Poprzednie częściCiemną nocą w sklepie

Ciemną nocą w sklepie 2

Michael czuł, że wpakował się w bajoro, z którego ciężko będzie się wydostać. Merle miał jeszcze dwóch kumpli, pomagających mu w napadzie, głównie służąc jako tania siła robocza. Michael pomógł im zapakować towary na ciężarówkę.

Merle wydawał się być zadowolony z jego współpracy.

- Dobra robota. Chyba będę cię musiał zwerbować na kolejną misję – powiedział.

- Nie, raczej podziękuję.

- Nie masz wyjścia. Odezwę się. Tylko pamiętaj, nie znasz mnie.

Pomachał mu na odchodne rewolwerem. Wsiadł do ciężarówki i odjechał razem z resztą bandy. Michael miał kompletny mętlik w głowie. To nie powinno było się wydarzyć. Wrócił do sklepu i stwierdził, że bandyci zabrali bardzo dużo. Tak kończyła się jego kariera stróża i życie bez zobowiązań.

Postanowił, że musi oddalić się z miejsca przestępstwa. Wyszedł wyjściem ewakuacyjnym.

Pod sklepem stał radiowóz, a w środku siedziało dwóch gliniarzy. Jeden z nich na widok Michaela odsunął szybę i zapytał:

- Coś się stało?

- Nie – odparł Michael i zaczął się trząść jak galareta.

- To pan jest tym nowym stróżem w sklepie?

- Tak. Wyszedłem tylko na chwilę, by zaczerpnąć trochę świeżego powietrza.

- Faktycznie, nie wygląda pan najlepiej. Z drugiej strony jednak, co by było, gdyby teraz jakiś włamywacz wdarł się niepostrzeżenie do sklepu i wszystko rozkradł?

- Już wracam.

Michael wszedł z powrotem do sklepu i wrócił do pomieszczenia z monitorami. Wszystko się nagrało. Pomagał bandytom. Musiał zniknąć, ale nie bardzo wiedział jak.

Po chwili dostrzegł na jednej z kamer tych samych dwóch gliniarzy. Byli w środku. Jak się tam dostali?

Wybiegł ze stróżówki. Policjanci uśmiechnęli się na jego widok. Spoglądali na puste półki.

- Klienci dopisali – powiedział ten bardziej wygadany.

- No, ja tu tylko stróżuję. Jak panowie…?

- Zapomniał pan zamknąć drzwi. Weszliśmy by pokazać, że to bardzo niemądre zachowanie i następnym razem trzeba bardziej uważać.

- Tak, zapamiętam.

- Strasznie pan nerwowy. Na pewno nic się nie stało?

- Nie, skądże, wszystko gra. Po prostu to mój pierwszy dzień i trochę się stresuję.

- Strasznie zaschło mi w gardle. Możesz nam sprzedać coś do picia?

- Nie mam odpowiednich uprawnień.

- Trudno, pojedziemy gdzie indziej. Trzymaj się.

Policjanci odeszli. Michael wyjrzał przez szybę sklepową i poczekał, aż odjadą. W końcu mógł został sam. Mógł uciec. I tak zrobił.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Nuncjusz 30.03.2018
    Bobre
  • Agnieszka Gu 31.03.2018
    tiaaa......, "Bobre" ;))
    Ale farciarz z tego Michaela, póki co ;))
    Pozdrowionka

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania