Ciemność nad Host Land - prolog.

Widział ktoś z was kiedyś armię liczącą ponad tysiąc ludzi, a może nawet i więcej? Z przodu i z tyłu bijących w bębny, za wybijającymi rytm jadą jeźdźcy na koniach, w ręku trzymają powiewającą w wietrze chorągiew. Na chorągwi zaś złowrogo spoglądała czaszka bez oczu, hełm posiadała z rogami. Konie dziko potrząsające łbami, piechota która rozgląda się wokół z przerażeniem w oczach… Ale czy aby to przerażenie? Tego nie jestem pewna, zresztą zaś nie zdążyłam się dokładnie przyjrzeć, bo zostałam zauważona przez jednego z łuczników. Niestety, razem z moim refleksem znów się nie zgadaliśmy, za późno schowałam się za kamień. Spoczęłam w pozycji kucającej, rękoma objęłam nogi, głowę położyłam na kolanach i modliłam się w duchu do wszystkich bogów jacy istnieją, by ów łucznik nie zechciał tutaj zerknąć z ciekawości. Modły po części zostały wysłuchane! Jednak głupca ściągnęła tutaj ciekawość. Położył rękę na kamieniu, za którym byłam schowana i zaczął węszyć. Słysząc odgłos wydawany przez jego nozdrza postanowiłam się po cichu wyprostować. To był jednak najgłupszy błąd, jaki mogłam popełnić kiedykolwiek. Oczywiście również ciekawa powoli oparłam plecy na kamieniu i spojrzałam w stronę wojownika. Jego dzikie, żółte i małe oczy były skierowane w moją stronę. Zacisnęłam szybko dłonie na ustach by głośno nie krzyknąć. Uszy były szpiczaste, lekko jakby potargane albo nadgryzione, na obu policzkach miał pełno dziur, nos bardzo płaski, długie i czarne włosy splątane w długi warkocz. Nie miał warg, tylko z gęby wystawały mu ostre niczym brzytwa zęby. Język niczym u węża. W oczach mych wnet pojawiły się łzy, zamarłam ze strachu. Zaczęłam płakać. Bo co miałam zrobić jako mała dziewczynka? Błagać o litość by mnie nie zabijał ani nie zjadał? Kiedy otarłam wierzchem rękawa swojej sukni spuchnięte od płaczu oczy, on wciąż stał i przyglądał mi się z dziwnym uśmieszkiem. Mój umysł podpowiadał mi abym zaczęła uciekać, lecz i tak nie miałabym przed tym… czymś szans. Z daleka nawet wyglądał jak zwykły człowiek! Czyżby mieli jakieś magiczne zdolności, że mogli zmieniać kształt i wygląd kiedy tylko chcą? Myśl ta wstrząsnęła mną do głębi, więc ukryłam twarz w ramionach, by nie móc patrzeć na tego stwora. Po chwili słyszę ostry, przenikający do szpiku kości wrzask, tak jakby bardzo męski i na dodatek w obcym języku. Nie rozumiałam nic kompletnie. W jednej chwili poczułam że owe straszydło wnet odeszło od mojej kryjówki i zostawiło mnie w spokoju. Kiedy podniosłam głowę ponownie, rzeczywiście go nie było. Zaczęłam dziękować bogom za ten łut szczęścia i obiecałam sobie, że więcej nie zapuszczę się tak daleko od domu. Zarzekałam się że jeżeli złamię przyrzeczenie, będę musiała sobie odciąć jeden palec u prawej ręki. Odczekałam dłuższą chwilę aż armia minie zakręt, za którym się czaiłam i pędem pobiegłam ze łzami w oczach do mojej skromnej chatki. Już w progu przywitała mnie zmartwiona matka, która właśnie miała posyłać po mnie równie zmartwionego ojca. Kucnęła przede mną, otarła oczy, pocałowała w czoło i zaprowadziła do stołu, gdzie czekał na mnie już obiad.

- Louve… - delikatnie zagaił ojciec. Już wiedziałam, że będę miała poważną rozmowę. Nie spojrzałam jednak na niego, tylko dalej dłubałam w drewnianej miseczce.

- Louve, spójrz na mnie. – powtórzył tato, tym razem nieco ostrzejszym tonem. Oho, chyba się rozeźlił. Będzie lepiej dla nas obojga, jeżeli porozmawiamy tak naprawdę szczerze.

Uniosłam powoli swoją dziecięcą główkę i oczami pełnymi żalu spojrzałam na mojego rodziciela. Westchnął, wstał od stołu i ruszył w moją stronę. Uklęknął przede mną, pogłaskał po główce po czym przytulił do swojej piersi, tak, abym mogła usłyszeć bicie jego serca. Powiedział tylko szeptem:

- Nie oddalaj się zbyt daleko. Sama dobrze wiesz, że czasy nastały niespokojne, nasz król sprzymierzył się ze swoim znienawidzonym bratem, aby wspólnymi siłami pokonać naszych najeźdźców, rozumiesz?

- Tak, ale… Ludzie w wiosce mawiają, że brat króla sprzymierzył się ze siłami zła i ciemności! Chciałam tylko sprawdzić czy to prawda…

- Nie szkodzi. Twoja ciekawość mogła skończyć się znacznie gorzej.

Zrozumiałam wówczas, że rzeczywiście swoją ciekawością ryzykowałam wysoką stawkę, jakie było moje krótkie życie. Nigdy nic nie wiadomo, czy nowo przybyła armia nagle nie odwróci się przeciwko królowi… Tyle się teraz spekuluje na ten temat.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania