu nie ma miejsca na Pana Samochodzika i jego zabawy. Tu naprawdę giną ludzie i dalej będa ginąć. To nie jest świat zabawy i humoru!!!
  • Tjeri 21.06.2018
    Ozar, Panów Samochodzików było sporo, nie tylko o templariuszach. Pewnie że to dziecinne opowieści, choć i tamte skarby i tajemncice okupione były krwią. Myślę, że pisać można o wszystkim, odbiorca determinuje tylko sposób tego pisania. A Pana Samochodzika czytałam jeszcze nawet jako dorosła... :D
  • Ozar 22.06.2018
    Tjeri Może źle się wyraziłem. Pisać możesz jasne, ale jak chcesz być autentyczna w tych tematach, to musisz pisać dużo bardziej ostro niż autor Pana S. To inne klimaty, takie bardziej pod horror ( w sensie tajemnic,trupów itd.) niż pod lekką, choć ciekawą opowieść przygód Pana S. Jak zaczniesz pisać daj znać nawet możesz mi wysłać na pocztę tekst roboczy, chętnie poczytam i jak będę mógł merytorycznie pomogę.
  • Nuncjusz 22.06.2018
    A po co pisać to co już zostało napisane - znaczy, po co dublować pomysł na Pana Samochodzika? Niech to będzie wersja hardcore np pt Mister Automobil skąpany we krwi tudzież szaleństwie :)
  • Ozar 22.06.2018
    Nuncjusz No niby tak, ale zobacz jak znakomicie pisze Ewoile wiedźmina! A to też dublowanie.
  • Nuncjusz 22.06.2018
    Ozar ja nie mówie, że nie wolno :) Ja tylko podpowiadam, co ja bym chciał przeczytać.
    Jako dzieciak pasjami lubiłem PS, ale później, odkryłem całkiem inne oblicze Nienackiego
    vide Raz w roku w Skiroławkach
    Polecam!
  • Ozar 22.06.2018
    Nuncjusz Czytałem to, ale chyba ze 200 lat temu i nie za bardzo już kojarzę.
  • Nuncjusz 22.06.2018
    Ozar to przypomnę nieco. Ostry erotyk dziejący się na mazurskich wsiach, nawet niektóre sceny zostały ongi obwołane pornograficznymi, ja się z tym nie do końca zgadzam.
    To powieść wielowątkowa i z wieloma smaczkami, zaprawdę, warta nawet ponownego przeczytania i odświeżenia jej sobie ;)
  • Tjeri 22.06.2018
    Ozar, Nuncjusz - mnie zawsze nęcił segment rynku pt. "podrośnięte dzieciaki/ prawie młodzież/ niepoprawnie dziecinni dorośli... Tu autentyczność odbiera się zupełnie inaczej (w sensie dla takiego odbiorcy). Poza tym, historię można wymyślić inaczej - nie w centrum wydarzeń (związanych ze skarbem), a ledwie na poboczu, tak by jedynie akcja ogrzała się w blasku tajemnicy.
    No i oczywiście nie zamierzam niczego dublować!

    A po wspomnianą przez Nuncjusza powieść, sięgnęłam jako dziecko (- O! Może dalsza część Samochodzika!). Zdziwiłam się.
  • Ozar 22.06.2018
    Nuncjusz Nuncjusz Oki poczytam. Znikam bo kończę pracę, będę po 19 to podyskutujemy. Wrzuciłem na forum do mojego ogródka z historią zapytanie o to czy sa chętni do poczytania o NKWD , bo wiem że młodym to już niewiele mówi ten skrót. Ciekawe czy ktoś odpowie (z młodych oczywiście).
  • Ozar 22.06.2018
    Tjeri Poczytaj sobie Ewoile widxmina, kurde dla mnie to momentami lepsze od Sapkowskiego. Bede po 19 to wrócimy do tego.
  • Tjeri 22.06.2018
    Ozar Wiedźmin jest tylko jeden... :D
  • Nuncjusz 22.06.2018
    Ozar nie pytaj i nie czekaj na odpowiedzi, tylko pisz o tym co wydaje się słusznym opisać.
  • Ozar 22.06.2018
    Tjeri Jestem wielbicielem wiedźmina, przeczytałem wsio i powiem szczerze Ewoile pisze na tym samym poziomie. Przeczytaj jakikolwiek jej tekst wierz mi szczęka ci spadnie.
  • Ozar 22.06.2018
    Nuncjusz Wiesz Kuzniecow jest majorem NKWD i fajnie, tylko pewnie problem w tym że ktoś może czytać i nie kumać co to? Może masz rację, bo SS czy Gestapo znają prawie wszyscy a NKWD była od nich o wiele lepsza i Nienieckie policję szkoliły sie u nich.
  • Nuncjusz 22.06.2018
    Ozar chętnie poczytam o tych skurwysynach :)
    Wiem mniej więcej o co chodzi, ale nigdy nie drążyłem tematu
  • Ozar 22.06.2018
    Nuncjusz Tylko kurde jest problem, bo nie da sie ich opisać tak w postaci ciekawostki bo temat jest długi. No dobra poszukam co mam i wrzucę najwyżej w odcinkach. Nie łatwo opisać taką organizację na kilku stronach. Mam np. artykuł o Reinhardzie Heydrichu niewątpliwie najciekawszej poza Adolfem postaci III Rzeszy ale kufa to 12 stron ubitego na maxa tekstu. Kto to przeczyta?
  • Nuncjusz 22.06.2018
    Ozar ty to byś chciał od razu bug wie co. Najpierw po prostu naświetl problem NKWD, co to jest, czym to się je itd. sam stwierdziłeś, że wiedza o tym w Narodzie uboga, więc pomalutku
  • Agnieszka Gu 22.06.2018
    Tjeri Tak się tylko wtrącę, nie pytania, ale... chciała potwierdzić słowa Ozara w pewnej kwestii — sama uwielbiam Wiedźmina Sapkowskiego jednak... opowieści naszej opowijskiej autorki Ewoile (a już szczególnie ta ostatnio pisana "Łowczyni: Zmierzch wilka") są równie dobre a miejscami nawet bardziej wciągające. Już nie przeszkadzam... ;)) dyskutujta se dalej ;))
  • Tjeri 22.06.2018
    Agnieszka Gu, Ozar, dzięki za polecankę i oczywiście - wierzę, że to dobre opowiadania. Natomiast, ja miałam na myśli nieco inną rzecz - mecz, który się już odbył, po fakcie można poprowadzić nawet lepiej. (Musicie wybaczyć kiepską metaforę, ale mam mózg zlasowany przez mistrzostwa). :D
  • Ozar 22.06.2018
    Agnieszka Gu Dzięki wielkie, bo ja sam bardzo lubie teksty Ewoile, ale co dwa zdania to nie jedno i zapraszam do dyskusji.
  • Ozar 22.06.2018
    Tjeri A tu się z tobą nie zgodzę. Wymydlenie nowego tekstu nawiązującego do bardzo znanego cyklu jest chyba większym wyzwaniem, niż napisanie czegoś nowego i nieznanego.
  • Ozar 22.06.2018
    Nuncjusz Oki masz rację skrócę tekst tak, żeby zostawić najważniejsze rzeczy.
  • Tjeri 22.06.2018
    Ozar, mnie raczej chodzi o "wynalezienie" stylu, że się tak głupio wyrażę, przetarcie szlaków i otwarcie klimatu. No ale rozumiem co masz na myśli.
  • Ozar 22.06.2018
    Ozar Ale na razie wrzucę notkę o Heydrichu najgroźniejszym człowieku III Rzeszy, bo znalazłem taką skrócona wersje na 4 strony i dam w dwóch odcinkach.
  • Ozar 22.06.2018
    Tjeri No tu masz rację, Sapkowski wymyślił nową postać i ją ciągnął bardzo długo. Ale Ewoile dała tej postaci jakby nowa historię i to jest bardzo ciekawe.
  • Bożena Joanna 18.06.2018
    Klimat tej opowieści staje się coraz bardziej zagadkowy i budzi moją coraz większą ciekawość choć nie wierzę w rozwiązanie tej zagadki za mojego życia. Pozdrowienia !
  • Ozar 19.06.2018
    Dzięki za odwiedziny. Niestety to już ostatni odcinek. Co do zrabowanego i ukrytego złota, czy innych kosztowności, to jak podejrzewam bardzo dużo tego leży gdzieś w ziemi, albo zasypanej sztolni i czeka na swojego odkrywcę. Jednak łatwo nie bedzie bo po 70 latach krajobraz potrafi się bardzo zmienić i nawet ktoś mający opis czy mapę z czasów wojny mógłby teraz tego nie znaleźć.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania