Cień
Widziałem jedynie jego cień znikający za budynkiem. Stałem ja wryty w kałuży krwi obok martwych ciał moich przyjaciół. Przesiąknięty strachem nawet nie drgnąłem. Wiedziałem, czułem, że on tu nadal jest. Ukrywał jedynie przede mną, grał w grę na jego zasadach. Ja byłem jedynie małym pionkiem, z którym może zrobić co tylko chcę. Zalany potem powoli spojrzałem za siebie. Kilkanaście metrów ode mnie stała oszklona buka telefoniczna. To była moja szansa. Wiedziałem, że gdy zacznę biec już nie będę mógł się zatrzymać.
Ostatni raz rozejrzałem się uważnie i ruszyłem. Biegłem ile sił w nogach. Nawet nie oglądałem się za siebie a w głowie miałem tylko jedną myśl wyjść z tego żywy. Gdy dobiegłem do budki, wszedłem do niej i zamknąłem się. Zacząłem wykręcać numer, ale nie zauważyłem, że na szybie z zewnątrz wisi kartka informująca o tym, że telefon jest uszkodzony. To sprawiło, że byłem jeszcze bardziej przerażony. Nie mogłem się skupić w głowie krążyły mi różne myśli. Gdy odruchowo spojrzałem w stronę leżących ciał moich przyjaciół, ku mojemu zaskoczeniu one zniknęły.
Nagle usłyszałem w zaroślach obok głośny szelest, przypatrzyłem się bliżej i wtedy w szybę uderzyła odcięta ręka a po niej następna, po czym znów nastała głęboka cisza a ja zobaczyłem wyłaniający się z krzaków cień. Zbliżał się w moją stronę jedyną rzeczą, jaką mi pozostała był krzyk i wołanie o pomoc, ale w okolicy nie było nikogo. Gdy cień był kilka kroków ode mnie. Poczułem jak na mojej szyi zaciska się niewidzialna pętla, a moje dłonie posiniały do tego stopnia, że ich nie czułem. Upadłem na kolana i powoli osunąłem się na wpół martwy po szybie budki telefonicznej.
Komentarze (4)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania