Cieńie Werwandii cz 1

Ta historia się wydarzyła kilka wieków temu. Król Jan z Bermundi miał poślubić księżniczkę Joannę z Werwandi. Wszystko się potoczyło inaczej. Księżniczka poznała Agnes i to on stał sie jej wybrankiem. Jej decyzja była nie podważalna. To ona miała prawo wyboru męża a zarazem przyszłego następcę tronu Werwandi. Nikt nie mógł odciągnąć jej od swej decyzji. Długowłosy Agnes, był na dworskim arystokratom. Człowiekiem oczytanym , znający się na budownictwie, główny zarządca jednej z 3 dywizji wojskowych. Jego najsilniejszą cechą, była umiejętność władania mieczem. Do walki, nie miał sobie równych. Pojedynki pokazowe, jeden na jeden, często się kończyły już po dwóch minutach. Agnes był taki silny, że nie wielu sparingpartnerów mogło utrzymać swoją broń w ręku, po uderzeniu mieczem przez Agnesa. Jednak nie muskuły, nie cechy wojownika podobały sie Joannie najbardziej. Agnes był dobrym człowiekiem. Miał wielkie serce do całego świata. Miłował się w poezji, sam też wiele tworzył. Joanna pokochała jego wiersze.

Król Bermundi, liczył na ślub z Joanną. Blond włosa piękność o niebieskich oczach, przyprawiła Janowi mętlik w głowie. Jego miłość była tak wielka, że dla Joanny mógł się nawet zrzez tronu Bermundi. Bardzo przeżył wieść o zaręczynach księżniczki z Agnes. Sam się pofatygował na zamek królestwa Werwandi, licząc po cichu na zmianę decyzji Joanny Ta jednak była nieugięta. Oświadczyła Janowi, że wyjdzie za Agnesa i musi się z tym pogodzić. Jan przyjął wiadomość po dżentelmeńsku. Złożył prezent księżniczce w postaci skrzyni pełnej złota i pocałował dziewczynę w rękę a samego Agnes pozdrowił. Jan odjechał zawiedziony. Swego rozgoryczenia nie ukrywał Wszystkim swym poddanym z królestwa Bermundi, zabronił uczestniczyć w ceremonii ślubnej Agnes i Joanny.

Mijały lata. Większość mieszkańców Werwandi , zapomniała o księciu Janie i o jego zawodzie miłosnym. Joanna była w piątym miesiącu ciąży. Cale królestwo żyło narodzinami, przyszłego następcy tronu. Był 1 maj, 1503 roku. Agnes znajdował się na ćwiczeniach w górach, ze swym, dywizjonem, Władca Bermundi, dobrze wiedział, że w Werwandi brakuje wojska. Na zamku jak i w całym królestwie, nie ma wybitnych żołnierzy, którzy mogli by jakiej kolwiek armii stawić czoła. Była godzina 13 00, prawie wszyscy odbywali drzemkę w swych chatkach. Słońce tego dnia, mocno prażyło. Temperatura dochodziła nawet do 40 stopni. Jan wykorzystał ten motyw. Znienacka, najechał na królestwo Werwandi. Najazd był niezwykle krwawy. W ciągu dwóch godzin, nikt z zżyciem nie uszedł. Zamek stanął w płomieniach. Agnes ze szczytu gór, dostrzegł olbrzymi kłębek dymu unoszący się z nad jego królestwa. Rozkazał swym żołnierzom powrót do zamku. Ogłosił w swych szeregach gotowość bojową. Gdy wrócili do swych domów, nie mogli uwierzyć w to co zobaczyli To był koniec królestwa Werwandi. Nic nie zostało po zamku. Nie odnalazł się ani jeden, żywy człowiek. Któryś z żołnierzy, znalazł ciało księżniczki Joanny. Agnes ukląkł nad zwłokami swej zony. Nie kryl rozgoryczenia. Łzy ściekały mu po policzkach. Przez dwie godziny wył, szlochach. Podobnie było z jego żołnierzami. Jeszcze tego samego dnia, przed zachodem słońca. Przyszło mu wygłosić mowę do swych żołnierzy. Małej tysięcznej armii.

— Przysięgam zemstę! Zemsta!!!

Agnes wyciągnął miecz i uderzył nim o swą tarcze. Za jego śladami podążyła reszta żołnierzy.Bili tak mocno, że olbrzymi huk roznosił się na dziesiątki kilometrów.

 

(Tą historie spisze w dwóch albo i w trzech częściach. Dzięki)

Następne częściCieńie Werwandii cz 2

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania